•☆mieszkanie☆•

270 15 6
                                    

Pov. Lucyfer
Obudziłem się ponieważ ktoś tak jebnął drzwiami, że chyba wszyscy w hotelu słyszeli. Odrazunwstałem i zobaczyłem Lilith...
-japierdole... Czego znowu?-
-nie przyszłam do ciebie tylko do twojego ruchadełka.-
-wiem że nie do mnie. Po co miał bym rozmawiać z szmatą?-
-uważaj na słowa.-
-bo co mi zrobisz?-
Wtedy al popatrzył się na nią a ona wyglądała na mega wkurwioną.
-no właśnie.-
-dobra skończcie! Czego chcesz?-
-chcę moje rzeczy z twojego starego mieszkania.-
-no i w czym tkwi problem ponieważ nie rozumiem.-
-bo one jest zamknięte.-
-I ty myślisz że ja ci dam do niego klucze? Haha śmieszna jesteś.-
-możesz pójść ze mną jak chcesz.-
-dobrze, pójdę z tobą.-
-kaczuszko... tylko że mamy jeden mały problem... Ja dziś muszę nagrać audycje... więc nie mogę iść z tobą...-
-Lucyfer poradzi sobie bez ciebie.-
-NIKT NIE PYTAŁ CIBIE O ZDANIE!-
-al uspokuj się...-
Powiedziałem po czym pocałowałem go w policzek na co on odrazu się uspokoił.
-dobrze to kiedy idziemy?-
-możemy nawet za chwilę. Im szybciej tym lepiej.-
-dobrze to poczekajcie na mnie przed wyjściem.-
-dobrze.-
Powiedziała Lilith i wyszła z mojego pokoju.
-jesteś zazdrosny.~-
-nie jestem... poprostu nie ufam tej szmacie. Widziałeś jak jej się oczy zaświeciły gdy powiedziałem że nie mogę iść z tobą? Może chce ciebie skrzywdzić! Albo spróbować zabić!-
-nie zamartwiaj się już tym tak. Będę ci wysyłac wiadomości co 15 minut a jak bym ci nie odpisał to udostępnie ci jeszcze lokalizacje żebyś mógł mnie znaleźć. Dobrze?-
-dobrze...-
Powiedział a ja pocałowałem go szybko i zacząłem się ubierać. Gdy się już ubrałem podszedłem do drzwi i chwyciłem za klamkę, pomyślałem że muszę się jeszcze pożegnać z alem. Podbiegłem do niego i pocałowałem go szybko.
-poprostu mi zaufaj, wszystko będzie dobrze.-
-dobrze kaczuszko...-
-dozobaczenia Bambi!-
-dozaobaczemia kaczuszko.-
Powiedział al a ja wyszedłem z naszego pokoju i ruszyłem w kierunku schodów.

Gdy byłem już na dole otworzyłem sobie drzwi i wyszedłem.
-no i teraz możemy pogadać sam na sam.~-
-to wyjście nic nie znaczy. Chcę ci tylko otworzyć mieszkanie a potem je za tobą zamknąć.-
-oh lucy. Ty mnie nie okłamiesz. Wiem że dalej cię pociągam.~-
-nie. Już od dawna nie.-

Przez całą drogę Lilith próbowała mnie jakoś uwieść ale jej to nie wychodziło. Nagle się wkurzyła.
-TO CO MAM SIĘ ZNOWU ROZEBRAĆ BYŚ ZNOWU MNIE CHCIAŁ!?!?-
-już nigdy cię nie dotknę. Obrzydzasz mnie po tym co zrobiłaś z Adamem.-
Powiedziałem spokojnym głosem wychodząc z windy i wyjmując klucze od mieszkania. Nagle się zatrzymałem i wyciągnąłem telefon, otworzyłem chat z alastorem i napisałem wiadomość ,,wszystko jest okej. Jesteśmy już pod mieszkaniem.'' Alastor odrazu odpisał. ,,dobrze mam nadzieję że wrócisz szybko.'' A ja na to odpisałem ,,też mam taką nadzieję... do zobaczenia później❤️''
-halo?!-
-a tak sory zapomniałem że tutaj jesteś.-
Powiedziałem i włożyłem klucz do zamka. Gdy tylko otworzyłem drzwi i wszedłem do środka Lilith zamknęła drzwi na co ja się odruciłem i zobaczyłem że Lilith trzyma nóż w ręku.
-c-co ty chcesz zrobić..?-
-coś o czym mażyłam już od dawna...-
Powiedziała po czym podeszła do mnie i wbiła mi go w nogę. Po chwili straciłem równowagę i upadłem bezradnie na podłogę. Lilith kucnęła i wyjęła mi ten nóż z nogi. Nie wiedząc co zrobić zacząłem się czołgać w stronę wyjścia.
-oj nie tak szybko mi nie uciekniesz.~-
Powiedziała poczym wbiła mi nóż tak głęboko w rękę że przeleciał na wylot i wbił się w podłogę. Po chwili ona wstała i się odwróciła do mnie tyłem, korzystając z okazji wyciągnąłem telefon z kieszeni I w pośpiechu napisałem wiadomość do Angela. ,,pomocy!'' Gdy już wysłałem szybko schowałem telefon zpowrotem do kieszeni. Wtedy Lilith się odwróciła, znowu przykucneła i wyjęła mi nóż z ręki. Krzyknąłem na co ona się zaśmiała.
-fajny prawda? Jeszcze przed eksterminacją Adam mi go dał.-
-n-nie ujdzie ci to na sucho...-
-nie? Już uchodzi.~-
Powiedziała i wbiła mi nóż w brzuch.
-C-CZEMU MNIE POPROSTU NIE ZABIJESZ!?-
-chcę żebyś cierpiał tak jak ja.-
Powiedziała po czym przycisnęła moją ranę na ręce butem. Poczułem jak krew napływ mi do ust. Zacząłem wołać o pomoc ale wtedy Lilith się odezwała.
-nawet jak ktoś by ci teraz przyszedł pomóc to i tak byś się wykrwawił.-
Powiedziała po czym zaczeła się śmiać. Zacząłem się czołgać w stronę okna na co ona złapała mnie za włosy.
-tędy też nie uspciekniesz.~-
Powiedziała i przyciągneła mnie do siebie. Nagle usłyszałem trzask otwierających się drzwi i jak spojrzałem w tamtą stronę zobaczyłem Alastora, Vaggie, Charlie i Huska. Ucieszyłem się na ich widok. Alastor odrazu jak zobaczył co zrobiła Lilith przemienił się w pełną formę demona i rzucił się na Lilith za to Charlie podbiegła do mnie i zaczeła ciągnąć mnie do łazienki.
Gdy już tam dotarliśmy Charlie zostawiła otwarte drzwi, popatrzyłem na nią, zaczeła uciskać moją ranę ma ręce ponieważ najbardziej krwawiła. Na szczęście Lilith nie miała się czym bronić ponieważ jej nóż dalej tkwił w moim brzuchu. Po chwili Popatrzyłem w bok i gdy zobaczyłem alastora który walczy z Lilith zemdlałem ponieważ straciłem za dóżo krwi. A ostatnie co usłyszałem to Charlie która coś krzyczy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
•☆coś od autorki☆•
Ah kolejny zwrot akcji, boże wogólę nie miałam pomysłu na rozdział I wtedy postanowiłam obejrzeć jeszcze raz cały drugi sezon helluva boss i gdy zobaczyłam jak striker próbuję zabić stolasa to miałam olśnienie. Mam nadzieję że rozdział wam się podobał a następny wstawię jutro.
Love vivi

enemies or maybe lovers?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz