Chapter 38

294 29 3
                                    

Siedziała na łóżku przebrana w suche ubrania. Erwin od razu pozbył się z niej mokrych, zimnych i ciężkich ubrań w trosce o jej zdrowie. On również nie wyglądał najlepiej. Jego twarz była posiniaczona w kilku miejscach, brew była rozcięta, a w jego oczach widać było zmęczenie, ale mimo wszystko nie wyglądał jakby przeszedł przez katusze.

-- Co ty sobie myślałaś? -- Spytał zmartwiony stojąc przed nią

-- Nie daje już sobie rady -- Przyznała szczerze przenosząc wzrok na chłopaka z zwężonymi ustami. Teraz już nic nie potrafiła czuć.

-- Co się stało? -- Spytał cicho łapiąc ją za ręce. Usiadł zaraz obok niej na co ta wzięła głęboki oddech. Musieli porozmawiać i to bardzo poważnie.

-- Victor on... chce mojej ręki -- Powiedziała przez zaciśnięte gardło wycierając pojedynczą łzę rękawem bluzy. Nie chciała przy nim płakać i bardzo się powstrzymywała. Nie przejął się nawet nie zdziwił się co nieco ją zaskoczyło. Jego reakcja była nijaka.

-- Ja pierdole -- Mruknął upadając plecami na miękki materac. Westchnął ciężko na co Annie również poszła jego śladem. Wbiła wzrok w sufit

-- Groził mi bronią i chciał gdzieś zabrać -- Zdradziła obejmując się ramionami

-- Jak się wydostałaś? -- Zapytał zmartwiony obracając głowę w stronę dziewczyny

-- Sylvie miała broń -- Odpowiedziała dziwnie zmieszana -- Uratowała mnie -- Skomentowała przenosząc wzrok na chłopaka, na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie

-- Strzeliła? -- Spytał

-- Policja zdążyła przyjechać -- Odpowiedziała zgodnie z prawdą -- Zabrali go, ale... Wątpię, że zostanie zamknięty

-- A ja sądzę, że szybko nie wyjdzie -- Odpowiedział szczerze zakładając ręce pod głową. Dostrzegł, że na te słowa nieco się uspokoiła i to w jakimś stopniu go pocieszyło

-- Dowiedziałam się też ciekawych rzeczy od Sylvie -- Przyznała zmieniając swoje nastawianie. Nie zapomniała o tych wszystkich szczegółach, które jej opowiedziała. Spojrzała znów na Erwina, który podniósł się aby powiesić ręcznik na fotelu

-- Zaczniemy się zaraz kłócić? -- Zapytał obojętnie

-- Nie chcę kłótni -- Odpowiedziała podnosząc się -- Chce spokoju Erwin, prawdziwego spokoju.-- Chłopak spojrzał na nią przez ramię ze zmarszczonymi brwiami

-- Mówiłeś, że mi ufasz -- Powiedziała cicho wpatrując się w sufit -- A z drugiej strony spotykasz się z Sylvie, spędzasz z nią czas i dodatkowo zapraszasz ją sobie na imprezę -- Prychnęła czując jak łzy znów podchodząc jej do oczu.

-- Spotkałem się z nią tylko dlatego, że jej rodzina jest wpływowymi ludźmi z którymi Zakszot współpracuje od bardzo dawna -- Wyjaśnił kładąc się na boku i wpatrując w dziewczynę

-- I nie pomyślałeś żeby mi powiedzieć? -- Spytała spokojnie. Spodziewała się, że obydwoje rozniosą cały spokój krzykami i wyzwiskami w swoją stronę, ale była już zbyt zmęczona na te przepychanki

-- Nie chciałem ci o niej mówić, bo wiem co ci zrobiła i uwierz gdyby nie to, że mam nad sobą wyżej postawionych od siebie ludzi, którzy chcą utrzymać dobre relacje między grupą, a tą rodziną to... Zrobiłbym wszystko żeby trzymała się od ciebie z daleka i poniosła konsekwencje -- Oznajmił szczerze

-- Tak byś zrobił? -- Spytała z lekkim wyrzutem -- Widziałeś się z nią za moimi plecami! Pozwoliłeś jej ze mną zostać sam na sam! -- Odpowiedziała kręcąc głową -- Naprawdę uwierzyłeś, że ktoś ją zmusił do porwania mnie? -- Spytała podnosząc głos -- Uwierzyłeś jej, nie mi! Ona zadzwoniła po Victora, to ona za wszystkim stoi przez ten cały czas! Nie widzisz tego? -- Spytała pełna żalu – Zostałam pierdolonym pionkiem w chorej grze! – Powiedziała bezradnie

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz