23. I feel like i'm drowning

870 19 2
                                    

Rafe


Czuję się jakbym tonął.
Jej miękkie wargi całujące mnie, jej dłonie na moim ciele i w moich włosach. Zapach truskawek unoszący się w powietrzu i ciche jęki wydostające się z ust Mary prosto w moje tak łudząco podobne do tych z zeszłego lata.
– Kochanie... – mruczę chcąc ją powstrzymać zanim zrobi coś czego będzie żałować. – Nie chcę żebyś robiła to pod wpływem emocji. – dodaję ujmując jej twarz w dłonie i zmuszam ją żeby spojrzała w moje oczy.
– Jeśli mnie teraz odepchniesz, przysięgam, że nigdy więcej się do ciebie nie odezwę. Zapewniam cię też, że nie działam pod wpływem chwili czy głupich emocji czy nawet twoich słodkich słówek. – unoszę kącik ust w górę. – Wiem też, że to nic nie będzie dla ciebie znaczyć i kiedy już skończymy pozwolę ci zapomnieć, traktować mnie tak jak do tej pory. – łamie mnie tymi słowami bo upewniam się w tym jak bardzo ją zraniłem.
– Nie mów tak kurwa Mary. To znaczy dla mnie więcej niż myślisz. – cedzę przez zęby patrząc w jej zamglone oczy. — Rozumiesz? — pytam błądząc wzorkiem po jej twarzy.
— Tak, a teraz możesz już się mną zająć?
Dziewczyna odwraca się siadając na mnie okrakiem, przysuwa się nie pozostawiając między nami ani centymetra przerwy. Uśmiecha się delikatnie i wgląda tak zajebiście uroczo. Tak pięknie. Tak beztrosko.
— Teraz zrobię to tak jak powinienem był za pierwszym razem.  — mówię.
Łączę nasze usta w pocałunku, którego pogłębiam z każdą chwilą. Smakuje słodko tak jak zapamiętałem i wiem, że po tym co stanie się za chwilę nie pozwolę jej odejść ani tknąć  jebanemu Maybankowi lub komukolwiek nigdy więcej.
Moje palce przyciskają jej pośladki do mojego wzwodu, biodra Mary poruszają się wolno prowokując mnie do granic możliwości. Już kurwa jestem na jebanej granicy, żeby nie spuścić się tu i teraz.
— Jesteś moja. — szepczę w jej usta. — Jesteś cała moja. — mówię w jej rozchylone teraz usta, które po chwili ponownie całuję. — Trzymaj mnie mocno. — mówię między skradaniem pocałunków z jej warg. Mary obejmuje mnie mocno nogami w pasie, wstaję i ostrożnie kładę ją na łóżko zwisając nad nią. Chwytam sobie jej prawe udo uginając nogę, błądzę dłonią w górę i w dół za każdym razem bliżej wewnętrznej strony. Szczupłe palce dziewczyny dotykają mnie przez dresowy materiał spodenek i robi to tak delikatnie z wyczuciem, że kurwa nie wytrzyma długo.
— Proszę. — jęczy ciężko oddychając.
Chryste.
— Normalnie trwa to dłużej, ale zbyt długo nie mogłem Cię mieć i to będzie szybkie. — mówię pozbywając się spodenek.
— A to nie tak, że stałeś się krótkodystansowcem? — mrużę oczy parskając pod nosem kiedy sięgam do szafki nocnej i otwieram ją żeby po chwili chwycić w dłonie czerwone opakowanie prezerwatywy.
— Za te słowa po następnym razie nie usiądziesz na dupie przez tydzień.
— Skąd wiesz, że trzyma tam gumki? — pyta Mary pozbywając się swojej dolnej bielizny. — I skąd wiesz, że będzie następny raz?
— Czasami grzebię ludziom po szafkach. A wiem stąd, że po tym co zaraz się stanie nie pozwolę Ci odejść nigdy więcej.
Zamykam miękkie usta dziewczyny swoimi kiedy widzę jak rozchyla je żeby coś powiedzieć. Smakuje tak słodko. I nic poza nią się teraz nie liczy. Jest tylko Mary Ann, a żadna pierdolona obietnica nie ma znaczenia. Przynajmniej nie teraz.
Kiedy w nią wchodzę robię to powoli, a jej zaciskające się mocno mięśnie pozbawiają mnie przez chwilę tchu. Kurwa jest dla mnie taka mokra i ciasna.
— Wszystko dobrze? — pytam zwisając nad jej ciałem. Chcę dać jej chwilę żeby przyzwyczaiła się do mojej długości. Zakładam włosy za jej uchu i całuję ją w czoło.
— Tak, po prostu dawno tego nie robiłam. — mówi z uśmiechem, a kiedy wykonuje powolne pchnięcia jej drobne ciało wygina się w łuk.
— Jak dawno?
Muszę wiedzieć, ale nie chcę.
— Podczas seksu pytasz mnie kiedy ostatnio ktoś mnie przeleciał? — odchyla głowę do tyłu kiedy mocniej w nią wchodzę.
— Więc? — pytam całując miękką skórę na jej szyi. Zapach truskawek zawsze będzie kojarzył mi się z nią. Dłonie Mary wędrują na moje plecy, nerwowo stara się zdjąć ze mnie koszulkę w czym trochę jej pomagam.
— Od zeszłego lata z nikim się nie spotykałam, ty byłeś pierwszy i ostatni. — szepcze w moje usta.
Kurwa, to jest to co chciałem usłyszeć.
Owijam sobie jej nogi wokół moich bioder w pokoju słychać jak nasze nagie ciała obijają się o siebie, a stłumione jęki przez pocałunki wydaje się nie być takie głośne.
— Mary? — pukanie do drzwi i głos Rose powinien przyprawić mnie o zawał serca. Powinien, ale tak nie jest. Poruszam się w niej czując jak staje się ciaśniejsza.
— Jezu zejdź ze mnie! — szepcze przerażona dziewczyna i stara się mnie odepchnąć, ale jej nie pozwalam. Chwytam jej nadgarstki w jedną dłoń i unoszę nad jej głowę przyciskając je do ramy łóżka. — Tak? — krzyczy nadal próbując się wydostać. Jej udawany spokojny głos jest beznadziejny i ja od razu zorientowałbym się, że się pieprzy. — Rafe musisz przestać bo ja zaraz...— szepcze cicho i zaraz po tym zagryza usta. Czuję jak jej mięśnie opinają się ciaśniej na moim penisie. Z głupią satysfakcją patrzę jak pode mną dochodzi, patrzę jak mocno zaciska oczy i wiąże usta byle by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
— Szukam Rafe'a, nie widziałaś go przypadkiem? Miał zanieść ci gofry, sama nie wiem czy schodził na dół i wyszedł z domu czy gdzieś tutaj jest. — przyśpieszam czując znajome mi napięcie jakie się we mnie gotuje. Staram się być najciszej jak potrafię bo nie chciałbym żeby Rose dowiedziała się o nas w taki sposób.
— Ymm...nie Rose. Nie wiem gdzie może być, może poszedł do Sofi? — zagryzam usta słysząc co powiedziała.
Żartuje kurwa? Czuję jak wbija mi paznokcie w plecy kiedy oboje wpatrujemy się w siebie.
— Mary wszystko dobrze? Brzmisz...dziwnie.
— Kurwa. — syczy cicho przez zęby wyginając ciało jak kotka i ten widok mi wystarcza, żeby dojść. Opadam na nią chowając twarz w poduszce tuż obok głowy dziewczyny żeby móc w nią głośno oddychać. — Tak, Rose ja tylko... — mówi zacinając się co wywołuje u mnie śmiech. — Zamknij się przez ciebie nie mogę się skupić. — warczy mi do ucha. Jej usta są tak blisko niego, że czuję jak się uśmiecha.
— Mary czy jest u ciebie ten kolega z którym widziałam
Cię ostatnio? Czy on wszedł przez balkon? — pyta Rose na co mocno marszczę brwi.
— Ja...
— Jednak nieważne Mary. Po prostu....nieważne. — mówi głośniej przez lekki śmiech.
— Jaki kolega? Pieprzony Maybank?
Pytam powoli wychodząc z niej, aby chwilę później położyć się obok. Podpieram głowę o rękę i patrzę na zaróżowioną twarz najpiękniejsze kobiety na świecie.
Mary przewraca oczami okrywając się kołdrą.
— Tak, widziała nas w sklepie.
— Widziała was razem ostatni raz. — mówię bardziej szorstko niż zamierzałem.
— Słucham? — unosi brew wyśmiewając mnie, a ja wiem że spierdoliłem. Nie powinienem był tak się na nią rzucić.
— Przepraszam, ale nie mogę nic na to poradzić jak bardzo on mnie wkurwia. — mówię spokojniej przybliżając się jeszcze do jej twarzy. — Nie chcę po prostu żebyś się z nim spotykała, nie chcę żeby Cię dotykał bo tak jak powiedziałem, jesteś moja Mary. I nie pozwolę Ci już nigdy więcej  odejść.

Last summer was a mistake (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz