Rozdział 12 - Koniec

355 17 1
                                    

Chivas

Minęły dwa miesiące. Moja trasa dobiegła końca, na szczęście wszystko poszło po mojej myśli. Mia odnosiła kolejne sukcesy w branży fotograficznej. Byłem z niej cholernie dumny. Miała podpisane umowy nie tylko z artystami muzycznymi, ale również z YouTuberami, aktorami, a nawet dostała się do robienia zdjęć na planie jednego z popularnych seriali.

Dziś był dzień rozprawy. Ja i Mia z samego rana chodziliśmy jak na szpilkach.
- Serio muszę być w koszuli?
- Nie załamuj mnie, ciesz się, że jest czarna.

Nawet w tak trudnym dla nas dniu Mia wyglądała przepięknie. Zawsze uważałem, że mam ładną przyjaciółkę, ale od pewnego czasu jakoś bardziej zwracałem na to uwagę. Pomijając to jak wiele jej zawdzięczam i jaką cudowną osobą jest.

Mia

Krystian i koszula? Tak, rzadki przypadek. Naprawdę wygląda zajebiście w takim wydaniu. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach.

~godzinę później~

- Proszę wstać, Sąd idzie.

Rozpoczynała się rozprawa. Byłam zestresowana, ale również szczęśliwa, że dziś nadejdzie koniec tego koszmaru.

Proces trwał około dwie godziny. Wszyscy świadkowie złożyli zeznania, na sali była również była narzeczona Tymona. Nie powiem, dziwna kobieta.

Wszystko przebiegało według naszego planu, a przynajmniej to oznajmiał nam prawnik podczas rozprawy. Wzrok Tymona był pusty, jakby dopiero do niego docierało ile krzywdy wyrządził ludziom, a zwłaszcza Krystianowi.

- Z przedstawionych dowodów oraz zeznań świadków Sąd skazuje obecnego tutaj Pana Tymona R. na karę pozbawienia wolności w ilości lat 10 oraz karę finansową będącą odszkodowaniem dla pokrzywdzonych w wysokości 70tys. złotych dla Pani Mii T. i 140tys. złotych dla Pana Krystiana G. Dziękuję to wszystko, zamykam rozprawę.

Po opuszczeniu sądu razem z Krystianem serdecznie podziękowaliśmy prawnikowi za wszystko co dla nas zrobił i za owocną współpracę.

Po wszystkim wróciliśmy razem do mieszkania Krystiana.

- W końcu możemy spać spokojnie. - powiedziałam.
- No kurwa trzeba to opić.
- Zgadzam się haha.

Przebraliśmy się w wygodne ubrania. Krystian potem odwiózł mnie do siebie, a on jechał do swojej mamy i ojczyma. Ja w tym czasie poszłam tylko po portfel i ruszyłam swoim autem na zakupy. Postanowiłam zrobić domówkę u mnie.

W drodze do sklepu zadzwonił telefon.

- Hej mamo, co tam?
- Cześć córcia, jak rozprawa?
- Dużo by opowiadać przez telefon, może jutro wpadnę do Was.
- Dobrze słońce, słuchaj dzwonię też żeby ci powiedzieć o 18stce Zosi.
- No?
- Będzie 31 maja w piątek.
- A no spoko, a zaproszeń nie wysyła?
- Wysyła, ale Tobie trzeba mówić z dużym wyprzedzeniem. Ciągle jesteś zabiegana i wolałam zarezerwować Twój termin w kalendarzu.
- No śmieszne mamo, dobrze dzięki za info. Narazie, wlecę jutro.
- Pa.

~wieczorem~

Mieszkanie było już gotowe na przybycie gości. Nie wiem tylko, czy wystarczy mi alkoholu, ale zapewne znajomi też conieco przyniosą jak zwykle.

Jako pierwsi przyszli Multi z Zuzą, a zaraz za nimi Seba i Paulina. Następnie próg mieszkania przekroczył Krystian, Krystian, Szpaku, Blacha, Leosia z Bambi i inni.

Tak jak mówiłam, nikt nie przyszedł z pustym rękami, a mój cały blat w kuchni zapełniony był butelkami alkoholu. Znając ich wszystkich, napewno wszystko będzie wypite.

Chivas

Impreza u Mii trwała. Nie jestem typem gościa, który rządzi na parkiecie, raczej wolę popatrzeć na innych z boku. Sporo już wypiłem, więc od czasu do czasu niektórym udawało się zaciągnąć mnie do tańca.

Nie szczędziłem sobie alkoholu, było co świętować. W kurwe cieszyłem się, że to już koniec tego gówna z Tymonem.

- Cheetos!
- Go-Ku!

Ja i Gawrik zaśmialiśmy się, po czym złapaliśmy jakiś temat do rozmowy.

- Stary kurwa, dzisiaj noc jest nasza.
- No, aż się kurwa dziwię, że jeszcze sąsiedzi nie przyszli nas skurwić. - powiedziałem.

Mia bawiła się razem z dziewczynami. Powiedzmy, że jeszcze się trzymała. Większość butelek alkoholu była już opróżniona, także każdy z nas miał nieźle wypite.

Po kilku minutach przyszła do mnie i zaczęła ciągnąć w stronę, gdzie wszyscy tańczyli.

- Nie Mia serio nie namawiaj.
- Chooodź Chivasio.

Co miałem zrobić? Z nią nie ma co walczyć, ona nie odpuści.

W tle leciała akurat nuta Blachy "Mademoiselle". Moja przyjaciółka umiała wykurwiście tańczyć w przeciwieństwie do mnie.

- A właśnie Krystian! - zaczęła się wydzierać mi do ucha. - Bo dziś moja mama dzwoniła i 18stka Zośki jednak będzie!
- To zajebiście.
- Idziesz ze mną, co nie?
- A kiedy jest?
- Koniec maja.
- Weź Chickena, zobacz jak tańczyć umie.
- Ale ja chcę Ciebie, sam chciałeś na nią iść.
- Dobra, jak nie dostanę osobnego zaproszenia to idę z Tobą mała.
- Hahaha

Mijały godziny, a alkohol ubywał. Zegar pokazywał chyba godzinę 00:45 nie wiem, bo kurwa przez procenty ledwo na oczy widziałem. Bambi zgonowała w kiblu, a Leosia musiała jej trzymać włosy. Reszta ekipy powoli zbierała się do wyjścia.

Years Pass [Chivas Fanfiction Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz