Chapter 25

336 34 16
                                    

Willa Mortezów, tego wieczoru zmieniła się w istny bal prosto z filmów młodzieżowych. Głośna muzyka, światła, dym, luksusowy basen w którym już wiele osób pływało, stoły pełne jedzenia i alkoholu oraz oczywiście nastolatkowie, którzy rozkręcali imprezę na różne sposoby.

Annie od zawsze sądziła, że ich imprezy były na wypasie i zresztą takie były, ale gdyby teraz miała stanąć tu z Maximilianem i stwierdzić kogo imprezy wyglądały na bardziej luksusowe bez dwóch zdań przyznaliby, że ich imprezy były kameralnymi posiadówkami rodem z boomerskich telenoweli.

Wyciągnęła telefon od razu robiąc zdjęcie przyjacielowi. Pomimo burzliwych relacji wrócili do pisania ze sobą choć obydwoje byli zarobieni czasami znajdywali czas na wysyłanie sobie wiadomości. Weszła na teren posesji bez żadnych problemów. Luksusowe samochody stały na parkingu robiąc wokół siebie furorę, najwyraźniej dzieciaki z bogatych domów poruszały się tylko tego typu samochodami.

Co kilka chwil mijała o wiele młodszych od siebie ludzi i wiele prezentowało się jak mieliby brać udział w Met Gali. Szukała wzrokiem kogoś znajomego, kogokolwiek z kim mogłaby poczuć się swobodniej, ale ona tylko w tłumie dostrzegła Sylvie, która robiła wokół siebie największe show. Najwyraźniej dopiero co wyszła z budynku aby przywitać gości. Pieprzona bogini.

I choć wzrok wszystkich był skierowany na jubilatkę tak w tłumie, pomiędzy chłopakami był on. Erwin Knuckles siedział na masce samochodu z resztą Zakszotu. Jego wzrok nie był skierowany na Sylvie, która właśnie robiła swoje wielkie wejście zachwycając wszystkich dookoła. Jego wzrok dostrzegł rudowłosą i zagubioną Annie, która przystanęła z boku trzymając w rękach torbę z prezentem.

Nie miał pojęcia ile minęło czasu kiedy tak się bezczelnie w nią wpatrywał. W tym momencie świat nie istniał, a ona wyglądała jak milion dolarów.

Zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu kogoś kto właśnie pochłaniał ją wzrokiem. Czuła na sobie kogoś spojrzenie, ale z żadnej strony nie potrafiła dostrzec kto na nią patrzył, aż w końcu kamień spadł jej z serca kiedy dostrzegła zmierzającego w jej stronę Vasqueza. Pomachała do chłopaka i od razu przytuliła się na powitanie

-- Nie wierzę, że tu jesteś -- Oznajmił rozbawiony w dalszym ciągu trzymając dłoń na jej biodrze. Nie przeszkadzał jej ten dotyk

-- Ja też uwierz -- Mruknęła odsuwając się od chłopaka obserwując sytuację Sylvie. Bardzo chciała mieć już za sobą sztuczne uśmiechy i składanie jej życzeń.

-- My się zaraz zwijamy, ale na pewno miło spędzicie wieczór z Lucy -- Mruknął schylając się do dziewczyny aby go dobrze usłyszała. Głośna muzyka nie była ich sprzymierzeńcem

-- Oby tak było -- Uśmiechnęła się po czym obydwoje ruszyli w stronę Sylvie, która była już nieco przytłoczona od tłumów, które składały jej życzenia.

-- Rozumiem kaczątko, że motyw przewodni nie jest twoją mocną stroną, ale nie martw się. Pewnie nie uczęszczasz na tematyczne imprezy -- Skomentowała Sylvie spoglądajac na ubranie Annie, faktycznie nie wyglądała jakby miała być na imprezie, ale musiała jakoś zakryć blizny i masę siniaków, a sukienka wcale nie wchodziła w grę

-- Wszystkiego najlepszego -- Przerwała jej podając sporą torbę

-- Dziękuje, spróbuj być cool -- Cmoknęła ją ostrożnie w policzek po czym odebrała prezent i przeszła do kolejnych osób. Ten wieczór zapowiadał się na naprawdę długi.

***

Impreza trwała w najlepsze, wszyscy bawili się przednio tańcząc do muzyki. Sylvie stała przy stoliku z Erwinem i kilkoma innymi osobami popijając drinki i korzystając z kilku chwil 

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz