Chapter 6

424 32 6
                                    

-- Zapewniam panią, że wszystko będzie w porządku -- Stała przed bramką placu zabaw patrząc na dzieci, które biegały po całym obiekcie śmiejąc się i korzystając z pięknej pogody, która tego dnia sprawiała, że człowiekowi aż chciało się żyć. Przedszkole było pierwszym etapem w życiu April i jako mały dzieciaczek nie była gotowa na rozłąkę z rodzicami na kilka godzin.

-- To przecież pszedszkole przetrwania... -- Wtrąciła się cichutko April, która stała zaraz przy swojej mamie patrząc z przerażeniem na krzyczące dzieciaki. Annie przeniosła wzrok na córeczkę, która mocniej zacisnęła rączkę na jej dłoni

-- Będzie fajnie -- Kucnęła przy dziewczynce chcąc dodać jej nieco wsparcia. Annie była typem dziecka, który był nieśmiały choć jednakowo w jej żyłach płynęła krew małego rozbójnika. Annie i sam Dylan nie mogli zliczyć ile złotych i cennych rad udzielała April, która była specem od każdego tematu nawet tego o którym nie miała zielonego pojęcia.

-- To tylko kilka godzin i mama po ciebie wróci kochanie -- Wtrąciła się opiekunka z ciepłym uśmiechem

-- Dzień dobry -- Kobiety spojrzały na małego chłopca, który stanął za opiekunką. Jego blond włoski były roztrzepane na wszystkie strony, a ubranie nieco ubrudzone od piasku

-- Felipe, chciałeś poznać nową koleżankę? -- Spytała opiekunka z uśmiechem patrząc na chłopca, który utkwił wzrok w dziewczynce. Chłopiec tylko kiwnął główką uśmiechając się przyjaźnie do April

-- Widzisz, kolega chce się pobawić z tobą -- Odezwała się Annie pocieszająco poklepując córkę po plecach. April zastanowiła się chwilę, ale zaraz potem uśmiechnęła się szeroko i pobiegła za chłopcem, który gdzieś w kącie placu zabaw budował z piasku zamek.

-- Zapewniam, że szybko się zaaklimatyzuje -- Oznajmiła opiekunka doglądając reszty dzieciaków

-- Dziękuje -- Annie uśmiechnęła się wkładając ręce do kieszeni. Zamieniła jeszcze z kobietą kilka słów po czym wyszła z terenu przedszkola zmierzając do swojego samochodu.

Wsiadła za kierownicę opierając głowę o zagłówek. Nie miała pojęcia co najlepszego wyprawiała, ale teraz był odpowiedni moment na wycofanie się lub nawet przemyślenie tego co chciała zrobić. Odpaliła samochód.

***

Zatrzymała się białym samochodem na parkingu gasząc po drodze silnik. Siedziała jeszcze chwilę w całkowitej ciszy słuchając słów piosenki. Uderzyła nawet delikatnie głową w kierownicę usiłując wybić sobie ten idiotyczny pomysł z głowy, ale było już za późno.

Tego dnia mechanik był dziwnie spokojny i tylko kilka samochodów było naprawianych przez mechaników, których totalnie nie znała. Gdzieś pomiędzy pojazdami poznała czuprynę Logana, jednego z mechaników, którzy wdrożyli ją w ten świat.

-- Lucy! -- Krzyknęła zwracając na siebie uwagę większości mechaników, którzy podnieśli zainteresowani głowy. Odstawała od tych ludzi i była w pełni świadoma, oni byli zabrudzeni smarami i innymi brudami od samochodów, a ona była w eleganckim komplecie aby choć trochę zaimponować opiekunką w przedszkolu. Czuła się żałośnie zważywszy na to, że nienawidziła się ubierać tak elegancko

Nie wierzyła, że postawiła tutaj nogę i choć nie zdecydowała się na pracę. Tak z uśmiechem na twarzy zgodziła się przywieźć umierającej z głodu przyjaciółce jedzenie i kawę do pracy. Choć sama do końca nie była przekonana czy chce znów stawiać nogę na mechaniku

-- Jesteś! -- Krzyknęła wychylając się zza drzwi od szatni. Blondyna z promiennym uśmiechem wyszła naprzeciw przyjaciółce

-- Twoje zamówienie -- Odpowiedziała wyciągając w stronę blondynki torbę wypełnioną jedzeniem.

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz