Rozdział 28 - Co teraz?

185 8 0
                                    

Mia

Czekaliśmy 4 godziny pod blokiem operacyjnym. Krystian od razu po przyjeździe do szpitala trafił na stół. Martwiłam się. Nie dostaliśmy żadnych informacji choćby odnośnie tego gdzie został postrzelony. Gawrik chodził tylko z jednego końca korytarza do drugiego nic się nie odzywając. Żadne z nas nie miało głowy do jakiekolwiek rozmowy, ale cisza była mocno przytłaczająca.

Po kilku minutach zza drzwi wyszedł lekarz.

- Co z nim?!
- Czy pani jest kimś z rodziny pacjenta?
- Nie.. Ja..
- W takim razie nie mogę udzielić żadnych informacji.
- Proszę mi do cholery powiedzieć chociaż czy żyje!
- Mało brakowało, ale udało nam się go uratować. Chłopak miał niewielką szansę na przeżycie, milimetry dzieliły go od śmierci od razu na scenie.
- Dziękuję, dziękuję, że go uratowaliście!
- Dziękujemy doktorze. - wtrącił Gawrik.

Zadzwoniłam do ojczyma Krystiana i poinformowałam go o wszystkim, powiedział, że niedługo z jego mamą przyjadą.

~ dwie godziny później ~

Mama chłopaka powiedziała nam co stwierdził lekarz i w jakim stanie jest Chivas.

- Jest w śpiączce, ale podobno kwestia tygodnia lub dwóch i się obudzi. Operacja była bardzo ciężka i taki jest jej skutek. Strzał był bardzo blisko serca i to był cud, bo podobno niewiele dzieliło go od śmierci. - zapłakana rzekła.

Wszyscy byliśmy mocno zmęczeni, Chicken chciał zawieść mnie do hotelu, ale ja nie miałam zamiaru nigdzie jechać. Chciałam zobaczyć Krystiana.

- Wie może Pani, czy można do niego już wejść?
- Tak można, ale na niezbyt długo. My już u niego byliśmy na pięć minut. Jeżeli chcecie możecie też iść.
- Dziękuję.
- Nie siedźcie tu za długo dzieciaki. Odpocznijcie, wszystko będzie dobrze. - dodał ojczym.

Razem z Krystianem poszliśmy do sali, gdzie leżał mój chłopak. Był podpięty do masy różnych rzeczy. Ostrożnie usiadłam na jego łóżku i chwyciłam za rękę.

- Krystian..

Zaczęłam panicznie płakać. To było najgorsze uczucie na świecie patrzeć jak osoba, którą znasz od dziecka, którą znasz na wylot i którą tak bardzo kochasz ledwo uszła z życiem.

- Obiecuję, jutro przyjadę. Kocham Cię, musisz być silny. Musisz do mnie, a raczej nas wrócić. - pocałowałam go w czoło.
- Cheetos mordo koncerty wyszły zajebiście, wyjdziesz z tego, musisz kurwa.

Zauważyłam łzy także u Chickena. Cierpiał równie mocno co ja, w końcu to jego przyjaciel.

- Chodź Mia, wracamy do hotelu.
- Nigdzie nie idę..
- Ale co tutaj będziesz robiła co?
- Będę czekać aż Krystian się obudzi.
- Mia..

Chłopak lekko mnie pociągnął na co ja z początku protestowałam, ale po chwili namysłu postanowiłam przystać i wrócić z Gawrikiem do hotelu.

Chicken

Gdy weszliśmy do pokoju Mia pierwsze co zrobiła to udała się do łazienki. Całą drogę powrotną płakała, a ja nie wiedziałem co robić. Jutro kolejny dzień festiwalu, na którym muszę być czy tego chcę czy nie. Nagle ktoś pukał do drzwi.

- Siema, jak tam? - zobaczyłem Szpaka i White'a z Pauliną.
- Wejdźcie. Mia jest w łazience, a Chivas.. jest w śpiączce, ale podobno to było konieczne po operacji. Mało brakowało, a umarłby na scenie, bo niewiele dzieliło go od strzału prosto w serce.
- O kurwa - powiedziała Paulina.
- Lepiej mi mówcie kto go kurwa zastrzelił i jak wniósł broń?!

Mia wyszła z toalety po tym, jak usłyszała nasze rozmowy.

- Cześć wam.
- Hej, jak się trzymasz? - zapytał Mateusz.
- Ciężkie pytanie.. a jak festiwal?
- Ludzie po tej godzinnej przerwie dalej się bawili, wiadomo jak podchodziliśmy na zdjęcia to niektórzy pytali o Krystiana, ale poza tym był już spokój. - rzekł Seba.
- To dobrze..
- Kurwa możecie mi odpowiedzieć na pytanie?! - wtrącił się Gawrik.
- Do chuja stary uspokój się. - mówił Szpaku.
- Zajebie go naprawdę.
- Gościa w ogóle nie znamy, to był jakiś random, ale z tego co wiemy miał już kilka przestępstw na koncie, jest też chory psychicznie na co ma papiery.
- Czyli psychol - stwierdziła Mia.
- Podobno zastrzelił go tylko dlatego, że widział zdjęcie Chivasa z tamtą laską, a ona jemu się podobała i tak samo jak niektórzy uwierzył że ten całus był na serio. Także dlatego postanowił go zastrzelić. - rzekł White.
- O cholera.. mam nadzieję, że wyjebaliście te osoby na bramkach co mieli wszystkich przeszukiwać. - stwierdziłem.
- Typ zapłacił tam jednemu gościowi, on też za to odpowie.

Gadaliśmy tak jeszcze dobrą godzinę, a potem cała trójka pożegnała się i wyszła.

- Idę spać Gawrik ty też idź, bo jutro festiwal.
- Nawet nie chcę tam być bez was obu.
- Wiem, ale oni Cię potrzebują. Dobranoc Krystian.
- Dobranoc.

Years Pass [Chivas Fanfiction Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz