Chapter 18

327 32 16
                                    

Annie weszła do sali w której kręciła się masa ludzi. Wytworne przyjęcia organizowane przez firmy były prestiżowymi wydarzeniami w których każdy stroił się niczym na Met Galę. Stanęła w progu przy boku Dylana, z uwagą przyglądali się wszystkim gościom. Nie kojarzyła tutaj nikogo, ale wcale się nie dziwiła w końcu pojawiała się w firmie raz na jakiś czas.

Nie to co jej rodzice, którzy momentalnie zostali przywitani przez masę ludzi i pomimo tego, że Moonroe byli specyficznymi ludźmi to Elenor i William prezentowali się naprawdę fenomenalnie. Każdy ich podziwiał bez względu na wszystko.

-- Masz ochotę się czegoś napić? -- Zapytał Dylan przenosząc wzrok na Annie, ona również błyszczała jak milion dolarów. Nienaganny wygląd, bordowa suknia i fryzura sprawiała, że przyćmiewała wszystkie starsze kobiety, które patrzyły na nią z ukosa.

-- Nie, dziękuję -- Odparła skupiając swój wzrok na chłopaku. Nie pasowała tutaj i już dawno wyszła z formy uczestniczenia na tak poważnych imprezach

-- Proszę, kogo moje oczy widzą -- Podnieśli wzrok na mężczyznę, który stanął przed nimi. Starszy człowiek z brodą, mocno zbudowany w nienagannym garniturze i obwieszony masą drogocennych klejnotów. Annie momentalnie zrobiło się słabo

-- Dawno się nie widzieliśmy chłopcze -- Dodał mężczyzna wyciągając w stronę chłopaka rękę na powitanie. Annie spojrzała na swojego towarzysza i pierwszy raz w życiu widziała w jego oczach strach

-- Proszę wybaczyć, ale nie mamy zbyt wiele czasu -- Skomentował Dylan chcąc wyminąć mężczyznę, jednak ten momentalnie złapał go za bark

-- Nalegam na krótką rozmowę -- Oznajmił przyciszonym głosem przenosząc wzrok na Annie, tak jakby dopiero teraz zorientował się, że chłopak nie był sam.

-- Czy my się znamy? -- Skupił uwagę na Annie, która miała ochotę płakać. Jej dolna warga trzęsła się i nawet jeśli chciała pokazać swoją pewność siebie to pokazywała ją bardzo nieudolnie

-- Nie -- Odpowiedziała momentalnie. Chciała być pewna swoich słów tak bardzo jak pewna nienawiści do Dii Garcone.

-- Dylanie, to bardzo niekulturalne zachowanie. Nawet nie raczysz przedstawić mi swojej narzeczonej o której tak wiele słyszałem? -- Spytał z cwaniackim uśmiechem. Pamiętał ją i miała ochotę jeszcze bardziej płakać.

-- Annie, poznaj Viktora Favaro -- Przedstawił Dylan

-- Uprzejmie miło mi poznać -- Oznajmił wyciągając do Annie swoją dłoń aby pocałować jej dłoń. Dziewczyna od razu ją zabrała po czym poczuła jak przeszyły ją dreszcze -- Można prosić panią do tańca? -- Spytał wyciągając ponownie w jej stronę rękę

Zamurowało nią i nawet nie zarejestrowała chwili w której Dylan popchnął ją w stronę mężczyzny i zmierzali na parkiet w tłum innych par, które tańczyły do spokojnej muzyki. Brzydziła się samą sobą kiedy poczuła na swoim biodrze jego wielką łapę. Przed oczami miała wszystkie najgorsze sceny z życia

-- Masa czasu... malutka -- Przymknęła oczy powstrzymując łzy. Poruszali się powoli w rytm muzyki, ale wiedziała, że nie przyszli tutaj tańczyć. Chciał z nią porozmawiać, bo wiedział bardzo dobrze kim była.

-- Umarłeś -- Powiedziała cicho chcąc utwierdzić się kolejny raz w przekonaniu, że to koszmar

-- Tak ci powiedzieli? -- Prychnął cichym śmiechem -- Twoi przyjaciele to największe ścierwo tego miasta -- Przyznał kręcąc głową -- Sprawianie im krzywdy to ostatnimi czasy moja ulubiona rozrywka i nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłem kiedy Dia Garcone, poinformował mnie, że malutka Annie wróciła do miasta

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz