Chapter 16

333 27 25
                                    

-- Annie Moonroe -- Zwęziła usta kiedy usłyszała ten głos. Nie chciała mu dać satysfakcji, że obleciał ją strach, przecież nie zrobi jej nic przy Erwinie, prawda?

--Cześć Dia -- Przywitała się chłodno łapiąc za swoją torbę. Dziękowała sobie w duchu, że z samego rana przebrała się w swoje ubrania i była gotowa do wyjścia

-- No cześć -- Sylvie rzuciła się na Erwina od razu całując go na powitanie, Annie skrzywiła się na tą poruszającą scenę. To wcale nie tak, że zrobiło jej się niedobrze, a ciśnienie podskoczyło momentalnie. Była zdenerwowana, ale trzymała się wersji, że nic ją już nie rusza

-- Co tu właściwie robisz Moonroe? -- Spytał zaciekawiony Garcone zakładając ręce. Kiedyś wydawał jej się mniej straszny. Przeniosła na niego wzrok czując jak robi się jej ciepło. To nie tak, że ten człowiek o mało co jej nie zabił bo zakochała się w jego kumplu, a teraz spotkał ją w mieszkaniu tego kumpla po trzech latach. Była skończona

-- Co tu robicie razem? -- Spytała Sylvie odklejając się od Erwina

-- Właściwie to przyniosłam... Klucze z mechanika -- Skłamała patrząc na brunetkę, która kiwnęła tylko głową

-- Mhm, fajnie -- Odparła Sylvie patrząc na chłopaka, który wrócił do picia swojej kawy -- Jedziemy na jakieś śniadanie? Ekipa chyba się zbiera w ,,Uwu Cafe''

-- Tak się przynajmniej umawialiśmy.. -- Oznajmił niewzruszony Dia spoglądając na Erwina. Był zirytowany i było to widać 

-- Miałem odwieźć Anke  do domu -- Powiedział patrząc uważnie na rudowłosą, widział te charakterystyczne oznaki strachu i zdenerwowania. Zapewne znów go nienawidziła

-- Ja ją mogę odwieźć -- Zabrał głos Dia przenosząc wzrok na przyjaciela -- Pogadamy jak starzy znajomi co Anka? -- Spytał z delikatnym uśmiechem

-- Świetnie! -- Uśmiechnęła się Sylvie

-- Mogę wrócić spacerem -- Wtrąciła się Annie zawieszając na ramię swoją torbę. Spojrzała ostrożnie na Erwina, a jej wzrok wołał o pomoc. Choć dobrze wiedziała, że nic nie zrobi. Nie była już dla niego nikim.

-- Zaprosilibyśmy cię też na śniadanie, ale to ekipowe a ty nie jesteś w naszej ekipie więc przykro mi.. -- Skrzywiła się Sylvie 

-- Chodź pogadamy sobie -- Oznajmił Dia ruszając zaraz za dziewczyną, która tylko powstrzymywała się przed pokazaniem brunetki środkowego palca.

Wsiadła na tylną kanapę samochodu Dii Garcone, była już stracona, ale ten człowiek był straszny i gdyby zaczęła uciekać mógłby ją z łatwością dogonić. Siedziała na środkowym siedzeniu obserwując uważnie mężczyznę, który jechał zgodnie z drogą do jej domu. To wcale nie tak, że była prawie pewna, że zaraz ją porwie i wywiezie Bóg wie gdzie

-- No to co tam Annie Moonroe? -- Spytał przyciszając radio i spoglądając do lusterka w którym się odbijała -- Znowu plączesz się pod nogami co? -- Kontynuował z powagą

-- Czego chcesz Garcone? -- Spytała czując jak samochód się zatrzymuje. Stali nieopodal rezydencji Moonroe. Chłopak obrócił się w jej stronę obejmując fotel. Dopiero teraz dotarło do niej to, że trzymał w dłoni pistolet.

-- Pamiętasz nasze stare pogadanki? -- Spytał patrząc wprost na dziewczynę, która zastygła -- W szczególności wspominam jedne takie spotkanie nad tamą. Fajne było co? -- Zadał kolejne pytanie prychając śmiechem, tak jakby to wspomnienie było jednym z lepszych

-- Radzę uważać z kim się zadajesz Annie Moonroe -- Dodał z pełną powagą -- Dobrze wiesz, że ja nie pierdole się w tańcu

-- Powtarzasz moje nazwisko, żeby przekonać mnie do tego jak wiele o mnie wiesz? -- Spytała ze zmarszczonymi brwiami patrząc wprost na chłopaka

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz