Rozdział 22

823 16 0
                                        


Miałem w dupie to że mnie zatrzymywali. Przeszedłem do głównego warsztatu gdzie on siedział na jakimś biurku i patrzył w telefon. Po cichu zamknąłem drzwi a jak zauważyłem że są na klucz to przekręciłem go i wszedłem do środka.

-Powiedz mi-zacząłem głośno i zauważyłem jak chłopak podnosi głowę i na mnie spogląda-Jak to się stało że hamulec nie zadziałał?-zapytałem grzecznie.

Jack wstał z biurka i schował telefon do kieszeni.

-Nie wiem może coś w trakcie jazdy się..-nie dokończył.

-Ostrzegam cię nie kłam mi w żywe oczy bo źle się to dla ciebie skończy-wyjąłem pistolet zza paska i wycelowałem w blondyna podchodząc do niego i stając z nim twarzą w twarz.

Podniósł ręce do góry w geście poddania.

-Kto ci kazał to zrobić?-zapytałem wiedząc już że sam tego nie zrobił.

-Mówiłem ci że może przypad..

Zamachnąłem się i wycelowałem bronią prosto w jego nos a chłopak skulił się z bólu. Krew zaczęła się sączyć i spływać po jego ustach. Delikatnie otarł je z czerwonej cieczy i z powrotem na mnie spojrzał.

-To co? Grzecznie powiesz czy będziesz udawał idiotę?-zapytałem z cynicznym uśmiechem.

-Demon kazał mi zrobić. Wiedział że Się pokłócicie i że Raven będzie chciała wsiąść do samochodu. Zapłacił mi za to.-mówił a moje dłonie coraz mocniej zaciskały się na pistolecie.

Skurwysyn-pomyślałem sobie w głowie.

Schowałem broń i jeszcze na odchodne walnąłem blondyna w brzuch. Zajęczał z bólu i skulił się łapiąc za miejsce w które przed chwilą dostał.

-To za to że się zgodziłeś-powiedziałem i po prostu wyszedłem z garażu zostawiając Jack'a samego ze sobą.

***

Mimo tego że piłem alkohol to i tak wsiadłem w samochód i pojechałem do naszego domu gangu. Zawsze zabieramy tu kogoś kto jest ranny, nigdy nie wieziemy do szpitala bo nikt się nie może dowiedzieć o wyścigach, chyba że jest coś poważnego.

Jeżeli jest w domu to znaczy że nic poważnego się z nią nie stało.

Wbiegam do mojego pokoju i widzę Raven leżąca i chyba śpiąca na moim łóżku. Ma bandaż uciskający na nadgarstku i kilka plastrów na nogach. Zauważyłem też plastry na twarzy i trochę małych krwawiących ran. Przybliżyłem się do łóżka i na nim usiadłem. Złapałem ją za rękę na co coś mruknęła pod nosem.

Przymknąłem oczy i odetchnąłem. Wyszedłem z pokoju po cichu kierując się do salonu gdzie zdjąłem koszulkę i położyłem się na kanapie chcąc zasnąć. Zacząłem myśleć o tym co się dzisiaj stało, a później odpłynąłem w głęboki sen...

***

Rano

Raven Pov:

Uchyliłam moje ciężkie powieki i poraziło mnie słońce w oczy. Oparłam ręce na materacu i wstałam do pozycji siedzącej sycząc z bólu. Poczułam ucisk na nadgarstku i zauważyłam tam bandaż uciskający. Drugą na szczęście zdrową dłonią do czoła bo poczułam pulsowanie jego tak jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę-powiedziałam zachrypniętym głosem po czym odchrząknęłam.

Drzwi się otworzyły a do pokoju weszła Laura z tacką na której była butelka wody jakieś jedzenie i proszki.

-Jak się czujesz?-zapytała wchodząc głębiej do pomieszczenia a po chwili siadając na moim łóżku.

-Tak mnie boli głowa. Czuję że zaraz wybuchnę-powiedziałam a po chwili przed twarzą miałam wyciągniętego proszka i wodę.

-Przewidziałam to-mrugnęła do mnie oczkiem.

-Dziękuję-powiedziałam i się uśmiechnęłam.

Przyjęłam od dziewczyny proszka którego zaraz popiłam wodą. Spojrzałam na nią a później na tacę na której był talerz z jak najwidoczniej śniadaniem które przygotowała. Jajecznica z bekonem wyglądała naprawdę dobrze.

-To ty zrobiłaś?-zapytałam wskazując na posiłek.

Pokręciła głową.

-To kto? Ktoś w tym domu ma w ogóle talent kulinarny?-zmarszczyłam brwi.

Wzięłam widelec i zaczęłam wcinać jajecznicę która była naprawdę dobra.

-To Archer ugotował dla Ciebie śniadanie.-powiedziała a ja się prawie udusiłam się jajkiem.

Zaczęłam się śmiać przez co wszystko zaczęło mnie boleć ale gdy spojrzałam na nią zobaczyłam że jest teraz całkowicie poważna. Przestałam się śmiać i przełknęłam ślinę.

-Powiedział żebym ci zaniosła bo zapewne nie będziesz chciała go widzieć.-wyjaśniła.

Spojrzałam na pościel i szybko przypomniałam sobie co się wczoraj stało.

-Przyznaj White, nie jestem ci obojętny.-szepnął tuż przy mojej szyi.

-Nie masz racji.-zaczęłam-Nie ze mna takie gierki Vebil, doskonale wiem co chcesz zrobić.-wetknęłam mu mojego paznokcia w pierś-Chcesz mnie zmanipulować.-przymrużyłam oczy a ja zauważyłam że jego wyraz twarzy się zmienia-Zmanipulować, zaliczyć a później zostawić. Wiem jak to jest u mężczyzn, to już norma. Ale ja się nie dam, nie kolejny raz.-zacisnęłam zęby.

Odsunęłam się od niego i widziałam jak jego szczęka się zaciska a dłonie spinają się w pięści.

-Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka White.-powiedział i po prostu odszedł.

Szybko wróciłam do rzeczywistości.

-Halo, Ziemia do Raven-machnęła mi ręką przed twarzą-Jedz zanim wystygnie a ja pójdę na dół. Jak będziesz coś chciała to krzycz albo dzwoń będzie lepiej-powiedziała i wstała.

-Dziękuję Laura, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.-powiedziałam.

-Umarłabyś z głodu i bólu głowy-puściła mi oczko będąc przy drzwiach.-Papa

-Paaa-i wyszła.

Zamknęła drzwi a ja westchnęłam i poprostu zaczęłam jeść myśląc o naszej małej kłótni z Archerem. W sekundę odechciało mi się jeść i odłożyłam tackę na szafkę nocną. Położyłam się i przymknęłam oczy próbując sobie przypomnieć co się stało wczoraj na samym końcu.

Zbliżał się ostatni najostrzejszy zakręt. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam tylko nabierać coraz większej prędkości. Moje ciało zostało jeszcze bardziej wciskane w wygodny skórzany fotel. Był czas na skręt więc wcisnęłam hamulec i... nie zadziałał. Później widziałam tylko mrok...

Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Wzięłam urządzenie do zdrowej dłoni i zobaczyłam kto dzwoni. To...

Tata...

Ride for Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz