35

33 3 1
                                    

2010

2 DNI DO

Kolejna pobudka nastąpiła koło szóstej nad ranem. Kiedy otworzyłam oczy, poczułam się tak wyspana, że od razu wyskoczyłam z łóżka. Nadal dyskomfort sprawiały mi spalone ramiona, dlatego gdy oblałam je chłodną wodą, poczułam ulgę. Wychodząc z łazienki, napotkałam zaspaną matkę. Zmarszczyła czoło.

– Byłaś gdzieś, że jesteś taka rozbudzona? – Założyła ręce na biodrach.

– Nie, mamo. – Zaśmiałam się głośno, choć nie przekonałam matki. – Naprawdę. Obudziłam się punkt szósta i na ten moment nie chcę mi się spać. Zrobić ci coś do picia?

Złagodniała na twarzy.

– Herbatę. W końcu zjem z tobą śniadanie o normalnej porze. – Pokręciła głową, wchodząc do łazienki.

– Jedenasta przed południem to też normalna pora na śniadanie – zażartowałam, ale matka nie usłyszała, bo puściła wodę pod prysznicem.

Szybkie śniadanie po szóstej nad ranem z przysypiając mamą było... niespotykane, odmienne. Pochwaliła nawet jajecznicę, którą przyrządziłam, bo zawsze, ale to zawsze miała z nią problem. Kiedy matka zaczęła kończyć na szybko herbatę, bo zbliżał się czas jej wyjazdu do pracy, powiedziała:

– Mam nadzieję, że nie przebimbałaś tych dwustu złotych?

Wytrzeszczyłam oczy.

– Zwariowałaś?!

– Tylko cię sprawdzam. – Uśmiechnęła się złośliwie i pożegnała się.

Praktycznie natychmiast udałam się do salonu, a wcześniej zabrałam ze swojego pokoju telefon i gazety. Miałam ochotę, więc zatem wolałam przysiąść do tego teraz niż uciekać w nieskończoność. Czasami wydawało mi się, że temat psychola w kręgu moim przyjaciół został już przeruchany na każdy możliwy sposób. Przepraszam za bluźnierstwo, lecz to słowo odpowiednio tutaj pasuje.

Mimo wszystko nadal ciekawiło mnie, dlaczego dostałam floksa. Czy morderca wiedział, że aktualnie przebywałam sama w domu? Jeśli wiedział, to zapraszam, zrobię mu jakąś herbatę z prądem. Albo z denaturatem i rtęcią. Może na początek coś łagodnego, coś, co by go od razu nie zabiło, bo warto byłoby wycisnąć z tego gnoja wszystko, odkąd zamordował pierwszą dziewczynkę. Na deser wypalimy mu na plecach koło i będzie miał za swoje...

O czym ja w ogóle gadam, do jasnej cholery?

Przyjaciele, których zapytałam wczoraj, czy chcieliby się wybrać na piątkową imprezę, odparli wczoraj niemalże chórem, że jak najbardziej. Jeszcze bardziej poczułam nutkę podekscytowania, dlatego napisałam do Łukasza o tym, że będzie miał na ogonie moich najbliższych, którzy „w razie czego" sprawią, że ten wyleci w powietrze. Na końcu życzyłam mu miłego dnia w pracy. Ostatnio nie mówił już nic na temat tego, że czuje się wypalony, więc może coś się zmieniło?

Dostałam odpowiedź zwrotną, która była bardzo krótka, ale wyrażała tysiąc słów:

Łukasz: XD

Łukasz: Przepraszam bardzo, dlaczego ty nie śpisz o tej porze? Zdrowa jesteś?

Ja: najzdrowsza, idę ogarnąć gazety

Łukasz: Miało być ze mną...

Ja: coś ci się chyba przyśniło :**

Miałam ochotę dopisać, że z nim mogę porobić coś innego, ale nie chciałam sypać perwersją o siódmej nad ranem. Niespodziewanie, jakby z kopniakiem, dotarło do mnie, że Bugajski wspominał o tym, że pocałuje mnie w sobotę. Przecież sobota będzie już za niepełne dwa dni.

Chcieliśmy tylko dorosnąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz