4

96 11 9
                                    

2010

Paręnaście minut przed trzynastą wyszłam z domu. Ustaliłam wcześniej z Bugajskim, że spotkamy się na zakręcie między naszymi domami. Krótki odcinek w pełnym słońcu sprawił, że dotarłam do umówionego miejsca spocona. Przywitałam się z Łukaszem przytulasem, po którym skierowaliśmy się w stronę wiaty.

– Ciekawi mnie reakcja twoich przyjaciół, tym bardziej że wczoraj mieli ochotę mnie zabić. Szkoda, że nie masz już szkoły, bo pewnie jutro wszyscy gadaliby za twoimi plecami, że Bugajski i Kustra ponownie są razem. – Pogłaskał moje ramię.

– Moi przyjaciele do końca twoich dni będą wyglądali, jakby chcieliby cię zabić. Przy obgadujących mnie osobach maszerowałabym jak dumny paw.

Zareagował śmiechem.

Nie ukrywajmy: po naszym małym powiatowym mieście i mniejszych wioskach przetoczyło się zapewne mnóstwo informacji oraz plotek. Jeśli jakaś plotkara będzie dzisiaj obecna, to do wieczora wszyscy zainteresowani bądź niezainteresowani dostaną potwierdzenia o powrocie naszej przyjaźni. Odkąd pamiętałam, każdy wiedział, że Łukasz miał młodszą przyjaciółkę. Wielokrotnie do jego domu wpadali koledzy, którzy pamiętali mnie do dzisiaj. Informacja sprzed czterech lat o naszym rzekomym „rozpadzie przyjaźni" była taka, że nie wszyscy w nią uwierzyli. Potem okazało się, że to prawda. Przez dobry miesiąc musiałam wysłuchiwać przeróżnych pytań. Tych troskliwych jak i wyśmiewających. Przeżyłam to jakoś dzięki mojej paczce.

Nasza pogawędka zakończyła się tuż przed linią boiska. Ujrzałam kilkanaście osób kręcących się w środku lub poza wiatą. Parę głów obejrzało się w naszym kierunku, w tym Helena, Felek i leżący na ławce jak trup Julek.

– Uśmiechnij się – szepnął Łukasz. – Czuję się, jakby obserwowało nas jebane paparazzi. O – rzucił szybko, kiedy w naszą stronę zaczęła zbliżać się jedna z dziewczyn, która wczoraj nie odstępowała Łukasza o krok (dopóki ja go nie porwałam). – Potem pogadamy, Nastia. – Zbiliśmy żółwika.

Bugajski zatrzymał się przy rozradowanej koleżance, a ja pomknęłam do swoich przyjaciół.

– Nigdy nie będę tyle chlał – powiedział smętnie Julek.

– Mówisz tak po każdej imprezie, idioto – odpowiedział Felek, a następnie zwrócił się do mnie, jakoś dziwnie rozweselony i wyszczerzony. – Wiesz, co zdradzają twoje włosy? Że spędziłaś z Łukaszem intensywną noc. – Założył ręce na piersi, jakby domagał się wyjaśnień.

– To prawda – wtrąciła Helga, chichocząc pod nosem. – Nie wierzę, że do niczego między wami nie doszło.

– Dopiero przyszłam, a wy już zaczynacie mnie męczyć. – Westchnąwszy ciężko, zakryłam dłońmi twarz. – Jesteście pojebani.

– Twój chłoptaś szybko zdobywa inne laski – oznajmił Felek, wskazując głową na Łukasza.

Ta sama dziewczyna uwiesiła się na ramieniu Bugajskiego i wpatrywała mu się w oczy.

– To nie jest mój chłoptaś. – Prychnęłam. – Całowaliśmy się, ale to nie znaczy, że jeste...

Przerwała mi piszcząca do ucha Helena, przez którą o mały włos nie ogłuchłam. Okręciła mnie kilkukrotnie, a Julek zajęczał coś, zakrywając sobie uszy.

– Daję wam kilka dni – założyła Helga, nareszcie się ode mnie odczepiając.

– Idę sprzątać – wyrzuciłam rozbawiona, gdy odwracałam się na pięcie.

– A lizanie nastąpi jeszcze dzisiaj – dodał Felek uszczypliwie.

– Dajcie mi spokój!

Zostawiliśmy umierającego Julka i skierowaliśmy się w stronę wiaty i kilku roześmianych osób, które w rytm muzyki puszczanej z MP4 doskonale się bawili, sprzątając. Gdy przekroczyłam próg ogromnych drzwi, jeszcze raz obejrzałam się w stronę Bugajskiego. Dopiero, co go odzyskałam, dlatego musiałam wbić sobie do łba, że nigdy nie skieruje na mnie stuprocentowej uwagi oraz że nie zerwie kontaktu z różnymi kolegami i koleżankami na rzecz mnie. Byłoby to toksyczne.

Chcieliśmy tylko dorosnąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz