Rozdział 17 - Pojebało Cię!

303 12 0
                                    

Chivas

Obudziła mnie Mia, która zresztą była już w pełni ogarnięta.

- Wstawaj, bo się spóźnimy!

Spojrzałem na zegarek - 9:00, a więc nie najgorzej, chociaż jeszcze bym pospał. Nie miałem jednak wyboru, bo Mia zrzuciła ze mnie kołdrę, nie wspomnę o tym, że po wczoraj nie byłem ubrany nawet w bieliznę.

- No już kobieto, wstaje kuźwa.

Doprowadziłem się do porządku w lekko ponad 15 minut. Mia już stała przy drzwiach.

- A może jakieś "dzień dobry"? Jakiś buziak na lepszy dzień?
- Rusz się głupolu. - powiedziała, po czym jednak dostałem od niej szybkiego całusa.

Nie wierzę, że pozwoliłem jej prowadzić tym samochodem w obcym kraju. Całą drogę do celu miałem śmierć przed oczami.

- Jesteśmy.

Na miejscu nie było niczego specjalnego. Dziewczyna kazała mi wyjść i zaprowadziła mnie do jednego z wyższych budynków. Tam wjechaliśmy windą na najwyższe piętro.

Gdy otworzyły się drzwi windy moim oczom ukazało się całe pomieszczenie w oknach. Na jednym z jego końców stała grupka chłopaków.

- Ta dam!
- Mia, o co tu chodzi?
- Zapraszam Cię na tyrolkę nad Dubajem.
- Nie, nie, nie.
- Chodź, nie pierdol.

Kurwa, kurwa, kurwa ja nie chciałem tego robić. Mam lęk wysokości, ponadto nie ufam tego typu atrakcjom. Na bungee też bym w życiu nie skoczył. Widziałem jednak, jak Mia cieszy się i wesoła szła ze mną w kierunku pracowników.

Porozmawiała z nimi chwilę po angielsku. Z tego co zrozumiałem mogliśmy oboje zjechać za jednym razem. Ucieszyłem się, że nie byłbym na tym sam.

Zaczęło się. Byłem cały blady, kiedy zapinali nas w uprząż. Mia złapała mnie za rękę.

- Hej, ja też się boję, ale nie miałam jak przebić Twoich atrakcji.

Nic na to nie odpowiedziałem. Panowie zaczepili nas o tyrolkę i zaczęli odliczać. Byłem gotowy na śmierć.

- So, let's go!

I puścili nas. Kurwa jak to zapierdalało.

- Mia, pojebało Cię!

Z początku darłem ryja na cały regulator, później jednak coraz bardziej zaczęło mi się podobać. Nagle czas zwolnił tempa i cieszyłem się przelatując między dubajskimi budynkami.

- Okej, jednak nie do końca Cię pojebało! - krzyknąłem do Mii.

~15 minut później~

Atrakcja dobiegła końca. Udało nam się ją przeżyć i nie było wcale tak strasznie, jak myślałem. Owszem, nogi miałem kurwa jak z waty, kiedy stanąłem na ziemi.

- Ja Cię proszę nie rób mi więcej takich niespodzianek.
- Nie podobała Ci się?
- Mia, było zajebiście w chuj, ale prawie nasrałem w gacie kurwa.
- Hahaha, mówiłam Ci.
- Miałaś rację, jakbym był na kacu to obrzygałbym połowę miasta.

Zadowolona z siebie dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. W ramach podziękowania uściskałem ją i pocałowałem. Pojechaliśmy po wszystkim na zasłużony obiad.

~dwa dni później~

Zdecydowanie ja i Mia potrzebowaliśmy tych wakacji. Niestety przyszła pora wrócić do codziennych obowiązków. Co lepsze jednak, ten wyjazd nas bardzo do siebie zbliżył, a co gorsze w sumie dalej oboje oficjalnie nie zostaliśmy parą.

Myślałem nad tym, czy to ja powinienem zrobić pierwszy krok. Kurwa, w końcu to od mojej pokusy się zaczęło.

Dzisiaj jechałem do Szpaka w odwiedziny, przy okazji też obgadać kawałek, który chce ze mną wspólnie stworzyć. Mia została w Łodzi i z tego co wiem miała nocować u swoich rodziców.

Mia

Siedziałam w salonie rodziców z laptopem na kolanach. Miałam masę roboty po tych dniach nieobecności. Dobrze, że przyjechałam do domu, tutaj miałam najbardziej spokojny umysł do pracy. W mieszkaniu pewnie myśli za bardzo uciekały by do Krystiana.

- Jak tam córcia? - przyszła do mnie mama.
- W porządku, została mi ostatnia sesja do obróbki.
- Może chcesz kawy?
- Chętnie.
- Mia widzę, że coś Cię męczy.

Wtf skąd ona się domyśla takich rzeczy.

- Nie mamo, po prostu cały dzień przed ekranem to też męczy.
- Tak, tak. Słuchaj, czy mogłabyś przyjechać za dwa tygodnie pomóc mi z 18stką Zosi?
- Przecież już o tym rozmawiałyśmy.
- Wolę się upewnić.
- Tak, przyjadę.

Mama uśmiechnęła się i poszła dalej do swoich obowiązków. Kompletnie wyleciała mi z głowy impreza siostry. Szybko upewniłam się, czy nie wpisałam przypadkiem czegoś na ten dzień w kalendarzu. Nagle usłyszałam Zosię, jak schodzi po schodach.

- Tu jesteś! Proszę, dla Ciebie!

Do ręki podała mi niewielką kopertę z zaproszeniem w środku. Tak jak myślałam, mam zabrać ze sobą osobę towarzyszącą, a to ponownie przywołało do moich myśli Krystiana.

Years Pass [Chivas Fanfiction Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz