Chapter 19

400 37 15
                                    

-- Kurwa dlaczego niczego nie zrobiliście?

-- Cezary...

-- A co jak ją zabiją?

-- CEZARY...

-- Co jeśli to ostatni dzień w którym ją widziałem? Jadę po helke, nie mogę tak tego zostawić!- Krzyczał Wieczorek ze łzami w oczach

-- CZAREK USPOKÓJ SIĘ -- Wykrzyczał wreszcie Gregory, który stał obok przyjaciela- Co mieliśmy zrobić? Byli bardziej uzbrojeni niż my, poskładali by nas raz dwa

-- To co teraz będzie z Luśką? -- Odparł ze smutkiem opierając się o maskę samochodu- Ja nie mogę pozwolić żeby coś jej się stało

-- Choć stary odwiozę cię do domu, nie możesz tu tak stać. Niczego teraz nie zrobisz w takim stanie- Poklepał po ramieniu Czarka

-- Ja pojadę swoim, dzięki -- Odparł i poszedł do swojego pojazdu

***

Cezary nie mógł tak siedzieć w ciepłym apartamencie nie wiedząc co dzieje się z Lucy. Otworzył mapę i zobaczył, że niedaleko Los Santos znajduje się mała wysepka z pasem do lądowania. Wyjął telefon i zadzwonił. Powiedział tylko jedno zdanie

-- Anka tu Czarek, nie mamy czasu, zaraz po ciebie przyjadę. Dowiesz się wszystkiego na miejscu.

Pojechał do dziewczyny najszybciej jak mógł. Zadzwonił do drzwi, które otworzyła Elenor

-- Dobry wieczór, przepraszam za to najście ale potrzebuję pani córkę- - Powiedział jednym tchem

-- Coś się stało? Coś zrobiła? ANKA ZEJDŹ NA DÓŁ PAN CZAREK PRZYJECHAŁ! -- Krzyknęła w stronę wnętrza mieszkania -- Jest w coś zamieszana? -- Spytała wracając wzrokiem w stronę mężczyzny

-- Nie chodzi o Anke, chodzi o Lucy, porwali ją. Nie mamy czasu pani Elenor, proszę się przesunąć zabieram pani córkę oddam w jednym kawałku. -- Zapewnił dostrzegając zdezorientowaną Annie, która stanęła w progu Zapraszam do auta Anka, do widzenia pani. -- Obrócił się na pięcie i poszedł do samochodu ciągnąc za sobą dziewczynę

-- Ale o co chodzi, co ty robisz -- Odpowiedziała potykając się o własne nogi kiedy popychał ją w stronę samochodu -- Czarek do cholery!

-- Nie ma czasu Anka. DO SAMOCHODU! -- Odparł szybko -- Pani się nie martwi! Dobranoc!

Wsiadła posłusznie do samochodu, nie miała pojęcia co się dzieje, ale jeżeli właśnie była porywana przez policję to straciła wiarę w ludzkość. Zapięła pas spoglądając na telefon. Było już późno dlatego musiała obserwować na kamerce czy April posłusznie zasnęła i nikt z reszty domowników nie musi interweniować w usypianiu młodej

-- Powiesz mi co się dzieje? -- Spytała spokojnie z ulgą kiedy ujrzała, że dziewczyna spała

--Porwali Luśkę, jedziemy na lotnisko, bierzemy helke i lecimy zobaczyć jedną wyspę. Za godzinę odstawiam cię do domu a sam idę pisać raport i muszę przyszykować całą akcję odbijania Lucy

Otworzyła szeroko oczy spoglądając na policjanta. Zesztywniała

-- Co? -- Nie dowierzyła w to co usłyszała

-- No słuchaj, byliśmy na spotkaniu. Powyjaśnialiśmy sobie parę rzeczy i Lucy stwierdziła, że nie mogę jej odwieźć do domu tylko ona przejdzie się sama LASAEM! No więc mówię tak, pojadę za nią może ją przekonam żeby ze mną wracała i zanim dojechałem to ją porwali jacyś bandyci -- Wykrzyknął zirytowany

-- Zawieźli na lotnisko, wsadzili do awionetki i porwali! Nie ma czasu Anka. Jej się nie może stać krzywda, rozumiesz? To wszystko jest moja wina, bo gdybym nie był u Landryny to nic by się nie wydarzyło. Mieszkalibyśmy z Lucy w domku, mielibyśmy bąbelka a tak NIE MA MOJEJ LUŚKI! Porwali ją- - Opowiadał rozhisteryzowany ze łzami w oczach

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz