Chapter 29

267 37 6
                                    

-- Oh to bardzo miło, że zgodziłes sie pszyjśc na hełbatke -- Annie weszła do mieszkania z torbami zakupów. April cudem zgodziła się na pozostanie przez godzinę z Erwinem, który zadeklarował się przypilnować trzylatki. Od kiedy Knuckles dowiedział się, że Annie mieszka kilka pięter wyżej przesiadywali w swoich mieszkaniach więcej niż ktokolwiek mógł przypuszczać

Stanęła w progu ze zmarszczonymi brwiami oglądając cyrk, który rozgrywał się w salonie. April siedziała w swojej wielkiej sukni i koroną na głowie, na stoliku był rozłożony cały plastikowy zestaw do herbatki. Wokół dziewczynki były rozstawione pluszaki z talerzykami, ale największym zaskoczeniem okazał się Knuckles.

Siedział naprzeciwko dziewczynki z koroną na głowie i pomalowanymi ustami i filiżanką w ręce. Annie momentalnie zasłoniła usta ręką powstrzymując się od śmiechu. Erwin uniósł wzrok na korytarz w którym stała dziewczyna, ale nie chciał rozproszyć April, która z wielkim zaangażowaniem nalewała niewidzialnej herbatki do jego filiżanki

-- O bardzo dziękuje -- Powiedział z gracją zabierając swoją filiżankę i udając, że popija ją -- Proszę spojrzeć tam, myślę że przybył kolejny gość -- Oznajmił wskazując na Annie, która uśmiechnęła się szeroko kiedy April obróciła się w jej stronę

-- Oh! Kłólowa! -- Pisnęła podnosząc się nieporadnie z ziemi. Zerwała jednemu z pluszaków największą koronę po czym podbiegła do mamy. Annie kucnęła pozwalając nałożyć na siebie koronę

-- Kłól już czeka -- Dodała łapiąc mamę za rękę i pociągnęła w stronę stolika. Annie usiadła w miejscu, które wyznaczyła jej April, tuż obok Erwina

-- Król? -- Spytał Erwin zerkając na Annie

-- Jesztes Kłólem a mama Kłólową! -- Odparła uśmiechnięta sięgając po filiżankę aby zaraz po chwili napełnić ją również herbatą

-- A ja myślę, że to ty jesteś Królową -- Odpowiedział Erwin puszczając jej oczko

-- Aj psestań. Ja jestem księszniczkom -- Zatrzepotała rzęsami.

Reszta herbatki zleciała im na bawieniu się z dziewczynką, później Erwin opuścił dziewczyny zajmując się robotą, którą mieli do zrobienia z Zakszotem.

***

-- Jak idzie twoja laurka? -- April uniosła wzrok na blondwłosą dziewczynkę z dwoma kucykami. Judith od jakiegoś czasu była dobrą kumpelą April, którą przy okazji się zajmowała. Siedziały właśnie na Zakszocie czekając na Annie, która miała odebrać April prosto z pracy.

-- Pławie końce, ale nie wem boje sie, że mnie orzuci -- Wzruszyła ramionami opierając brodę o rączki

-- Inni mają gorzej -- Westchnęła Judith przysiadając obok dziewczynki, która pochylała się nad kartką. Już od kilku minut w tajemnicy przed wszystkimi bazgrała na kartce. Była pod okiem nie tylko Judith, ale także Erwina, który kręcił się po siedzibie rozmawiając przez telefony i z chłopakami, którzy przewijali się przez budynek.

-- Kim jest twój kolega? -- Spytała nagle Judith rysując dziewczynce obrazek o który poprosiła

-- Felipe? -- Spytała zaciekawiona

-- No

-- Poznałam go w pszeszkolu -- Powiedziała zgodnie z prawda -- Lube go fajny jest

-- To twój chłopak? -- Spytała Judith

-- Co? fuuuj nie -- Oznajmiła ze skwaszoną miną -- Nigdy nie bede mieć chłopaka

Dziewczyny w dalszym ciągu opracowywały swój plan laurki, jednak w pewnym momencie usłyszały wielki huk. Obydwie poderwały się na równe nogi. Judith od razu złapała dziewczynkę na rękę. Na zewnątrz panował jakiś rumor, były w stanie usłyszeć nawoływania i strzały.

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz