25. Kino

526 11 2
                                    

— Uwielbiam kino na zewnątrz. — mówię podekscytowana trzymając w dłoni miękki niebieski koc. Na zewnątrz robi się coraz ciemniej, ale nie na tyle aby film został puszczony. Przyszliśmy wcześniej żeby zająć dobre miejsca pod ich ulubionym drzewem skąd podobno jest najlepszy widok.
— Co grają? — pyta Kiara spinając włosy w wysokiego koka.
— Coco. — słysząc odpowiedź z ust JJ'a wydymam dolną wargę na zewnątrz i patrzę na Sarah, która jest moim odbicie. Pierwszy raz oglądałyśmy tą bajkę razem i płakałyśmy jak głupie.
— Będę beczeć. — mówi Sarah mrugając oczami.
— Dam Ci zmoczyć moją koszulkę skarbie. — mówi uroczo jej chłopak do którego słodko się uśmiecha.
— Ja mogę pomóc zmoczyć Twoje majtki jeśli tylk.. — szepcze JJ tuż przy moim uchu tak, że tylko ja mogę to usłyszeć. Nie kończy bo uderzam go łokciem w żebro przez co syczy z grymasem.
— Czy ktoś wziął piwo? — pyta Pope obejmując Kie w pasie i to pierwszy raz kiedy robi to w naszym towarzystwie. Uśmiecham się szeroko na ten gest i kiedy następuje cisza bo wszyscy patrzą na nich zaskoczeni, a oni zaczynają czuć się niekomfortowo mówię.
— Pójdę kupić.
Kie uśmiecha się i widzę jak z jej twarz się rozluźnia. Zatrzymujemy się przy ich drzewie i rozkładamy koce, ja zabrałam ze sobą poduszkę bo cenię sobie wygodę. Schodzi się więcej ludzi więc mówię reszcie, że stanę w kolejce do baru póki stoi tam tylko jedna osoba.
Idąc rozglądam się z uśmiechem, ale dostrzegając Rafe'a trochę gaśnie. Stoi obok Sofii, która wygląda olśniewająco z żółtej zwiewnej sukience i czarnych sandałkach, a w drugiej trzyma puszkę z coca-cola. Nie dałam mu odpowiedzi od pięciu dni, a on nie naciska. Rafe jest roześmiany kiedy Top gestykuluj zawzięcie o czymś mówiąc i pozostała dwójka chłopaków też jest rozbawiona. Czuję dziwne małe ukłucie kiedy widzę jak Sofii opiera głowę o jego ramię i choć on nie wykonuje żadnego gestu to jest mi źle.
Top mnie dostrzega kiedy nadal im się przyglądam. Macha do mnie szeroko się uśmiechając dlatego robię to samo nie zwracając uwagi na wzrok pozostałych.
Top i ja rozmawialiśmy na następny dzień po tej małej kłótni na plaży. Obiecał, że nie będzie się wtrącać i że to zostaje między nami.
— Mary! — przywołuje mnie jestem dłoni, ale je wystawiam w jego stronę środkowy palec co wywołuje śmiech i Sofii oraz dwóch pozostałych chłopaków. Nie skupiam się na Cameronie chodź widzę, że jedynie mi się przygląda.
— Pięć puszek piwa. — mówię do sprzedawcy i kładę banknot na ladzie z uśmiechem.
— Z lodówki?
— Tak jeśli jest. — odpowiadam zakładająca włosy za ucho.
— Jeśli zaczekasz przyniosę z zaplecza.
— Jasne. — zgadzam się z uśmiechem.
Chłopak znika, a ja czuję dłonie na moich biodrach i wiem do kogo należą. Poznaje miętowy zapach JJ'a. Jego włosy łaskoczą mój policzek kiedy pochyla się i szepcze do mojego ucha.
— Musiałem przyjść i zasłonić Twój tyłek w tych spodenkach bo ma zbyt wielu wielbicieli. — przewracam oczami obracając się w jego ramionach.
— A nie po to żeby wbić szpileczkę Rafe'owi?
— To przy okazji. — wzrusza objętnie ramionami nadal nie puszczając mojego ciała. — Nie patrz tak na mnie bo zaraz przelecę Cię na tej ladzie, wolisz palcami czy językiem?
Jego otwartość jeśli można to tak nazwać i brzydkie słowa wcale mnie nie peszą. Raczej bawią i czasami nawet trochę na mnie działają.
— Nie odważysz się.
Unoszę brew powstrzymując uśmiech, ale znika kiedy widzę jak schyla się, a jego dłonie wędrują pod moje pośladki. Szybko uderzam go w pierś śmiejąc się głośno, JJ obejmuje mnie dłonią w talii kładąc dłoń w zagłębieniu mojej talii. Mam na sobie krótki top w kwiatki więc jego palce dotykają mojej nagiej skóry.
— Twoje piwo.
— Dzięki. — mówię, ale to JJ przyjmuje reklamówkę. — Ale z Ciebie dżentelmen. — wzdycham słodko kiedy idziemy w stronę naszych znajomych.
— Tylko dla Ciebie skarbie.
— Skarbie? — prychnięcie zza naszymi plecami jest tak zimne, że aż czuję chłód na skórze.
— Słyszałaś coś? — pyta mnie JJ rozglądając się dookoła. Patrzę na niego dając mu do zrozumienia, żeby przestał się wydurniać. Odwracam się przodem do mojego letniego błędu z zeszłego roku i jestem zaskoczona, że stoi sam.
Przez te ostatnie dni unikałam go w domu jak ognia i szło mi dobrze bo dużo czasu spędzał z ojcem w firmie żeby przygotować się na targi. Widywaliśmy się tylko na śniadaniu, ale rzadko bo przeważnie kiedy ja i Sarah schodziłyśmy on wychodził. Może to było dziecinne, ale kiedy byłby blisko mnie non stop wiem jaką decyzję bym podjęła.
— Mary możemy pogadać? Na osobności. — dodaje zupełnie ignorując chłopaka obok mnie. Patrzy na mnie tymi pięknymi oczami, które tak bardzo kocham. Kochałam.
— Nie dzisiaj Rafe. — odpowiadam z lekkim uśmiechem obejmując swoje ramiona.
Wiem, że ta rozmowa nie będzie łatwa, a nie chcę psuć sobie wieczoru z przyjaciółmi.
— Mary.
Mówi ostrożnie, delikatnie zupełnie niepodobnie do niego. Jeździ językiem po wargach w swoim nerwowym triku.
— Powiedziała, nie dzisiaj. Czego kurwa nie zrozumiałeś w tym prostym zadaniu Cameron?
— Spierdalaj Płotko. — uśmiech Rafe'a jest idealnie sztuczny i czysto ironiczny. — Rozmawiam z Mary, a Ty nie jesteś jej pierdolonym adwokatem. — dodaję mierząc się lodowatym spojrzeniem z blondynem stojącym obok mnie. Muszę to zatrzymać.
— JJ zaraz przyjdę.
— Jesteś pewna?
Jego troskliwy wzrok spada na moje oczy. Kiwam głową z lekkim uśmiechem mocniej otaczając się ramionami.
— Co? — pytam patrząc na kiedyś chłopaka moich marzeń i może gdzieś tam daleko nadal nim jest.
— Ty i on? — wskazuje palcem. — Dotyka Cię i mówi skarbie? Co to kurwa Mary? — marszczy mocno brwi robiąc krok w moją stronę.
— Już kiedyś mówiłam Ci, że to nie Twoja sprawa.
— Nie. To moja sprawa Mary, właśnie, że kurwa moja. — jest coraz bliżej, zbyt blisko, a ja nie potrafię się odsunąć. Dlaczego? — Czekam aż dasz mi odpowiedź, daję Ci dystans jakiego potrzebujesz, a to kurwa nie jest łatwe kiedy wszędzie w domu czuję jebane truskawki i jedyne co mam w głowie to to jak bardzo chcę być dla Ciebie. Dlatego kurwa nie mogę nie zrobić Ci awantury kiedy widzę jak ten kurwa debil traktuje Cię jak swoją dziewczynę, a Ty mu pozwalasz.
— Boje się cierpienia jakie mi po sobie zostawiasz. — mówię zamykając oczy.
— Nie będzie go bo nigdy Cię nie zostawię Mary.
Otwieram oczy pełne łez i dostrzegam jak blisko mnie jest. Widzę w jego spojrzeniu, że chce mnie dotknąć i na też tego chcę, ale nie tutaj. Sarah nie tak powinna się dowidzieć o tym co zaszło zeszłego lata.
— Chodźmy stąd.
— Co?
— Żadne z nas nie skupi się na bajce, a ten czas możemy spożytkować inaczej. Poza tym strasznie chciałbym Cię pocałować. — mówi patrząc na moje usta, a moje głupie naiwne serce tańczy sambę.
— Nie mogę tak po prostu ich zostawić.
— Możesz. — delikatnie się uśmiecha.
Odwracam głowę w stronę śmiejących się przyjaciół zagryzając wargi. Wyjmuję telefon i piszę wiadomość do Sarah mówiąc, że wszystko jutro jej wyjaśnię, ale teraz muszę gdzieś wyskoczyć.

Last summer was a mistake (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz