Sofia
Weszłam do domu obładowana podręcznikami. Prosto z zajęć Andrea podrzucił mnie do biblioteki po niezbędną literaturę. Potknęłam się, gdy niezdarnie skopałam buty z nóg. Zdjęcie puchowej kurtki z jedną wolną ręką okazało się większym wyzwaniem. Odetchnęłam, odgarniając wierzchem dłoni niesforne kosmyki, które przykleiły mi się do spoconego czoła. Ruszyłam w głąb domu, zdziwiona głosami, które niosły się po holu. W kuchni zastałam Gabi razem z Victorem. Zdezorientowana rozejrzałam się po pobojowisku, jakie zdobiło blaty. Wszędzie walały się porozrzucane rzeczy, brudne miski, nadkrojone warzywa, kuchnia wyglądała jak po wybuchu bomby. Niemal wypuściłam wszystkie książki z rąk.
- Co tu się stało? – zapytałam zmartwiona, obserwując jak oboje poderwali głowy znad garnka na kuchence i zerknęli na mnie ze zdziwieniem.
- Ojej już tak późno – wykrzyknęła Gabi, zerkając na zegarek i posyłając mi przepraszającym uśmiech – Pomogłam Panu przygotować kolację.
Zmarszczyłam brwi, przenosząc spojrzenie na Victora, który wymamrotał pod nosem coś co brzmiało jak:
- Niedobrze cholera.
-Wy? Co? Że jak? – przeskoczyłam wzrokiem z męża na Gabi, która energicznie przytakiwała głową, jak próbowała rozwiać moje wątpliwości – Więc... Gotowaliście razem? Tak?
- Dokładnie – odparła gosposia poklepując Victora po ramieniu niczym dumna mama – Straciliśmy trochę poczucie czasu. Były małe problemy. Potrzebujemy jeszcze – zerknęła na piekarnik – dwadzieścia minut.
- Może w tym czasie się przebierzesz? – zaproponował mężczyzna, posyłając mi nieodgadnione spojrzenie.
- Tak, okey. Więc, już Wam nie przeszkadzam – próbowałam ukryć uśmiech, który rozkwitł mi na ustach i ruszyłam do sypialni.
Victor nie tylko wrócił wcześniej do domu, ale również przygotował kolację. Nie mogłam wyjść z szoku, że zrobił coś takiego, by spędzić ze mną czas. Mógł zabrać mnie do drogiej restauracji, ba nawet zamówić gotową kolację, po prostu wyręczyć się ludźmi, którzy dla niego pracowali. Jednak z jakiegoś powodu postanowił zorganizować to wszystko sam. No może z małą pomocą Gabi, jednak i tak byłam pod wrażeniem. Co to wszystko mogło znaczyć?
Wykorzystałam czas, który został do kolacji, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wygodne luźne spodnie i bawełniany top. Przez chwilę wahałam się czy nie założyć czegoś bardziej eleganckiego, jednak ostatecznie postawiłam na wygodę. Zebrałam włosy w kok na czubku głowy i byłam gotowa.
W kuchni nie zastałam nikogo. Blaty zostały uprzątnięte, niemal raziły sterylnością. Przeszłam do salonu, akurat w momencie, gdy Victor stawiał na stole talerze z parującym makaronem. Zerknął przez ramię i posłał mi krzywy uśmiech. Podeszłam, a on odsunął mi krzesło, niczym prawdziwy gentleman. Talerz wypełniony był ogromną porcją pasta a'la carbonara.
- Pięknie pachnie – pochwaliłam go skwapliwie, bo naprawdę makaron wyglądał i pachniał smakowicie.
- Mam nadzieję, że się nie zatrujemy – mruknął zrzędliwie, rozsiadając się obok i łapiąc za butelkę przygotowanego wina - Napijesz się?
- Chętnie – podsunęłam mu kieliszek, obserwując jak go napełnia – Dzięki.
Upiłam łyk i złapałam za widelec, bo brzuch zaburczał mi wściekle. Przez natłok obowiązków, nie miałam czasu wyskoczyć na lunch w przerwie między zajęciami. Nawinęłam makaron na widelec i skosztowałam pierwszy kęs, czując na sobie ciężkie spojrzenie męża.
- Mmmmm... - mruknęłam z pełnymi ustami, przeżuwając dokładnie. Kremowy smak parmezanu i chrupkość panchetty sprawiła, że moje kubki smakowe były w niebie. Przełknęłam, po czym oblizałam usta, zerkając na niego – Smakuje wybornie.
CZYTASZ
Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gap
Storie d'amoreByłam wychowywana wśród potworów, którzy nazywali się ludźmi. Od najmłodszych lat karmiono mnie kłamstwami. Każdy mój krok, każda decyzja, były częścią misternej układanki, której nigdy nie miałam zrozumieć. Moje życie nie należało do mnie - została...