Miałem w dupie to że mnie zatrzymywali. Przeszedłem do głównego warsztatu gdzie on siedział na jakimś biurku i patrzył w telefon. Po cichu zamknąłem drzwi a jak zauważyłem że są na klucz to przekręciłem go i wszedłem do środka.-Powiedz mi-zacząłem głośno i zauważyłem jak chłopak podnosi głowę i na mnie spogląda-Jak to się stało że hamulec nie zadziałał?-zapytałem grzecznie.
Jack wstał z biurka i schował telefon do kieszeni.
-Nie wiem może coś w trakcie jazdy się..-nie dokończył.
-Ostrzegam cię nie kłam mi w żywe oczy bo źle się to dla ciebie skończy-wyjąłem pistolet zza paska i wycelowałem w blondyna podchodząc do niego i stając z nim twarzą w twarz.
Podniósł ręce do góry w geście poddania.
-Kto ci kazał to zrobić?-zapytałem wiedząc już że sam tego nie zrobił.
-Mówiłem ci że może przypad..
Zamachnąłem się i wycelowałem bronią prosto w jego nos a chłopak skulił się z bólu. Krew zaczęła się sączyć i spływać po jego ustach. Delikatnie otarł je z czerwonej cieczy i z powrotem na mnie spojrzał.
-To co? Grzecznie powiesz czy będziesz udawał idiotę?-zapytałem z cynicznym uśmiechem.
-Demon kazał mi zrobić. Wiedział że Się pokłócicie i że Raven będzie chciała wsiąść do samochodu. Zapłacił mi za to.-mówił a moje dłonie coraz mocniej zaciskały się na pistolecie.
Skurwysyn-pomyślałem sobie w głowie.
Schowałem broń i jeszcze na odchodne walnąłem blondyna w brzuch. Zajęczał z bólu i skulił się łapiąc za miejsce w które przed chwilą dostał.
-To za to że się zgodziłeś-powiedziałem i po prostu wyszedłem z garażu zostawiając Jack'a samego ze sobą.
***
Mimo tego że piłem alkohol to i tak wsiadłem w samochód i pojechałem do naszego domu gangu. Zawsze zabieramy tu kogoś kto jest ranny, nigdy nie wieziemy do szpitala bo nikt się nie może dowiedzieć o wyścigach, chyba że jest coś poważnego.
Jeżeli jest w domu to znaczy że nic poważnego się z nią nie stało.
Wbiegam do mojego pokoju i widzę Raven leżąca i chyba śpiąca na moim łóżku. Ma bandaż uciskający na nadgarstku i kilka plastrów na nogach. Zauważyłem też plastry na twarzy i trochę małych krwawiących ran. Przybliżyłem się do łóżka i na nim usiadłem. Złapałem ją za rękę na co coś mruknęła pod nosem.
Przymknąłem oczy i odetchnąłem. Wyszedłem z pokoju po cichu kierując się do salonu gdzie zdjąłem koszulkę i położyłem się na kanapie chcąc zasnąć. Zacząłem myśleć o tym co się dzisiaj stało, a później odpłynąłem w głęboki sen...
***
Rano
Raven Pov:
Uchyliłam moje ciężkie powieki i poraziło mnie słońce w oczy. Oparłam ręce na materacu i wstałam do pozycji siedzącej sycząc z bólu. Poczułam ucisk na nadgarstku i zauważyłam tam bandaż uciskający. Drugą na szczęście zdrową dłonią do czoła bo poczułam pulsowanie jego tak jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedziałam zachrypniętym głosem po czym odchrząknęłam.
Drzwi się otworzyły a do pokoju weszła Laura z tacką na której była butelka wody jakieś jedzenie i proszki.
-Jak się czujesz?-zapytała wchodząc głębiej do pomieszczenia a po chwili siadając na moim łóżku.
-Tak mnie boli głowa. Czuję że zaraz wybuchnę-powiedziałam a po chwili przed twarzą miałam wyciągniętego proszka i wodę.
-Przewidziałam to-mrugnęła do mnie oczkiem.
-Dziękuję-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Przyjęłam od dziewczyny proszka którego zaraz popiłam wodą. Spojrzałam na nią a później na tacę na której był talerz z jak najwidoczniej śniadaniem które przygotowała. Jajecznica z bekonem wyglądała naprawdę dobrze.
-To ty zrobiłaś?-zapytałam wskazując na posiłek.
Pokręciła głową.
-To kto? Ktoś w tym domu ma w ogóle talent kulinarny?-zmarszczyłam brwi.
Wzięłam widelec i zaczęłam wcinać jajecznicę która była naprawdę dobra.
-To Archer ugotował dla Ciebie śniadanie.-powiedziała a ja się prawie udusiłam się jajkiem.
Zaczęłam się śmiać przez co wszystko zaczęło mnie boleć ale gdy spojrzałam na nią zobaczyłam że jest teraz całkowicie poważna. Przestałam się śmiać i przełknęłam ślinę.
-Powiedział żebym ci zaniosła bo zapewne nie będziesz chciała go widzieć.-wyjaśniła.
Spojrzałam na pościel i szybko przypomniałam sobie co się wczoraj stało.
-Przyznaj White, nie jestem ci obojętny.-szepnął tuż przy mojej szyi.
-Nie masz racji.-zaczęłam-Nie ze mna takie gierki Vebil, doskonale wiem co chcesz zrobić.-wetknęłam mu mojego paznokcia w pierś-Chcesz mnie zmanipulować.-przymrużyłam oczy a ja zauważyłam że jego wyraz twarzy się zmienia-Zmanipulować, zaliczyć a później zostawić. Wiem jak to jest u mężczyzn, to już norma. Ale ja się nie dam, nie kolejny raz.-zacisnęłam zęby.
Odsunęłam się od niego i widziałam jak jego szczęka się zaciska a dłonie spinają się w pięści.
-Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka White.-powiedział i po prostu odszedł.
Szybko wróciłam do rzeczywistości.
-Halo, Ziemia do Raven-machnęła mi ręką przed twarzą-Jedz zanim wystygnie a ja pójdę na dół. Jak będziesz coś chciała to krzycz albo dzwoń będzie lepiej-powiedziała i wstała.
-Dziękuję Laura, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.-powiedziałam.
-Umarłabyś z głodu i bólu głowy-puściła mi oczko będąc przy drzwiach.-Papa
-Paaa-i wyszła.
Zamknęła drzwi a ja westchnęłam i poprostu zaczęłam jeść myśląc o naszej małej kłótni z Archerem. W sekundę odechciało mi się jeść i odłożyłam tackę na szafkę nocną. Położyłam się i przymknęłam oczy próbując sobie przypomnieć co się stało wczoraj na samym końcu.
Zbliżał się ostatni najostrzejszy zakręt. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam tylko nabierać coraz większej prędkości. Moje ciało zostało jeszcze bardziej wciskane w wygodny skórzany fotel. Był czas na skręt więc wcisnęłam hamulec i... nie zadziałał. Później widziałam tylko mrok...
Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Wzięłam urządzenie do zdrowej dłoni i zobaczyłam kto dzwoni. To...
Tata...

CZYTASZ
Ride for Me
Romansa1 części dylogi Ride Raven White - córka głównego komendanta policji w Seattle, odważna i zawsze stawiająca na swoim. A jej nudne życie zmienia się w bardziej skomplikowane. Dziewczyna wpada na mężczyznę który, jak się okazał nie był taki jak wszysc...