Rozdział 27 - Powrót

204 7 4
                                    

Mia

Razem z Krystianem wieczorem byliśmy już w Warszawie.

- Mia zajebiście, że już jesteś tu! - przywitał się Chicken.
- Też się cieszę. Jak tam festiwal?
- Dobrze, na szczęście dzisiaj więcej prób mieli inni, także Chivasa dużo nie ominęło, ale od jutra już trzeba się brać do roboty. A jak z wami?
- Jest już okej - powiedział Krystian.

Uśmiechnęłam się do chłopaka, po czym cała nasza trójka wybrała się na szybkie jedzenie. Później poszliśmy spać.

~ rano ~

Uszykowani zmierzaliśmy do AWF. Gdy dotarliśmy byłam pod wrażeniem całej sceny i klimatu jaki tam panował. Nie wyobrażałam sobie nawet jak będzie, kiedy będzie temu wszystkiemu towarzyszył tłum ludzi.

Chivas

- Mia słuchaj mam pytanie.
- Tak kochanie?
- Chciałabyś robić zdjecia podczas moich występów?

Dziewczyna przez chwilę się nad czymś zastanawiała. Zaproponowałem jej to, ponieważ wiedziałem, że będę miał zajebiście uchwycone momenty koncertów.

- Chętnie. Tylko mam ze sobą jeden aparat. Nie zabierałam więcej.
- Nie szkodzi, wiem co potrafisz i jestem w 100% pewny, że zdjęcia wyjdą kozacko.
- Ale się przylizujesz - zaśmiała się.

Rozpoczęły się próby. Cieszył mnie powrót na scenę po ostatniej trasie. Uwielbiałem ten vibe i energię bijącą od ludzi.

Wszystko szło bardzo sprawnie, a jak dotąd nikt z ekipy nie miał żadnych zastrzeżeń co do moich występów. Wyglądało na to, że byłem gotowy na jutrzejszy pierwszy dzień wydarzenia. Moja dziewczyna zrobiła kilka zdjęć na próbę, aby też się przygotować.

~ następnego dnia ~

Mia

Wstałam wcześnie rano, żeby uszykować stylizację i zrobić makijaż. Postanowiłam wziąć na wszelki wypadek ubrania na zmianę.

Chłopacy jeszcze spali, więc przed tym udałam się do sklepu, żeby kupić im coś na śniadanie.

Gdy wróciłam byli obudzeni, Chicken brał prysznic, a Chivas palił papierosa na balkonie.

- Cześć. - przywitałam chłopaka całusem w policzek - Jak nastawienie na dzisiaj?
- Cześć mała, powiem ci, że chyba zaczyna mnie łapać stres, bo boli mnie brzuch.
- Albo to z głodu. Zobacz kupiłam wam śniadanie.
- Jesteś kochana. Zaraz przyjdę i zjem.

~ kilka godzin później ~

Byliśmy już w AWF i koncerty zaczynali grać pierwsi artyści. Coraz więcej osób pojawiało się na wydarzeniu. Krystian rozgrzewał gardło, a Chicken pomagał DJ Serio z playlistą. Ja w tym czasie poszłam pod scenę czekając wraz z innymi fotografami na występy danych artystów.

Pierwszy koncert Krystiana miał odbyć się u boku White'a i Szpaka do piosenki "hellcat redeye". Gdy cała trójka wyszła na scenę tłum oszalał, w sumie nie dziwię się, bo to połączenie było mega mocne.

~ następnych kilka godzin później ~

Chivas miał za sobą już kilka występów zarówno solowych jak i gościnnie z innymi. Świetnie się bawiłam pod sceną robiąc przy tym zdjęcia Krystianowi. Właśnie grał utwór "Death note", był ogień.

- "Wydarty papierek z moim imieniem czarnym markerem, zeszyt A4. W końcu czuję, że mi przeszło teraz mogę zd-"

W tamtym momencie rozległ się krzyk wśród tłumu, a ja zobaczyłam tylko jak chłopak upada na scenie. Moje serce praktycznie stanęło myślałam, że zemdleję. W amoku ruszyłam na backstage kątem oka widząc, jak ludzie z ekipy i medycy biegli do Krystiana.

- Gawrik! Gawrik! - krzyczałam szukając go.
- Mia kurwa ktoś go postrzelił!
- Co?! Jak kurwa?! Jak ktoś wniósł tutaj broń do chuja!

Widziałam tylko jak wynosili mojego chłopaka na noszach. Zaczęłam biec w jego kierunku, ale zatrzymał mnie jeden z ratowników.

- Proszę się uspokoić. Teraz liczy się każda minuta. Zabieramy go do szpitala jak Pani chce może jechać za nami.
- Zaberzcie mnie z nim błagam!
- Niestety nie ma takiej możliwości, przepraszam, ale musimy jechać.

Zapłakana wróciłam do Chickena i bez zbędnych słów razem udaliśmy się do auta. Jechaliśmy od razu za karetką. Serce waliło mi jak szalone, miałam trudności z łapaniem powietrza od płaczu. Krystian także był mocno przejęty, momentami byliśmy blisko stłuczki z innymi autami. Nie obchodziło mnie to wtedy, chciałam już być przy Chivasie.

~ w tym samym czasie ~

White

Widziałem, jak ochroniarze obezwładniają gościa, który postrzelił mojego kumpla. Policja była już na miejscu. Cały rozstrzęsiony musiałem wyjść na scenę.

- Kochani, jak sami widzieliście wydarzyła się tragiczna sytuacja. Proszę Was o spokój, panujemy nad wszystkim, jednak musimy zarządzić godzinną przerwę. Mam nadzieję, że mimo wszystko pozostaniecie z nami. Trzymajcie się.

Błędem byłoby odwołanie reszty koncertów, za które ludzie zapłacili i na nie czekali, choć w tamtym momencie chciałem zakończyć dzisiejszy dzień festiwalu. Miałem nadzieję, że z Chivasem będzie wszystko dobrze.

Years Pass [Chivas Fanfiction Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz