Rozdział 29 - Kiedy będzie dobrze?

202 7 4
                                    

Mia

Po przebudzeniu bez śniadania pojechałam do szpitala. Siedziałam cały czas przy Krystianie, aż do momentu końca czasu wizyt, czyli do 17:00.

Robiłam to codziennie, wszyscy po festiwalu wrócili do swoich miast i spraw, a ja dalej byłam w Warszawie i czekałam na obudzenie mojego chłopaka.

~ dwa tygodnie później ~

W ciągu paru tygodni schudłam 5kg. Praktycznie niewiele jadłam, nie miałam na to głowy. Siedziałam właśnie na krześle oparta o łóżko ukochanego. Trzymałam go za rękę i powoli czułam jak zasypiam. Byłam psychicznie wyczerpana.

- M..Mia..

Na ten głos od razu się zerwałam. Zobaczyłam powolnie otwierające się oczy chłopaka. Zawolałam lekarza, a po jego przyjściu musiałam wyjść z sali.

Minęło 10 minut.

- Może Pani wejść, ale proszę dać mu dojść do siebie. Jest jeszcze osłabiony, także nie za długo.
- Oczywiście doktorze.

Stało się. Nareszcie się wybudził.

- Cześć kochanie.. - powiedziałam.
- Sie.. Siemka.
- Jak tam?
- Słabo, jestem śpiący trochę.
- Nie zajmę Ci długo.
- Mia.. co ja tu robię? Co się stało?
- Powiem Ci, ale proszę nie denerwuj się. Podczas koncertu na "Death note" zostałeś postrzelony blisko serca..
- Jak to? Jak..
- Już facet i gość, co wpuścił go z bronią siedzą w więzieniu.
- Mogłem umrzeć..
- Ciii.. spokojnie, wszystko dobrze jesteś tutaj ze mną..

~ tydzień później ~

Chivas

Wyszedłem ze szpitala, nieco obolały, ale nie było tak źle. Mia odebrała mnie ze spakowanymi już rzeczami. Od razu ruszyliśmy do Łodzi, oczywiście ona prowadziła.

- Dzięki, że przyjechałaś i w ogóle że zostałaś w Warszawie dla mnie.
- Jak mogłabym postąpić inaczej, kocham Cię przecież.
- Jesteś najlepsza.
- Krystian..
- No?
- Kiedy w końcu będzie dobrze? Kiedy życie przestanie nam rzucać kłody pod nogi?

Dziewczynie łzy spływały po policzkach.

- Tak się bałam, że Ciebie straciłam na zawsze..
- Nie dam się tak łatwo. - chwyciłem ją za kolano, a ta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się - i proszę nie płacz piękna, jestem tu z tobą.

Kilka godzin później byliśmy już w Łodzi. Pojechaliśmy do mojego mieszkania, Mia pomogła mi się rozpakować.

- Zostajesz na noc? - zapytałem.
- No chyba opiekunki nie będziesz zatrudniał. - zaśmiała się.
- Nie potrzebuje jej, mam Ciebie, a poza tym nic mi nie jest. Czuje się już git.
- Mimo wszystko z sercem nie ma żartów i musisz się oszczędzać.
- A cicho już.

+18

Wbiłem się w jej usta co odwzajemniła.

- Tak jak mówiłam, ja się Tobą zajmę kochanie.

Po czym dziewczyna powoli schodziła coraz niżej. Zrobiła to w salonie, a ja tylko byłem z każdą chwilą bardziej napalony. Pomogłem jej wstać i kazała usiąść mi na kanapę, a następnie zdjęła swoje dresy wraz z bielizną. Usiadła na mnie i tak spędziliśmy następne chwile.

KONIEC +18

Zbliżał się wieczór i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mia poszła otworzyć.

Mia

- Siema Mia.
- Hej Chicken, wejdź.
- Krystian mordo!

Chłopak wręcz w podskokach pędził do przyjaciela. Uściskał go i zbili piątkę. Wyglądało to uroczo a za razem śmiesznie.

- Jak się czujesz stary?
- Właściwie jestem na mocnych lekach także niewiele mnie boli, trochę rana po operacji pobolewa, ale to nic takiego.
- Właśnie widzę, że nic takiego. - Gawrik wskazał na leżące na oparciu kanapy moje majtki.
- Chicken! - podeszłam i walnęłam go w ramię zabierając przy tym swoją własność - dobra, pogadajcie sobie, a ja zrobię coś do jedzenia.

Chłopak siedział tak z nami jakieś 3 godziny. Po tym czasie pożegnaliśmy się, a ja z Krystianem poszliśmy spać.

Co jakiś czas przebudzałam się, żeby sprawdzić czy wszystko z nim okej. Miał też koszmary, co było słychać przez jego oddech. Wtulałam się w niego i mówiłam do ucha, dając znać, że to tylko sny.

Years Pass [Chivas Fanfiction Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz