26. Nasze miejsce

546 15 7
                                    

— Daj. Pomogę Ci z tym.
Mówi chłopak pomagając zdjąć mi kask z głowy. Ciepły wiatr uderza w moją twarz i rozwiewa włosy dlatego przeczesuje je dłonią. Rozglądam się z delikatnym uśmiechem poznając miejsce do jakiego nas zabrał.
— Zabierasz tutaj wszystkie dziewczyny na randkę?
— Czyli to jest randka? — pyta, a kiedy na niego spoglądam kąciki ust mu drżą. Przewracam oczami, ale nie odpowiadam. — Nie Mary, zabieram tu tylko Ciebie bo to nasze miejsce. — mówi i zaskakuje mnie kiedy nachyla się żeby złożyć mi na ustach pocałunek.
Jezu. Nie może być taki słodki. Nie może. Nie może tak bardzo mieszać mi w głowie, a ja nie mogę tak szybko mu się oddawać. N I E. M O G Ę.
— Przestań. — burczę przewracając oczami. Krzyżuje ręce na klatce piersiowej patrząc na niego. — Mogłeś powiedzieć, że jedziemy tutaj zabrałabym z domu strój kąpielowy. — komentuje.
— Pierdolenie. — uśmiech ma tak szczery i dziecięcy jakiego dawno u niego nie widziałam. Wyjmuję telefon z kieszeni w mgnieniu błyskawicy i robię mu zdjęcie chcą zapisać to nie tylko w pamięci. — Daj. — mówi nie czekając na moją odpowiedź. Zabiera telefon, ujmuje mocno mój policzek całą dłonią i znów mnie całuje. Wyczuwam uśmiech na jego ustach kiedy miażdży moje wargi.
Oddałam się. Znów. Szlak. Czemu tak łatwo to robię?
— Po co mi to zdjęcie? — pytam kiedy Rafe z uśmiechem odsuwa swoją twarz o kilka centymetrów.
— Żeby zatrzymać chwilę.
Mówi błądząc wzrokiem po moich oczach, a ja czuję ten dziwny ucisk i brak tchu. Staram się go zdusić, ale nie potrafię. Nie przy nim i nie z nim. Uśmiecham się krzywo powoli zabierając z ciała jego dłoń, a następnie chwytam za telefon i chowam urządzenie do kieszeni.
Rozglądam się napawając oczy widokiem, który ostatni raz widziałam w zeszłe lato. Tutaj pierwszy raz mnie pocałował i to tutaj pierwszy raz poczułam się dla niego kimś. To zabawne bo uwielbiam i nienawidzę tego co miało tu miejsce. Zdejmuję trampki wraz ze skarpetkami biorąc je później w jedną dłoń, idę powoli w stronę spokojnej wody na której nie widać ani jednej fali.
— Chodźmy do wody. — mówi wyprzedzając mnie, a ja obserwuję jak zwinnym ruchem zdejmuje koszulkę. — I nie pierdol, że nie masz stroju Mary. Widziałem Cię już nago. — przewracam oczami, ale zgadzam się. Znów zbyt łatwo.
Zdejmuję spodenki wraz z koszulką, ale bieliznę zostawiam na sobie bo nie widzę potrzeby, żeby musieć ją zdjąć. Odwracam się układając wszystko w kostkę. Na samej górze zostawiam telefon, a kiedy się odwracam otwieram szerzej oczy w zaskoczeniu. Rafe stoi przede mną nagi.
— Ktoś może cię zobaczyć. – staram się patrzeć tylko na jego ładną buźkę.
– No to sobie popatrzy, kurwa przyznaj, że jest na co patrzeć. – zagryzam usta starając się nie zaśmiać.
– Teraz w stanie spoczynku nie za bardzo.
Rafe parska, twarz mu poważnieje, a ja zastawiam się czy uderzyłam w męskie ego i czy miła atmosfera właśnie się skończyła? Otóż odpowiedź przychodzi szybciej niż myślałam. Chłopak podchodzi do mnie, pochyla się i przerzuca moje ciało przez bark. Mam przed oczami jego jędrne pośladki, które cudownie pracują podczas każdego stawianego kroku w stronę morza. Chryste dobrze, że nie obrócił mnie w drugą stronę.
Letnia woda spotyka się z moją skórą i choć proszę go, aby wchodził do niej bardzo powoli i stopniowo nie robi tego. Rafe zdejmuje mnie ze swojego barku dopiero kiedy mocno szczypię go paznokciami w pośladki.
– Kurwa Mary to bolało. – jęczy odruchowo sięgając dłonią na obolałe miejsce. Uśmiecham się szeroko zanurzając się cała w wodzie, aż po sam czubek głowy. Po takim widoku jaki mi zafundował potrzebowałam schłodzić swoje policzki. Wyłaniając się na powierzchnię zaczesuję włosy do tyłu, a twarz pozbawiam nadmiaru wody przejeżdżając po niej dłońmi. Stopami dotykam dna, a woda sięga mi do połowy piersi.
Patrzymy na siebie w ciszy, która po prostu trwa. Ciepło rozlewa się po moim wnętrzu i wiem już co to oznacza. Stało się to dokładnie rok temu tutaj w tym miejscu. Czułam dokładnie to samo i jak się to skończyło?
– Po co mnie tutaj zabrałeś?
– Zabrałem Cię tutaj żeby spędzić z tobą czas Mary. – przechyla głowę w bok przyglądając mi się, a jego dłonie wykonują delikatne ruchu na wodzie.
– Żeby mnie przelecieć? Nie musieliśmy jechać, aż tutaj. – przewracam oczami prychając.
– Nie Mary. – mówi twardo i wygląda na urażonego. – Chciałem Ci wyjaśnić parę sprawa, a tutaj mi nie uciekniesz i będziesz musiała mnie wysłuchać. – dodaje wzdychając ciężko.
— Jasne. Zaskocz mnie.
A tak naprawdę myślę sobie, że niczym już nie może mnie ani zranić ani zaskoczyć. Nawet jeśli powie teraz, ze nasz ostatni seks to błąd i trzeba o nim zapomnieć.
— Emma o nas wiedziała.
Co?

Last summer was a mistake (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz