2010
11 DNI DO
Wstałam z rana i od razu zerknęłam w komórkę. Wyświetliło mi się kilka powiadomień z grupy. Kilka wiadomości Felka pochodziło z okolic czwartej w nocy.
Felek: rzygam od dwóch godzin
Felek: chyba ta pierdolona kiełbasa która usmazyl nam mój ojciec mi zaszkodzila
Felek: czuje się podle i nie wiem czy dam radę się z wami spotkać
Felek: mama już wariuje i chce jechać do szpitala ze mna
Później napisał o siódmej:
Felek: nie liczcie na mnie, już nie rzygam ale mam goraczke i ide spac
Julek: mi kiełbasa smakowała :P
Julek: nie no na poważnie to luz, damy se rade sami, dawaj znac co i jak
Helga: trzymaj się felek <3
Helga: ja też nie mogłam spać bo stresowałam się strasznie dzisiejszym spotkaniem jezu ;___;
Julek: pamiętaj żeby zeby umyc
Helga: chcesz zebym znowu wziela do reki gnoj?
Julek: hehe :DDDD
Spotkaliśmy się wszyscy przed domem Heleny. Była nas czwórka, więc idealnie. Postanowiliśmy (ja postanowiłam), że Helena pójdzie ze Zbirem, a ja z Julkiem. Od wczoraj Helena z Julkiem zachowywali się wobec siebie bardzo „agresywnie", więc nie chciałam, żeby w trakcie rozmowy z jakąś babcią odpaliła im się słowna wojna. Zbir miał milczeć, chyba że naprawdę miałby coś ciekawego do zapytania lub powiedzenia. Helga poradzi sobie sama świetnie, ale jednak będzie czuła się o wiele bardziej komfortowo, mając przy sobie towarzysza.
Helena policzyła wszystkich starszych sąsiadów z wioski, do których moglibyśmy podejść i porozmawiać. Byli to ludzie sympatyczni, którzy nie spojrzą na nas z byka, a jeśli będą chcieli, to naprawdę dołożą wszelkich starań, aby nam pomóc. Chociaż minimalnie. Każda pomoc, wskazówka będą dla nas jak na wagę złota. Nawet Zbir powiedział, że przemyślał sprawę i postara się albo jeszcze dzisiaj, albo dopiero jutro, zewrzeć poślady i porozmawiać ze swoim dziadkiem.
W całym wczorajszym chaosie zapomniałam podpytać mamę, czy może ona ma jakieś pojęcie na temat historii tego miejsca. Byłam w sumie do tego słabo przekonana, bo wiem, że większość życia spędziła w rodzinnym domu, a ten, w którym obecnie mieszkamy, został podarowany przed śmiercią mojego ojca. W pamięci miałam też babcię Łukasza. Jeśli chłopak jutro do mnie przyjdzie, to na samym początku spotkania wypytam o to, kiedy przyjedzie ta zwariowana staruszka.
– Dobra, dzieciaki, plan jest taki... – Helena docisnęła kartkę A4 do drzwi i wyciągnęła długopis. Zaczęła szkicować bardzo prosty, praktycznie nieodzwierciedlający rysopis naszej wioski: domów. Maciupeńkimi literkami oznaczyła nazwiska osób, do których mieliśmy się dzisiaj udać.
– Od kiedy umiesz rysować? – spytał Julek złośliwie.
Kopnęłam chłopaka w tył kolan.
– Stul dziób – mruknęła Helga i odwróciła się do nas. – Ty – wskazała na Julka – razem z Rudą idziecie tu, tu i tu – trzy razy walnęła długopisem po odpowiednich nazwiskach. – Do Robaków, Cabańskiego i Tabaczuków. Ja z Błażejem idę tu, tu i tu – ponownie wskazała trzy narysowane na mapce budynki. – Do Fabianowiczów, Falińskich i Koźmińskiej.
CZYTASZ
Chcieliśmy tylko dorosnąć
Mystery / ThrillerHistoria pięciorga polskich nastolatków zamieszkałych w małej zapomnianej wiosce. Po morderstwie jednej z koleżanek postanawiają rozwiązać zagadkę kryminalną i odkryć tożsamość tego, który od ponad czterdziestu lat, po wielu przestępstwach, nie zost...