Rozdział 10

937 18 0
                                        


Otworzyłam swoje ciężkie powieki i przetarłam oczy. Ziewając podniosłam sie do pozycji siedzącej. Nagle zobaczyłam że nie jestem u siebie w domu.

Co jest kurwa?

Wstałam i zobaczyłam że mam na sobie te same ciuchy co wczoraj. Czyli wszystko zostało na swoim miejscu. Wyszłam z pomieszczenia gdzie spałam i podążyłam korytarzem aż nie natknęłam sie na kuchnie. W kuchni zobaczyłam bruneta czytającego coś w telefonie bez koszulki. Oparłam sie ramieniem o framugę i wpatrywałam sie w jego umięśnione plecy.

-Chcesz zdjęcie?-z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.

-Po to żeby miec powód do rzygania? Nie Dzięki.-powiedziałam podchodząc do niego.

-Raczej żebyś miała powody do robienia czegoś innego ale to zostawie dla siebie-odpowiedział spoglądając na mnie i puszczając mi oczko.

Dupek.

-Co robie u ciebie?-zapytałam opierając się o blat.

-Przywiozłem cię do mnie kwiatuszku bo wiedziałem że możesz dostać opiernicz od ojca-przyznał chowając komórkę

Kwiatuszku...

-Od kiedy tak dbasz o moją reputacje?-zapytałam zakładając ręce na piersi.

Uśmiechnął się cwanie i podszedł do mnie tak że stałam pomiędzy jego nogami.

-Od zawsze o nią dbam White-pochylił się nade mną opierając ręce po bokach mojego ciała.

Byłam uwięziona w klatce pomiędzy jego ramionami. Czułam oddech na swojej twarzy i to przeszywające spojrzenie. Brązowe tęczówki wpatrywały sie we mnie przez cały czas skanując moją twarz kawalek po kawałku. Tak jakby chciał wyryć sobie w pamięci jak ona wyglada. Swoim wzrokiem przesunelam po lini jego szczęki i żuchwy aż dotarłam do oczu. Hipnotyzujące czekoladowe oczy. Poczułam nagła suchość w gardle więc przełknęłam gule w gardle i oblizałam suche usta. Zauważyłam ze jego wzrok na chwile powędrował na moje wargi a po chwili sam oblizal i zacisnął swoje usta.

Czułam jakby ta chwila trwała wieczność a trwała jeszcze marne sekundy bo oboje usłyszeliśmy odchrząkniecie. Brunet gwałtownie ode mnie odskoczył a ja odwróciłam sie od niego i udawałam ze coś robie w kuchni. W wejściu do kuchni zobaczyliśmy Matta, Scoota i Aarona. Matt stał z tym swoim uśmieszkiem na ustach i założonymi rękami.

-Widzę że przeszkodziliśmy-zaczął Scoot.

-Nie, właśnie mieliśmy jeść śniadanie-powiedziałam mimo nie prawdy.

Nawet nic nie było zrobione do zjedzenia.

-Naprawdę? Bo wiesz to wyglądało trochę jakbyście chcieli zjeść sieb..-nie dokończył

-Matt!-skarciłam go

Uniósł ręce w geście obronnym. Aaron coś tam mruknął a po chwili rzucił sie na kanapę. Oparłam łokcie o blat i głowę na ręce pochylając sie. Chłopaki coś ze sobą gadali a ja w między czasie zjadłam jabłko i usiadłam na blacie słuchając ich. Cała trójka siedziała na kanapie w salonie ktory był łączony z kuchnia a Archer chodził po kuchni i obmyślał.

-Musimy coś ulepszyć w twoim mustangu.-uznał Aaron

-Zdecydowanie tak-potwierdził Archer

Nagle brunet znalazł sie obok mnie opierając sie tyłkiem o blat tuż obok miejsca gdzie miałam dłoń. Nagle jego reka znalazła sie na mojej. Była mocna i szorstka w przeciwieństwie do mojej delikatnej i gładkiej. Od razu wyjęłam swoją dłoń spod dłoni chłopaka. Zeskoczyłam z blatu.

Ride for Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz