26

39 5 1
                                    

2010

Odłożywszy wydrukowane i przeczytane kartki na stół, czekałam, kiedy matka skończy czytać. W trakcie kolejnych minut starałam się przetworzyć wszystkie przeczytane zdania. Nie spodziewałam się, że kobieta, która w latach osiemdziesiątych zebrała się na odwagę, aby pozbierać informacje i złożyć je w całość, odwali kawał dobrej roboty. Westchnęłam głośno, bo przez myśli ponownie przeleciały szybkie i niebanalne szkice twarzy tych dziewczyn. Chwyciła mnie nieprzyjemna myśl, że przez te czterdzieści lat ludzie żyli w ciągłym strachu, gdy dochodziło do dwudziestego szóstego czerwca. Pomyślałam o naszej wioskowej imprezie. O zamordowanej Marysi. To mógł być każdy z nas. Moja Helena. Ja. Ktokolwiek, kto tamtej nocy mógł oddalić się od boiska w stronę lasu, który pochłonął dziewczynę.

Dzięki niejakiej Krystynie mogłam przez chwilę poczuć ułamek tego, co czuli mieszkańcy i rodzina zamordowanych dziewczyn. Strach, dezorientacja, nienawiść. Ale co czuły dziewczyny oprócz przerażenia? Czy do upływu ostatnich minut walczyły dzielnie czy poddały się tuż po uprowadzeniu? Czy nawet sekundę przed śmiercią miały jeszcze nadzieję, że w ostatnim momencie przyjdzie ktoś, kto je uratuje? Czy wierzyły w to, że faktycznie umrą?

Jak czuje się osoba, która wie, że zaraz umrze? Pytałam samą siebie, lecz nie chciałam wiedzieć. Myśl, że to mnie zamiast Marysi mógł porwać i zamordować ten człowiek, była katastrofalnie przerażająca. Nie potrafiłam wyobrazić sobie reakcji mojej matki, przyjaciół, Łukasza, ciotki Żanety na informację o moim zaginięciu, a potem o tym, że leżę w jakimś worku na środku drogi.

Wyobraźnia zaczęła mnie zabijać.

W pewnym momencie pobudził mnie ryk mojego telefonu leżącego w kuchni. Poszłam po niego szybkim krokiem i zanim odebrałam połączenie, zobaczyłam, że dzwoni do mnie numer, którego nie miałam zapisanego w kontaktach.

– Halo? – spytałam do słuchawki.

Wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Zamiast ciszy, głosu babki dzwoniącej w sprawie przedłużenia umowy z Heyah lub osoby, która pomyliła numer, usłyszałam różne dźwięki. Dźwięki te dzieliły się na dwie kategorie: krótki i troszkę dłuższy. Po dziesięciu sekundach połączenie zostało zakończone.

Trochę zdziwiona, ale nie obsrana ze strachu, napisałam na grupie, że dostałam dziwne połączenie. Julek odpisał mi od razu.

Julek: dźwięki? Krótkie i długie? Co ty gadasz, moze to jakiś nowy sposób naciągaczy

Julek: nie zżarło ci z konta pieniędzy?

Ja: nie chce mi się sprawdzać ale no bylo to dziwne w chuj

Julek: nie przejmuj się proszę, za niedługo zaczniesz panikować na kazdy możliwy dźwięk czy inna sytuacje

Ja: ale ja nie panikuje –___–

Kiedy miałam już odłożyć komórkę, dostałam wiadomość na NK, ale nie pochodziła ona od jakiegoś nieznajomego gościa. Wiadomość pochodziła od Łukasza. Uśmiechnęłam się lekko, widząc zdjęcie, które przysłał.

Łukasz: Akceptujesz taki strój? :P

Łukasz: Wiem, że wyglądam dobrze.

Łukasz: Nie ośliń tylko telefonu.

Zaśmiałam się pod nosem po przeczytaniu ostatniej wiadomości.

Łukasz założył na siebie czarno–szarą bluzę bejsbolówkę. Pod bluzą miał koszulkę bez rękawów włożoną w czarne spodnie.

Ten człowiek w każdym ciuchu wyglądał dobrze.

Ja: nie widze co piszesz bo obslinilam ekran

Chcieliśmy tylko dorosnąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz