Rafe mnie kocha.
Rafe Cameron powiedział, że mnie K O C H A. Ale dlaczego nie czuję szczęścia? Dlaczego czuję obawę? Dlaczego przyszło mi to tak obojętnie a nie tak jak zawsze sobie wyobrażałam?
— Hej California! — wzdrygam się przygryzając mocniej skórkę przy paznokciu. — Dlaczego od tygodnia chodzi taka dziwna? Co? — dopytuje JJ.
— Widać po mnie?
— Tak kurwa widać. — śmieje się siedząc na przeciwko mnie na tym samym molo gdzie całowaliśmy się pierwszy raz.
— Sama nie wiem.
— Wiesz.
— Domyślam się. — burczę z grymasem patrząc na blondyna.
— To już coś. — wydyma usta i wygina je w podkowę.
— Kochasz Kie? — wypalam zupełnie nie zastanawiając się nad tym czy to pytanie jest na miejscu.
— Chyba nie. Nie byłem dla niej taki jak Pope, a ona właśnie tego potrzebowała. Chciała kogoś na poważnie, a ja nigdy nie będę z nikim na poważnie. — opieram głowę o grube drewno za moimi plecami. — Jestem jak mój ojciec. — dodaje parskając pod nosem.
— Nie. Nie jesteś.
— Mary nie znasz mnie.
— Znam.
— Nie.
— A właśnie, że tak. Jesteś porywczy i nierozważny to fakt, ale zawsze kierujesz się dobrem JJ. Robisz coś z myślą o innych, nigdy nie odmówiłeś mi pomocy i nigdy nie zrobiłeś mi niczego złego umyślnie. Nie zrobiłeś mi krzywdy. Jesteś szczery, czuły i masz dobre serce. — mówię z uśmiechem patrząc w jego oczy, które wyrażają wdzięczność.
Czasami każdy potrzebuje coś takiego usłyszeć.
— Dzięki California. — uśmiecham się szerzej. — Chodź tu do mnie. — rozpościera ręce, a ja czołgam się żeby usiąść obok. Ciepeł ramiona chłopaka obejmują mnie i mocno przytulają. — Jesteś taka przez Camerona tak? Wiem, że tak. Zniknęłaś z nim tamtego wieczoru. Ta Sofia go szukała. — zagryzam zęby i przymykam oczy.
— No.
— Chcesz pogadać?
— Nie. To popieprzone.
— Chcesz posiedzieć w ciszy? — pyta.
— Tak.
— A może chcesz żebym cię pocałował i robił inne rzeczy? Tak żebyś zapomniała. — jęczę głośno chowając głowę w jego bok, klatka piersiowa mu drży kiedy się śmieje. — Dobra, ale moje palce zawsze są dla ciebie. Kiedy tylko chcesz. — zakrywam dłońmi twarz.
— Mary?!
Moja głowa odwraca się powoli w stronę głosu Rafe'a Camerona, który stawia w naszym kierunku ciężkie i długie kroki. Skąd on wie, że tutaj jestem?
— Rafe co ty tu robisz? — pytam wstając z miejsca otaczając się ramionami.
— Co ja robię? Co ty tu robisz kurwa z nim? — warczy wskazując dłonią na mnie i na JJ'a. Obracam się żeby spojrzeć na niewzruszoną minę blondyna i odczuwam ulgę, że nie jest w tak wrogim nastroju jak Rafe.
— Czekamy na resztę. Mamy płynąć na ryby. — mówię stawiając w jego kierunku kroki.
— I tak sobie siedzisz i się przytulacie? Co jest kurwa? — parska kręcąc głową z nieodmierzaniem.
— Mieliśmy robić coś innego, ale kurwa się zjawiałeś. Przerwałeś zabawę Cameron. — przewracam oczami na śmiech blond chłopaka za moimi plecami.
— JJ przestań. — wołam, a następnie podchodzę jeszcze bliżej Rafe'a. — Co tu robisz? — pytam.
— Po tym co ci powiedziałem ty dalej się z nim zabawisz?
— Po pierwsze z nikim się teraz nie zabawiam, on żartował. Po drugie mam wierzyć, że ty i Sofia się nie spotkacie? — krzyżuje ręce na klatce piersiowej patrząc na niego z dołu. Jego oczy lekko się mrużą, wygląda jakby nie dowierzał temu co usłyszał. Jakby był zraniony.
— Nie Mary. Nie spotkam się z nią od tamtego dnia. — cierpienie z jakim to mówi wprawia mnie w dziwne wyrzuty sumienia.
— Nie umiem ci uwierzyć.
— A próbujesz? — pyta szeptem.
— Od tygodnia nie dałeś mi powodów. To, że zakradniesz się do mnie w nocy i zasypiamy razem to nie wystarczające. — mówię cicho.
— Bo nic mi nie odpowiedziałaś? Mary kurwa. – Rafe zamyka oczy patrząc w niebo, a dłonie podpiera o biodra. – Nie wiem co myślisz, nie wiem na ile mogę sobie pozwolić, nie wiem czy mogę cię zaprosić na randkę, nie wiem czy rozmawiałaś o nas z kimkolwiek i nawet kurwa nie wiem czy chcesz nas. Nas jako pary. Nie wiem nic bo od tygodnia nic nie mówisz. A teraz widzę cię z nim, jak się przytulacie i co mam myśleć kurwa? Gdybyś zobaczyła mnie z Sofią o czym byś pomyślała? – wyrzuca z siebie znacznie spokojniej wzruszają co po chwilę ramionami, a ja muszę się z nim zgodzić. Muszę, ale nie chcę.
– Wiem. Po prostu... – mówię, ale milknę odwracając się w stronę JJ'a, który bacznie nam się przygląda. – Powiedz reszcie, że źle się poczułam. Kryj mnie ostatni raz. – uśmiecham się smutno i jedyne jaką odpowiedź dostaję to skinienie jego głową. – Chodźmy gdzieś, to nie jest miejsce na takie rozmowy. – wzdycham zaczesując włosy do tyłu i ruszam przed siebie wymijając Camerona. Czuję jego zapach kiedy równa mi kroku. Uwielbiam jego zapach chyba od zawsze. Wzdrygam się kiedy czuję jak jego palce zaplatają się o moje, patrzę na nasze złączone dłonie, a później podnoszę wzrok i spotykam najpiękniejszy błękit w którym widzę nadzieje. Wsiadam do czarnego SUV'a na miejsce pasażera, Rafe zajmuje miejsce za kierownicą i wyjeżdża na ulicę, a taneczne dźwięki Abby towarzyszą nam podczas jazdy.
– Pamiętasz jak do tego tańczyliśmy? Na campingu w lesie? – pytam z uśmiechem.
– Ojciec nie raz prześladuje mnie tymi nagraniami. – odpowiada Rafe.
– Wujek ma to nadal zachowane? Żartujesz! Musze to mieć. – śmieję się szczerze.
Uwielbiałam nasze campingi. Wtedy wszystko było łatwe, proste i było beztrosko.
– Nie ma mowy kurwa. – patrzę oburzona na chłopaka, który kręci przecząco głową.
– Bo?
– Bo znając ciebie i moją głupią siostrę to nagranie zobaczy więcej osób, a nie mogę sobie pozwolić na zepsucie mojej reputacji.
– Pogadam z wujkiem i jestem przekonana, że dostanę kopię. – mówię z pewnością w głosie.
Rafe obraca głowę w moją stronę przewracając teatralnie oczami i robiąc przy tym zabawną minę, która wywołuje u mnie śmiech.
Miło się z nim śmiać.
– Boję się Rafe. Nie mam do ciebie zaufania. Nie wiem czego chcę i jestem pogubiona. Boję się, że znów mi to zrobisz? Znów potraktujesz mnie tak jak tamtego ranka, że ci się znudzę i mnie zostawisz. Nie rozmawiałam z nikim bo nie wiem czego chcę, jednocześnie chciałabym spotykać się z tobą, a jednocześnie jak to nie wyjdzie? Nie mam tu jeszcze własnego mieszkania, a gdyby się nie udało nie mogłabym z tobą mieszkać. Nawe gdybyś byli razem nie wiem, to było dziwne mieszkać w domu twojego ojca. Rozumiesz? – mówię wyrzucając z siebie połowę z tego co siedzi w mojej głowie.
– Czekaj co? Szukasz mieszkania? Chcesz tu zostać na stałe? – pyta skręcając gwałtownie na pobocze.
– Chcesz nas zabić? – warczę chwytając się deski rozdzielczej.
– Przeprowadzasz się do Obx? – pyta błądząc wzrokiem po mojej twarzy.
– Tak, wahałam się, ale tak. Jestem już przekonana, że tu jest moje miejsce. Wujek szuka mi małego domu blisko wody, odziedziczyłam majątek po rodzicach, a w Californii nic mnie nie trzyma. – mówię patrzą się w jego oczy.
– Możemy zamieszkać razem, kupimy coś na pół i tak możemy spróbować. Co ty na to?
– Rafe nie możemy zamieszkać razem. Jak sobie to wyobrażasz?
– Seks, praca, dom, obiad z tobą, seks, plaża, kolacja z tobą, seks i zasypiam, budzę się przy tobie. Może jakiś pies? Później dzieci?
– Woah, stop. – mówię unosząc brwi i śmieję się. – Nie ma mowy. Nie zamieszkamy teraz razem. Seks to jedyne co może zostać z tej historii. – mówię rozbawiona i wywołuje też śmiech u niego. – Rafe na prawdę tego chcesz? Jesteś przekonany? Że chcesz nas? – dopytuję.
– Tak kurwa. Tak Mary. – mówi zbliżając się i ujmuje dłońmi moją twarz z desperacją w oczach, która pozwala mi wierzyć w jego szczere intencje.
Może powinnam zaryzykować?
Powinnam?
CZYTASZ
Last summer was a mistake (Rafe Cameron)
FanfictionJak wykorzystałam Ciebie, Ty wykorzystałeś mnie. Ty byłeś pijany, a ja zawsze tego chciałam. Ja zapomniałam, a Ty?