Chapter 36

280 29 8
                                    

Tłumy krzyczały, a trybuny zaczęły się zapełniać. Nadchodziła oficjalna godzina otwarcia gali. Annie szła przez korytarz wraz z trenerem Erwina. Nie znała tego człowieka, ale widziała go na treningach chłopaka i pomimo totalnego zagubienia wśród obcych ludzi wierzyła, że ten mężczyzna prowadził ją prosto do szatni Erwina. O dziwo zgodził się aby mogła zobaczyć się z nim jeszcze minutę przed walką. Szalony czas, ale doceniła ten gest.

-- Serio Erwin pozwolił ci założyć tą koszulkę? -- Zapytał podejrzliwie trener, na co Annie zmarszczyła brwi. Od kiedy wyszła z pokoju widziała na sobie wiele spojrzeń innych ludzi. Nie wiedziała o co chodzi i dlaczego każdy się jej przyglądał. Zrobiła to o co poprosił ją Erwin, a to było dla niej pokazaniem, że go wspiera

-- O co wam chodzi? -- Spytała zdezorientowana patrząc na mężczyznę, on też miał na sobie identyczną koszulkę. Dlaczego na niego nikt nie patrzył choć był wielkim bykiem?

-- Nic po prostu... Tylko narożnik powinien być w tych koszulkach, a ty do niego nie należysz -- Oznajmił wzruszając ramionami

-- To jemu zrób kazanie, ja zrobiłam to co prosił -- Powiedziała wzdychając ciężko. Była zdenerwowana i nawet tego nie ukrywała.

-- Minuta, serio odliczam na zegarku -- Zmienił temat przystając przy białych drzwiach. Położył rękę na klamce aby po chwili otworzyć przed dziewczyną drzwi. Erwin siedział na ławce ze słuchawkami na uszach z przymkniętymi oczami. Otworzył delikatnie powieki dostrzegając rudowłosą, która weszła do środka.

Miała na sobie jego za dużą koszulkę i czarną spódniczkę, wyglądała jak milion dolarów i przede wszystkim każdy mógł wiedzieć, że była jego. Nikt nie miał możliwości noszenia ich koszulek i tylko sam Erwin oraz trenerzy byli w nie ubrani. Podniósł się z ławki ściągając od razu słuchawki

-- Dostałam tylko minutę więc... -- Powiedziała niepewnie patrząc na Siwego, który podszedł do niej ostrożnie. Złapała go za policzki i wpiła się w jego usta. Był zaskoczony, ale od razu oddał pocałunek kładąc dłonie na jej biodrach aby przyciągnąć ją bliżej siebie.

-- Uważaj na siebie proszę -- Szepnęła w jego usta odsuwając się od chłopaka, który uśmiechnął się delikatnie

-- Nie martw się -- Mruknął do niej cmokając ją w czoło aby zaraz potem przytulić ją mocno

-- Jak mam się nie martwić? -- Spytała patrząc mu prosto w oczy. Uśmiechnął się delikatnie gładząc jej policzki kciukami. Pocałował ją ostatni raz aby zaraz potem mogła skierować się do wyjścia. Annie jak na zawołanie wyszła z szatni szanując słowa trenera. Naprawdę nie chciała sprawdzać jego granic i słów.

-- Annie! -- Podniosła wzrok dostrzegając Lucy, która biegła przez korytarz, ona w porównaniu z nią prezentowała się jak milion dolarów. Piękna kwiecista wieczorowa suknia idealnie do niej pasowała

-- Wyglądam przy tobie tragicznie -- Zaśmiała się Annie witając się z przyjaciółką

-- Dziewczyno masz na sobie koszulkę zawodnika -- Oznajmiła Lucy patrząc z podziwem na koszulkę Annie -- Tylko narożnik takie ma

-- Nie jestem w jego narożniku -- Prychnęła rozbawiona Annie spoglądając na swoją przy dużą koszulkę

-- Właśnie, a to oznacza, że Erwin daje wszystkim do zrozumienia, że jesteś jego to romantyczne-- Dodał podchwytliwie Cezary, który zjawił się niczym cień szturchając dziewczynę w ramię.

-- Nie, to jest zwykła koszulka nie wyolbrzymiajcie. Idziemy już ? -- Spytała przewracając oczami. Chciała zająć jakiekolwiek miejsce siedzące, takie w którym najlepiej nie będzie mieć widoku na Oktagon

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz