31. Najważniejsza jesteś Ty

704 18 5
                                    

Rafe

— Może uda nam się spotkać gdzieś we dwójkę? Zachody słońca są tutaj najpiękniejsze Rafe. Na jak długo zostajecie? — pyta Sofia z szerokim uśmiechem kiedy stoję oparty o mój samochód. Mary jest w środku i wiem, że wszystko słyszy.
— Nie wiem Sofia. Ciesz się czasem spędzonym z rodziną, ślubem i zabawą. Ja jestem tutaj w interesach, plus nie chcę zastawić Mary samej. — mówię siląc się na uśmiech.
Ja i ona nie byliśmy razem. Czasami byliśmy blisko, ale nie aż tak żeby nazwać to związkiem. Dla mnie to benefity i mówiłem jej to z początkiem tej znajomości, a teraz odnoszę wyrażenie, że od dłuższego czasu Sofia chce mnie w sobie rozkochać. Dać mi do zrozumienia, że chce mnie w taki sposób. Ale ja jej nie chcę i kurwa chyba powinienem jej to powiedzieć?
— Przecież możesz zostawiać ją na godzinkę albo dwie? Wiesz ile różnych rzeczy zrobiliśmy do tego czasu? — mówi zbliżając się do mnie. Kładzie obie dłonie na mojej klatce piersiowej i porusza nimi w górę i w dół. — Mam naprawdę oszałamiającą kremową bieliznę, z falbankami i koronką. Taką jaką lubisz i szkoda żeby się marnowała pod sukienką. — wzdycham lekko się uśmiechając kiedy porusza zabawnie brwiami.
— Będziemy w kontakcie hm? — pytam.
— Jezu jesteś strasznie nieugięty Rafe. Znów muszę kusić cię zdjęciami? Tak jak ostatnio? — droczy się, a ja zagryzam mocno zęby bo kurwa wiem, że będę musiał wyjaśnić Maty kiedy było to ostatnio, a nie chcę z nią rozmawiać o tych rzeczach.
— Sofi muszę wsiadać. Baw się dobrze na ślubie. — mówię kładąc dłonie na jej żeby ją od siebie odsunąć, ale ona uznała to za czułość i zachętę do pożegnalnego kurwa całusa. Przymykam oczy z bólem bo nie wyobrażam sobie Mary na moim miejscu. Gdybym to ja musiał słuchać i widzieć mnie z Sofia. Kurwa przecież jakby zachowywała się tak tuż obok mnie z pieprzonym Maybankiem...nie chcę o tym myśleć. Kurwa.
— Trzymaj telefon blisko siebie. — szepcze puszczając mi oczko i odchodzi.
— Napewno nie będę. — mówię pod nosem wsiadając do samochodu. Mary nerwowo gryzie dolną wargę, nogi ma podwinięte, a na kolanach ułożyła swoją brodę. — Wiesz, że to wszystko nic nie znaczy. Ostatni raz kiedy się z nią...był przed kinem. Nie doszło między nami do niczego po nim. — mówię patrząc na nią.
— Jasne. — mówi opierając policzek na swoim kolanie, a wzrok ma utkwiony we mnie. — Po prostu nie jest mi łatwo na to patrzeć, ale wiem, że to była moja zasada. My jako tajemnica i teraz muszę się na to godzić. — uśmiecha się, ale zupełnie nie tak jak zawsze. Kurwa łamie mi to serce. — Jedźmy. — mówi i pogłaśnia radio. Zanim ruszam pochylam się i chcę ją pocałować, ale ona odwraca usta. — Nie. Czułabym jakbym całowała się z Sofia. To ohydne. — burczy z grymasem, a później zaczyna się śmiać. To raczej śmiech przez łzy, ale dołączam do niej bo nic innego mi nie pozostało.
Na miejsce docieramy po godzinie jazdy podczas, której najczęściej słyszałem jak Mary śpiewa. Kurwa nie wiem jak to możliwe, ale jej mózg zapamiętał chyba wszystkie teksty jebanego świata muzyki. To pojebane.
Wybrałem to miejsce bo jest zaraz przy piaszczystej malutkiej zatoce, nie ma sąsiadów i jest po prostu cisza. Chcę spędzić ten czas jedynie z nią najlepiej nie wychodząc z łóżka. Chcę się przy jej zwyczajnie budzić i zasypiać. Jeść śniadanie, później obiad i kolację z winem. Nigdy wcześniej nie miałem takich myśli. Z żadną inną kobietą dopóki nie zrozumiałem jak bardzo zależy mi na Mary.
Kładę walizkę i torbę na kanapę oczywiście od razu dostając reprymendę, żebym położył to na podłodze dlatego tak też robię. Mary kładzie zakupy na drewnianej ladzie kuchennej i widzę jak zatrzymała się w chwili żeby patrzeć na krajobraz rozpościerający się z okna. Podchodzę i obejmuję ją od tyłu, a zapach truskawek owiewa moją twarz. Pochylam się żeby ułożyć głowę między jej szyją, a ramieniem jednak zanim to, składam pocałunek tuż za jej uchem.
— Mogłabym tu chyba zamieszkać. — mówi i czuję ciepło kiedy układa swoje dłonie na moich.
— Możemy jeśli chcesz. — mówię szczerze.
— Czy dla ciebie wszystko jest takie proste? — śmieje się Mary.
— Owszem. Bo jaki w tym problem? I tak jesteśmy tutaj żeby obejrzeć mieszkanie dla ciebie tak? — żartuje. Dziewczyna obraca się w moich objęciach, przewraca oczami, ale się uśmiecha.
— Nie wracajmy do tego. — jęczy wydymając usta i dokładnie w tym samym momencie mój kurwa telefon informuje o wiadomości. — Nie sprawdzisz? — dopytuje.
— Nie.
— Dlaczego?
— Bo domyślam się co tam jest. — odpowiadam unosząc brew do góry bo mam wrażenie, że się ze mną droczy. Napewno słyszała o nowej bieliźnie Sofi.
— A może to coś ważnego?
— Może zaczekać do poniedziałku. Teraz najważniejsza jesteś ty. — mówię patrząc w jej rozchylone szerzej oczy, a jej pełne usta mnie kuszą. — Mogę cię już pocałować?
— Nie tu. — mówi na co marszczę brwi i jestem w konsternacji jeszcze bardziej kiedy wyswobodzą się z moich objęć i rusza przed siebie. — Podobno jest tutaj wanna tak? — zagaduje obracaj się bokiem z szerokim uśmiechem.
— Podobno.
— Tam możesz mnie pocałować, ale pierwsze wyszoruję ci usta gąbką.

Last summer was a mistake (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz