19. Rafe

552 15 5
                                    

Rafe

Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.
Odpycham się dłońmi od zimnej marmurowej powierzchni, przecieram nimi twarz i mam ochotę coś rozpierdolić. Uderzyć. Zniszczyć. Wyładować wściekłości jaka we mnie tkwi, przez Mary i przez siebie samego.
— Kurwa!
Krzyk odbija się po pustej łazience, ściany przez chwilę zostawiają echo mojego głosu. Wypuszczam głośno powietrze i wychodzę z pomieszczenia pierwsze rozglądając  się za dziewczyną w błękitnej sukni, która sprawia, że wariuje od zeszłego lata i z której chcę ją kurwa zdjąć i całować każdy skrawek jej miękkiego anielskiego ciała jak tamtej nocy.
— Rafe, tutaj jesteś. Na długo zniknąłeś. — zwracam na siebie uwagę Sofii kiedy wychodzę z budynku.
— Tak, ale już jestem.
Mówię szukając wzrokiem osoby, która wywróciła mój świat do góry nogami, ale nigdzie jej nie widzę.
— Topper razem z Mary poszli na plażę bo zaraz będzie północ.
— Tak, chodźmy tam. — mówię patrząc na nią z lekkim uśmiechem, który brunetka odwzajemnia.
Nie powinien być dla niej oschły, nie zasłużyła na to. To dobra dziewczyna, sympatyczna i uśmiechnięta. Trochę przypominała mi Mary sprzed tego wszystkiego co stało się w jej życiu, ona też wtedy była chodzącym promykiem szczęścia.
Idąc na plażę gdzie kieruje się już większość gości nie trzymamy się za ręce, ona podtrzymuje w dłoni sukienke w drugiej znów trzymając kieliszek z szampanem. Ja znów wkładam papieros między wargi, chronię dłonią ogień, który odpalam i po chwili mogę wypuścić z płuc dym. Ta rozmowa z Mary dużo mnie kosztowała, to że ja dotknąłem też mnie sporo kosztowało bo nie chciałem się do tego posunąć, ale była tak blisko mnie, że nie potrafiłem się już później powstrzymać. Widziałem ból w jej pięknych oczach kiedy czekała na odpowiedź, która nie nadeszła. Kurwa. Chciałbym jej powiedzieć to wszystko co we mnie siedzi od tamtego lata, ale nie umiem ubrać tego w słowa. Nie potrafię. Nikt mnie nigdy tego nie nauczył. Nie wiem kim ona tak właściwie dla mnie jest, nie wiem co do niej czuję i to mnie rozpierdala . Nie wiem co to znaczy kogoś kochać? Jaka jest definicja? Nie mogę jej powiedzieć, że ją kocham bo teraz bym skłamał, a ja już nie chcę jej okłamywać. Dlaczego Sarah tak łatwo określa swoje uczucia, a ja nie? Przecież zostaliśmy wychowani bez matki, dorastaliśmy przy nianiach, oboje tak samo. Whezzie to inna bajka bo Rose to jej matka i od początku dała jej wszystko tego czego ja nie dostałem. Więc dlaczego Sarah to wszystko rozumie, czuje i potrafi? Kurwa jeszcze obietnica, która wisi nade mną jak zła klątwa.
— O! Tam są. — mówi dziewczyna, a ja podążam wzrokiem za jej palcem wskazującym i widzę ich.
Wyglądają jakbym o czymś zacięcie rozmawiali, Mary gestykuluje  agresywnie dłońmi, a Top wygląda na zrezygnowanego bo jego ramiona mocno opadają.
Kiedy się do nich zbliżamy pierwsza kopa z drzewa zaczyna płonąć, a z ust ludzi wydobywa się aprobata. Kurwa co roku dzieje się to samo, a oni zachwycają się tym jakby widzieli to pierwszy raz w swoim życiu.
— Wiem, ale już podjęłam decyzję dlatego zrób coś dla mnie i nie zaczynaj ze mną tego tematu nigdy więcej. — słyszę ostatnie słowa wypowiedziane z ust Mary zanim odwraca się i nasze spojrzenia się spotykają.
Widzę w jej oczach zaskoczenie, a zaraz ból rozczarowania, który spowodowałem ja. Usta wykrzywiają się jej w  grzecznym uśmiechu, ale nie dociera do oczu. Kończę papieros tylko po to, aby za chwilę znów odpalić kolejny.
— Na jak długo zostajesz w Banks, Mary? — zagaduje Sofii stając obok mnie i w obu dłoniach obejmuje szkło.
— Sama nie wiem. — wzdycha i nerwowo prycha pod nosem.
— To znaczy, że dłużej czy krócej? — dopytuje Sofii, ale nie jest przy tym wścibska. Ona nie potrafi taka być.
— Dłużej, może o kilka tygodni albo miesięcy.
Marszczę brwi i obracam głowę patrząc na Mary, która udaje, że nie widzi mojej reakcji.  A oczywiste, że ją widzi bo nawet Topper posyła mi ostrzegawcze spojrzenie.
Kilka tygodni albo miesięcy?
— Dlaczego? — pytanie szybciej opuszcza moje usta niż zdążę się zastanowić czy powinienem. Nie odrywam od niej spojrzenia bo chcę spróbować rozgryźć co ma w głowie, ale też nie umiem. Mógłbym na nią patrzeć kurwa godzinami.
Kolejny ogromny płomień rozpościera się tuż przed nami na piasku i kolejny zachwyt opuszcza usta zgromadzonych. Wywracam oczami.
— Może coś mnie tutaj zatrzymać.
Mówi patrząc mi prosto w oczy, a ja znam drugie dno tego zdania i coś mocno ściska mnie w klatce. Przyjemnie. Myślałem, że po tym co zaszło w łazience skreśliła to wszystko, ale chyba nie.
— To cudownie! Można wybierzemy się któregoś dnia na zakupy i kawę? — Sofia przylega do mojego boku, a wzrok Mary od razu spada w tamtym kierunku.
Klnę w myślach, że akurat w takim momencie zachciało jej się do mnie zbliżyć.
— Jasne, weźmiemy ze sobą Topper'a żeby wybić mu z głowy te okropne pastelowe koszulki Polo i zastąpić je czymś bardziej męskim. — mówi Mary przysłaniając teatralnie usta z jednej strony.
— Hej? Jestem obok i to słyszę wiedźmo. — parska Top.
—  Miałeś to słyszeć.
Jej śmiech jest promykami ciepła, które widzę u niej bardzo rzadko dlatego teraz zatrzymuje jej rozbawiony wyraz twarz w pamięci. Brunetka obok też cicho śmieje się z ich wymiany zdań, za to Topper ma grymas na twarzy kiedy przykłada kieliszek do ust.
— Mary.
Odwracam powoli głowę do tyłu żeby upewnić się, że mój słuch i pamięć mnie nie zwodzi. Pierdolony Maybank stoi kilka kroków od nas z butelką szampana w ręce, którą zapewne zapierdolił z willi.
Dlaczego kurwa mówi do Mary?
— Idziemy? — pyta patrząc tylko na dziewczynę zupełnie mając wszystkich dookoła w dupie.
Oblizuję wargi rozchylając usta i nie umiem ukryć zaskoczenia kiedy widzę uśmiech na ustach Mary.
— Czego tu kurwa chcesz? — parskam wykładając papieros między wargi. Patrzę na niego z obrzydzeniem, a jeszcze większym wkurwieniem.
— Przyszedłem po Mary Ann.
Cwany uśmiech, który pojawia się na jego twarzy jest jednym z tych rodzaju uśmiechów, który strasznie działa mi na nerwy.
— Spierdalaj stąd zanim Ci wyjebie. — marszczę brwi i jednoczenie mówiąc wypuszczam dym z ust.
— Rafe! — Sofia ciągnie mnie za materiał marynarki cicho zwracając mi uwagę na mój język, ale kurwa nie. Ona nigdzie z nim nie pójdzie.
— Z tego co pamiętam, to ja ostatnio wyjebałem Tobie, Cameron.
Rzucam niedopałek na piasek, oblizuje usta z uśmiechem i staram wyswobodzić się z mocnego uścisku Sofi mówiąc między czasie.
— Pieprzony Maybank.
— Ej, stary daj spokój przecież nie będziecie się walić po mordach przy tych wszystkich ludziach. — zdenerwowany śmiech Topper'a słyszę coraz bliżej mnie.
— Rafe przestań.
— Nie Sofia, puść mnie. — mówię ostro starając się zdjąć jej dłoń z mojego ramienia. — A Ty. — mówię patrząc w zaskoczone oczy Mary, która przygląda mi się z rozchylonymi ustami. — Ty się kurwa nigdzie z nim nie ruszasz. Wracasz do domu.
— Nie Tobie o tym decydować Cameron. Mary?
Obserwuje jak jebany Maybank wyciąga dłoń w jej kierunku i kurwa przysięgam, że zaraz mu dopierdole.
— Tak, chodźmy.
Z szeroko otwartymi oczami i ustami patrzę jak ich dłonie się spotykają, dlatego mocniej szarpie się teraz już nie tylko z uściskiem Sofii ale również tym żelaznym Toperr'a.
— Nigdzie. Kurwa. Z. Nim. Nie. Idziesz. — cedzę przed zęby wściekle. — Mary. — dodaje ostro kiedy patrzę jak robi kilka kroków w stronę pieprzonej Plotki. Dziewczyna obraca się widocznie zirytowana moimi słowami.
— Ustalmy sobie jedno, wolno mi robić wszystko, a Ty masz w tej sprawie gówno do powiedzenia. — czuję jej lodowate spojrzenie przez chwilę, bo zaraz spogląda na Maybank'a i ono łagodniej.
Może coś mnie tutaj zatrzymać? Chodziło o niego? Czy ona mogła mówić o pierdolonym Maybank'u? Nie kurwa. Niemożliwe.
Patrzę jak odchodzą, a ciemność ich zatraca.
— Puść mnie kurwa. — syczę strzepując z siebie dłonie przyjaciela, on poluźnia uścisk jednak nie do końca.
— Będziesz spokojny? — pyta.
— Tak kurwa. — małe dłonie brunetki znikają z mojego ramienia tak samo jak te ciężkie Topper'a.
Chwytam kolejnego papierosa w dłonie, odpalam go i zasięgam się nikotyną bo teraz tylko ona może na mnie zadziałać. Mary ma rację. Nie mogę jej niczego zabronić, nie ma prawa zwłaszcza, że nie dałem jej odpowiedzi na to co pytała. Kurwa, ale kiedy pomyślę o nich razem rozrywa mnie od środka. Spalam się. Płonę. Milion gwoździ wbija mi się w ciało.
Dlaczego to tak boli?

Last summer was a mistake (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz