Chapter 34

347 25 4
                                    

Ciepłe popołudnie zapowiadało się naprawdę spokojnie, chłodny wiaterek owiewał twarze mieszkańców i turystów, którzy kręcili się po chodnikach. Jedni robili sobie pamiątkowe zdjęcia przy popularnych budynkach, a mieszkańcy przewracali oczami krocząc przed siebie z kubkami mrożonych herbat i kaw. Radiowozy policyjne sunęły po jezdni pilnując porządku, który w mieście nie istniał. Zaraz obok pojazdu przejechał czarny samochód za którym jechała piątka innych radiowozów na sygnale. Jednym słowem normalność Los Santos

-- Co zrobiła?! -- Krzyknęła Lucy siedząc na jednej z ławek wraz z Annie. Już od kilku godzin przesiadywały na świeżym powietrzu zaraz przy plaży. Chciały spokojnie spędzić to popołudnie, ale policja, która kręciła się w ich okolicy nie dawała im spokoju, a Lucy rwała sobie włosy z głowy i przezywała przeklętego Wieczorka

-- Ona podejrzewała, że mam z nim kontakt nie było sensu już grać głupiej, ona nie jest głupia -- Odparła patrząc w dal na falujący ocean i psiaki, które biegały za swoimi zabawkami rzucanymi przez właścicieli

-- Jesteś dorosła to niepoważne, żeby ta kobieta nadal rządziła twoim życiem -- Pokręciła głową sięgając ręką do paczki frytek, które zakupiły na BurgerShotcie

-- Wydaje mi się, że już zdążyła się poddać -- Przyznała Annie obracając się w stronę Lucy. Siedziała ze skrzyżowanymi nogami po turecku niczym się nie przejmując

-- Myślisz, że faktycznie się z tym pogodzi? -- Spytała zaciekawiona

-- Myślę, że nie chce mnie znać -- Odparła z krzywym uśmiechem -- Dziś jadę z nią jeszcze pogadać bo... Chcę nareszcie skończyć współpracę z Victorem i może to najlepszy moment wyłożyć karty na stół?

-- Myślę, że już dawno powinnaś to zrobić. To psychol, który cię porwał

-- To Sylvie i Dia mnie porwali -- Odpowiedziała spokojnie mocząc frytki w ketchupie. Oczywiście, że musiała się zwierzyć Lucy z całej sytuacji tylko Lucy i Erwin wiedzieli o szczegółach

-- A myślisz, że dla kogo mogą pracować? -- Spytała wrzucając do buzi kolejne frytki. Annie była świadoma, że Dia współpracował z V, ale czy był sens mówić o tym komukolwiek skoro nawet Erwin nie był pewien kolejnych kroków? -- Szczerze Dia od jakiegoś czasu nam wszystkim się nie podoba, ale Erwin nawet nie chce przyjmować tego do swojej wiadomości -- Przyznała niepocieszona blondynka

-- Jak April zareagowała na fakt, że Erwin to jej ojciec? -- Spytała niepewnie Lucy patrząc uważnie na przyjaciółkę, która tylko prychnęła pod nosem i pokręciła bezradnie głową

-- April wiedziała o tym dużo wcześniej -- Odparła opierając głowę o dłoń -- Chyba zaliczyłam upadek wychowawczy wiesz?

-- Co?

-- Przyznała się Erwinowi zaraz po moim porwaniu -- Wyjaśniła kręcąc głową -- Ona przez kilka tygodni razem z Felipe i Judith rysowała dla niego laurkę informacyjną, że wie -- Mruknęła przecierając rękoma twarz. Lucy zamrugała kilka razy powiekami, a zaskoczenie wymalowało się na jej twarzy. Nie spodziewała się takich informacji. Mała April była sprytniejsza od nich wszystkich razem wziętych

-- Już wiadomo po kim ma geny -- Prychnęła śmiechem Lucy patrząc radośnie na przyjaciółkę, która pokręciła głową i przewróciła oczami z rozbawieniem

-- I jak Erwin zareagował? -- Spytała zaciekawiona

-- Mega się ucieszył -- Odparła uśmiechając się ciepło na wspomnienie kiedy chłopak ekscytował się tym, że dziewczynka go zaakceptowała -- Wieczorem przyszedł do mnie kiedy April już spała i mi pokazał co dla niego zrobiła, gadał jak najęty mówił, że wstawi to w ramkę -- Przyznała, między nimi zapanowała chwilowa cisza, która dała czas na przemyślenie sobie niektórych kwestii

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz