•☆strata☆•

273 8 13
                                    

Uwaga 18+!
Pov. Alastor 
Obudziłem się rano i zobaczyłem że Lucyfer jeszcze śpi. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Od razu gdy wyszedłem zobaczyłem że Vanessy nie ma na korytarzu, trochę się zmartwiłem więc podszedłem do jej pokoju i zobaczyłem jak ona leży a jej rodzice zapłakani rozmawiają z lekarzem. Podszedłem do nich.
-co się się stało z Vanessą?-
-VANESSA... Nie żyję... Zmarła wczoraj w nocy...-
Poczułem jak by moje serce rozwaliło by się na milion kawałków. Stałem i nie mogłem z siebie nic wydusić, poczułem jak moje uszy opadają, łzy napływają do oczu a uśmiech znika z twarzy.
Niby nie znaliśmy się aż tak długo ale to ona mnie pocieszała gdy Lucyfer stał u progu śmierci. Po chwili do pokoju wszedł Lucyfer.
-AL CO SIĘ STAŁO?!?!-
-o-ona odeszła...-
-kto?-
-Vanessa...-
Powiedziałem po czym rozpłakałem się na maksa i opadłem na kolana. Lucyfer też zaczął płakać i przytulił mnie. Po chwili lekarz poprosił nas żebyśmy wyszli ponieważ chcą zabrać ciało, więc Lucyfer zabrał mnie do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i szlochałem a Lucy próbował mnie uspokoić. Nagle do naszego pokoju wszedł lekarz.
-dzień dobry, chciałem tylko poinformować że może pan już wracać do domu.-
Powiedział po czym wyszedł, a Lucyfer pocałował mnie w czoło i zaczął się pakować.

Gdy już się spakował a ja już się uspokoiłem wstaliśmy i wyszliśmy z szpitala kierując się do hotelu. Przez całą drogę Lucyfer próbował coś do mnie powiedzieć ale ja tylko głaskałem Śnieżynkę.

Gdy byliśmy już pod hotelem Lucyfer złapał mnie za rękę, wiedzieliśmy kogo możemy się spodziewać w środku ponieważ nie miała gdzie nocować i na 100% poprosiła Charlie żeby mogła u niej zostać. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, tak jak przypuszczaliśmy na kanapie siedziała Lilith. Szybkim krokiem poszliśmy do naszego pokoju. Gdy tam dotarliśmy Lucyfer postawił swoją torbę w kącie a ja położyłem się na naszym łóżku.
-idę się kąpać, chcesz ze mną?-
-tak...-
Powiedziałem po czym wstałem z łóżka i poszedłem razem z moim chłopakiem do łazienki. Po chwili Lucyfer odpalił wodę w wannie i zaczął się rozbierać, a ja zrobiłem to samo. Gdy już byliśmy nadzy weszliśmy do wanny. Lucyfer siedział przy samym końcu a ja położyłem się na nim.
-umyć ci włosy?-
-mhm...-
Wymruczałem na co on wziął do ręki szampon, wylał mi trochę na głowę i zaczął mi go w nią wcierać.
-będę za nią tęsknić...-
-wiem... Też będę...-
Powiedział i pocałował mnie w czoło.
-wiesz że dziś pierwszy raz widziałem cię bez uśmiechu?-
-tak? Ale to nie był pierwszy raz kiedy przestałem się uśmiechać...-
-to kiedy jeszcze przestałeś?-
-wtedy... Jak leżałeś w tej łazience...-
-już nigdy mnie nie zobaczysz w takim stanie...-
-obiecujesz..?-
-obiecuje.-
Powiedział a ja obróciłem się przodem do niego i złączyłem nasze usta w pocałunku, on od razu oddał pocałunek i położył ręce na moich policzkach tym samym pogłębiając pocałunek. Po chwili wsadziłem język do ust Lucyfera i zaczeliśmy walkę o dominację oczywiście którą ja wygrałem. Nagle Lucyfer złapał mojego penisa w rękę i zaczął nią powoli poruszać a ja zacząłem mruczeć mu w usta. Po chwili zacząłem go rozciągać. Gdy uznałem że jest wystarczająco rozciągnięty wszedłem w niego. Nagle on obrócił nas tak że teraz to on był na górze, po nie długiej chwili on zaczął się nadziewać na mojego kutasa co mnie jeszcze bardziej podnieciło, złapałem go w tali i zacząłem go trochę bardziej dociskać na co on zaczął dosyć głośno jęczeć. Po 10 minutach poczułem że jestem blisko i znacznie przyśpieszyłem ruchy rękami na co on zaczął już bardzo głośno jęczał. Nagle docisnąłem go do siebie jedną ręką złapałem się brzegu wanny i doszliśmy w tym samym czasie. Po chwili wyszedłem z niego a on położył się na mnie.
-t-to było wspaniałe.-
Powiedział cały zdyszany.
-pierwszy raz byłeś na górze.-
-i-i co poprawiłem ci humor..?-
-i to bardzo.~-
Powiedziałem na co on wiciągnął z swoich spodni paczkę papierosów i wyciągną jednego po czym znowu się na mnie położył. Wziął papierosa do ust a ja wiedząc co mam zrobić odpaliłem mu go, po chwili zaciągnął się nim I gdy wyjął go z ust podał mi go wypuszczającdymzust. Odrazu go wziąłem do ręki i włożyłem do ust.
-wiesz że musimy się umyć?-
-tsa.-
Powiedziałem zaciągając się i podając papierosa spowrotem do Lucyfera. Po chwili on wziął go do ręki a ja wypuściłem dym z ust.

Gdy wypaliliśmy już całego papierosa Lucy obrucił nas do tej samej pozy w jakiej byliśmy na początku i zaczął spłukiwać mi szampon z włosów. Gdy już się umyliśmy wyszliśmy z wanny i zaczęliśmy się ubierać w piżamy.
-dasz mi górę od swojej? Bo moja jedyna za dópuża się pierze z ja lubię spać w za dużych.-
-jasne-
Powiedziałem i podałem mu górę od swojej piżamy.
-za chwilę wysuszę ci włosy.-
-dobrze.-
Tak jak powiedział tak też zrobił.

Gdy wyszliśmy już z łazienki zobaczyliśmy że Śnieżynka śpi sobie na mojej poduszce.
-tak czy siak musisz jeszcze poszukać jakiś rzeczy dla Śnieżynki.-
Powiedział Lucek i wskazał na biurko na którym leżał laptop. Westchnąłem i podszedłem do biurka i usiadłem na krześle. Po chwili odpaliłem laptopa i włączyłem wyszukiwarkę. Zacząłem szukać dla naszego kota wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy i zacząłem je zamawiać.

Gdy już wszystko zamówiłem obróciłem się w stronę Lucka i zobaczyłem że już śpi. Podszedłem do niego po czym pocałowałem, podszedłem do okna, otworzyłem je i wziąłem do ręki papierosa po czym go odpaliłem i pochyliłem się nad oknem. Po chwili wziąłem do ust papierosa i zaciągnąłem się nim. Po chwli znowu pomyślałem o Vanessie... Zacząłem cicho szlochać i wypuściłem dym z płuc. Nagle poczułem zimne ręce Lucyfera na moich plecach. Od razu otarłem łzy i popatrzyłem na jego nogę która miała pełno ran i blizn na sobie. Łzy znowu napłynęły mi do oczu na co on się we mnie wtulił.
-czemu wszyscy których kocham muszą przeze mnie cierpieć..?-
-nikt nigdy przez ciebie nie cierpiał...-
-jak to nie..? A ty? A Vanessa? A moja mama..?-
-to nie przez ciebie Vanessa umarła a Lilith mnie skrzywdziła.-
-ale moja mama umarła przeze mnie...-
-a czemu twoja mama umarła..?-
-przeze mnie zabili ją... Za życia zaufałem nieodpowiednim osobą a gdy chciałem się ich pozbyć z mojego życia oni za karę zabili moją mamę,a później mnie...-
Powiedziałem z łzami w oczach na co on mnie pocałował i zaciągnął do łóżka. Po chwili położył się na nim i poklepał miejsce obok siebie, od razu się tam położyłem na co on zaczął mnie głaskać po głowie. Było mi tak przyjemnie że po chwili usnąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                             •☆coś od autorki☆•
Tak... Oni się kąpali w spermie... To się nazywa żywa kąpiel XD a tak btw sorki że znowu napisałam rozdział 18+ ale tu się już prosiło o taką scenę. A i bardzo przepraszam że uśmierciłam Vanessę T-T . Mam nadzieję że rozdział wam się podobał a następny wstawię jutro.
Love vivi

enemies or maybe lovers?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz