•☆dom☆•

271 12 11
                                    

Pov. Alastor
-czekaj pokaż go. BOŻE ALE ŚLICZNY! KUPUJEMY!-
-oki, jutro możemy go zobaczyć.-
-tylko jak powiem to Charlie..?-
-powiemy jej razem.-
-Oki, to chodź idziemy!-
Powiedział po czym wstał z moich kolan i pociągnął za rękę w stronę pokoju Charlie. Gdy tam dotarliśmy Lucy zapukał do drzwi i bez chwili zastanowienia się otworzył drzwi ci się okazało najgorszym jego pomysłem... zastaliśmy Charlie wiszącą nad Vaggie która była już w samej bieliźnie.
-AAA MOJE OCZYYY!!!-
-było czekać aż ci odpowiedzą.-
-BOŻE!!! PONOWNIE DOSTAŁEM DEPRESJI!!!-
-to my wyjdziemy a wy się ubierzcie...-
Powiedziałem po czym wyszliśmy z ich pokoju i zamknąłem za nami drzwi.
-o boże... Al proszę wydłub mi oczy!-
-oj nie dramatyzuj już tak.-
Powiedziałem a po chwili z pokoju wyszła Charlie.
-a więc co się stało?-
-mamy dla ciebie dwie nowiny!-
-jakie?-
-pierwsza jest taka że oświadczyłem się dziś twojemu ojcu! A drugą to że od jutra przeprowadzimy się!-
-to wspaniale!-
-serio się cieszysz? Myślałem że się wkurzysz...-
-a czemu bym miała? Przecież w końcu jesteś szczęśliwy!-
-dobrze to tyle, możesz już wracać do zaspokajania swoich potrzeb.-
Powiedziałem na co Charlie stała się czerwoną jak buraki i weszła do pokoju. Po chwili zaczęliśmy się kierować w kierunku naszego pokoju, a gdy już w nim byliśmy zamknąłem drzwi za nami, popchnąłem mojego narzeczonego na łóżko i zawisnąłem nad nim.
-oj ja cię wyleczę z tej depresji.~-
Powiedziałem na co Lulu zarumienił się a ja wbiłem się w jego usta i złapałem za jego nadgarstki I przycisnąłem do materaca. Po chwili wsadziłem mu język do ust i zaczęliśmy walkę o dominację którą z łatwością wygrałem. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie a wtedy zacząłem jeździć językiem po jego szyi na co on zaczął cicho wzdychać i jęczeć.
-ah... a-al... ah.~-
-mhm?-
-ah... p-pamiętasz ah.. ż-że z-za... ah... t-tydzień e-ekster... ah... m-minacja..?~-
-mhm.~-
-ah... p-proszę p-rzestań ah... na chwilkę...~-
Powiedział na co ja przestałem mu robić już malinki na szyi.
-no co się stało?-
-no bo musimy obmyśleć jakiś plan na te jebane zmutowane ptaki.-
-meh mnie one tam jakoś nie ruszają, bez adama są niczym małe tygrysiątka.-
-a co jeżeli on jeszcze żyje..?-
-nieee to nie możliwe.-
-no dobra... wierzę ci.-
-to na czym ja skończyłem? A już pamiętam.~-
Powiedziałem po czym ugryzłem jego szyję na co on jęknął tak głośno że na pewno każdy w hotelu go słyszał, nagle w ustach poczułem jego krew. Była słodka...
-twoja krew jest lepsza od koksu i bardziej uzależniająca.~-
Powiedziałem po czym zacząłem zlizywać krew która zaczeła wypływać z jego rany. Gdy mi się już znudziła ta czynność znowu wbiłem się w jego usta. Nagle przerwałem pocałunek po czym wstałem z łóżka jak gdyby nigdy nic i podszedłem do szafy po czym wyciągnąłem z niej piżamę. Założyłem tylko dół od niej, odwróciłem się w stronę mojego przyszłego męża i zobaczyłem zdezorientowanie na jego twarzy. Po chwili podszedłem do niego i położyłem się obok niego.
-przebieraj się w piżamę i wskakuj do łóżka.-
-oki.-
Powiedział po czym wstał z łóżka i podszedł do szafy I wyciągnął górę od tej piżamy co ja miałem dół. Gdy się ubrał położył się obok mnie a ja przyciągnąłem go do siebie na co on wtulił się we mnie i położył głowę na moich piersiach. Po chwili zacząłem go głaskać po głowie i nawet nie wiem kiedy usnąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~TIME SKIP~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłem się mniej więcej o 8.00 przez dzwonek w moim telefonie, popatrzyłem na niego i zobaczyłem że dzwoni nie znany numer. Odebrałem.
(A -ALASTOR SD-sprzedawca domu)

***********************************************A-halo?-
SD-halo, dzień dobry dodzwoniłem się do Alastora?-
A-przy telefonie.-
SD-dobrze a więc kiedy pan przyjdzie pooglądać dom?-
A

enemies or maybe lovers?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz