16. Midsummer

555 8 0
                                    

Topper podaje mi dłoń pomagając tym samym wysiąść z samochodu.
To on dzisiaj jest moim towarzystwem i szczerze nie mogło być lepiej. Chcę się dobrze bawić, spędzić miło czas i dużo się śmiać, a z nim to wszystko jest w pakiecie. Po rozmowie jaką z nim odbyłam i po napisaniu pierwszego listu do nieba czuję jakby spadał ze mnie pewien ciężar, pewne myśli przestały mnie nachodzić i staram się pamiętać, a nie nadal tym żyć.
I to co powiedziała mi tamtego upalnego dnia Kie, też było czymś istotnym.
– Mary Ann jesteś dzisiaj zdecydowanie najpiękniejszym obrazem tego wieczoru.
Uśmiecham się i przyjmuję komentarz Toperr'a.
– My jesteśmy najpiękniejszym co dziś zobaczę ich oczy.
– Uwielbiam  Twoje narcystyczno-ironiczne spojrzenia na świat.
Chłopak zgina rękę, a ja przyjmuję jego pomocne ramię kiedy dla naszej dwójki zostają otwarte duże dębowe drzwi. Uśmiech nie potrafi zejść mi z ust kiedy patrzę na dopieszczone dekoracje, świeże kwiaty i ich zapach unoszący się w powietrzu w środku wielkiej willi. Obsługa wita nas lampką szampana, muzyka z każdym krokiem w stronę ogrodu staje się głośniejsza tak jak odgłosy rozmów gości.
– Zdecydowanie prezentujemy się najlepiej.
Szept przyjaciela obok moje ucha  wywołuje u mnie cichy śmiech. Tamtego upalnego dnia, którego nigdy nie zapomnę wybrałam dla siebie błękitną satynową sukienkę z bardzo dużym rozcięciem na prawej nodze, cieniutkie ramiączka wyglądają bardzo delikatnie tak samo jak ich przecinające się pociągnięcia na plecach, które są odsłonięte więcej niż do połowy.
Ciocia Rose zamówiła mi wielki wianek z żywych kwiatów w kolorach błękitu oraz zieleni tak żeby podkreślić moje oczy. Proste włosy, brak makijażu.
– O, jest Sarah i jej Płotka.
– Top.
– No co?
– Wiesz co. Chodź do nich.
Po drodze kiwnięciem głowy witam się z ludźmi, których kojarzę, za to Topper z każdym musi zamienić choć słowo i życzyć miłego wieczoru. Jego popularność jest męcząca. Tak, poczuj tą ironię czytelniku.
– Hej, wow Sarah, wyglądasz pięknie i miałaś rację z tym kolorem garnituru. – mówię z uśmiecham i witam się z obojgiem przytuleniem. John B i jego opalona skóra w jasno-szarym garniturze prezentuje się na prawdę dobrze.
– Cóż, zawsze mam rację. – komentuje dziewczyna i patrzy na swojego byłego chłopaka. – Cześć Top, dobrze wyglądasz.
– Cześć, wy również. Miło mi Cię w końcu pozna John B. – mój przyjaciel kulturalnie wyciąga dłoń w kierunku bruneta, która ten ujmuje i odpowiada równie miło.
– Tak Ciebie też Topper.
Wdajemy się z nimi w krótką rozmowę, krótką, która nie może trwać dłużej ponieważ widząc twarz chłopaka stojącego obok mnie wiem, że powinnam ratować sytuację i w tej chwili zainicjować odejście w innym kierunku. Dlatego przepraszam ich wysyłając Sarah porozumiewawcze spojrzenie, która przyjmuje kiwnięciem głowy.
– To było bardzo kulturalne zachowanie, na miarę dżentelmena.
– Kosztowało mnie to wlanie w sobie całego kieliszka szampana dlatego teraz muszę iść do łazienki, zaraz wracam.
Śmieję się kiedy zostawia mnie przy stoliku pełnym różnych dobrze wyglądających potraw i deserów. Sięgam po czekoladowy słoiczek z malinami na wierzchu, a kiedy łyżeczka ląduje w moich ustach przeklinam w myślach zachwycając się nim. Cholera.
– Może lampka różowego wina? – znajomy głos.
Odwracam się żeby zobaczyć JJ'a ubranego w czarne eleganckie spodnie, białą koszulę i czarną kamizelkę z muchą uwiązaną wokoło szyi. Trzyma w dłoni tacę z pełnym szkłem.
– Pracujesz jako kelner na imprezie Snobów? – pytam mrużąc oczy i przyjmuję różowe wino jakie mi zaoferował.
Wygląda na prawdę dobrze.
– Cóż odnajduję się w wielu zawodach, zwłaszcza w tych gdzie dobrze płacą. – uśmiecham się kiedy i on się uśmiecha. – Pięknie wyglądasz, ten kolor Ci pasuje.
Patrzę mu w niebieskie oczy i rzeczy, które opowiadała mi Kie odbijają się echem w mojej głowie. Odbija się to jak opisywała ich relację i odbija się to czego się podjęła żeby o nim zapomnieć. Niebieskie oczy patrzą na mnie, ja przypominam sobie to co mi o nich powiedziała.
A ja też chcę o kimś zapomnieć.
– Co robisz później? – pytam przykładając szkło do warg, a chłopak stawia krok w moją stronę skracając naszą odległość. Podoba mi się zapach jego perfum bo jest inny niż tamtego, podoba mi się jego wzrost bo jest niższy od tamtego.
– To zależy.
– Zależy od?
– Od tego co chciałabyś robić później Mary Ann. – uśmiecha się szerzej błądząc wzrokiem po mojej twarzy. To co czuje jest inne, nowe i przyjemne.
– Na pewno nie wskoczyć Ci do łóżka, co to to nie. Pierwsze chcę Cię poznać, wiesz, stworzyć małą więź czy coś takiego. – wzruszam ramionami lekko wydymając przy tym usta i dostaje od niego krótki śmiech.
– W takim razie jestem wolny. Kończę przed północą, chyba, że nie dotrwasz. – mówi powoli stawiając kroki w tył.
– Do później JJ.
Uśmiecham się kiedy mruga do mnie okiem i znika w tłumie tańczących ludzi.

Last summer was a mistake (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz