•☆eksterminacja☆•

291 10 7
                                    

Uwaga 18+
Pov. Lucyfer
Obudziłem się nagi wtulony w mojego przyszłego męża. Słodki jest jak śpi, wstałem powoli żeby nie obudzić Ala i chyba mi się to udało. Sięgnąłem telefon i spojrzałem na kalendarz.
-oj kurwa.-
-coś się stało?-
-JAPIERDOLE!-
Przestraszyłem się Ala na co on zaczął się śmiać.
-oj nie kaczuszki nie ty pierdolisz tylko ja ciebie pierdole.~-
-dobra przestań, dziś jest eksterminacja!-
-japierdole... Znowu te uzbrojone gołębie?-
-tsa... Wstawaj musimy się ubrać i pomóc Charlie w hotelu.-
-nieeeeee skoro dziś możemy umrzeć to chociaż się jeszcze poruchajmy!-
-kurwa, ruchaliśmy się wczoraj dwa razy! Za dziś i za wczoraj!-
-meh, no dobrze...-
Chciał już wstawać ale usiadłem na nim okrakiem i przycisnąłem go z powrotem do łóżka.
-czyli jednak moja kaczuszka ma ochotę.~-
-mhm, ale to ma być szybki numerek. Naprawdę musimy dziś pomoc Charlie i innym.-
-okej.~-
Powiedział po czym wsadził we mnie palca i zaczął rozciągać. Gdy uznał że jestem wystarczająco rozciągnięty wszedł we mnie. Jęknąłem a gdy już się przyzwyczaiłem zacząłem nadziewać się na jego kutasa. Nagle Al złapał mnie za biodra i zaczął przyciskać do samego końca i przy okazji bardzo szybko, zacząłem jęczeć bardzo głośno. Po 5 minutach poczułem że jestem blisko i po chwili poczułem jak ciepło rozprzestrzenia się po moim podbrzuszu. Chwilę po tym też doszedłem a wtedy wstałem z Ala i położyłem się obok niego. Pot spływał po nas.
-musimy się jeszcze umyć.-
-mhm...-
Wymruczałe ponieważ nie umiałem nic powiedzieć wtedy Al wstał z łóżka po czym podniósł mnie, poszedł do łazienki i wsadził pod prysznic po czym wyszedł z łazienki i przyniósł nam ręczniki. Gdy wszedł pod prysznic, pomógł mi utrzymać równowagę i odpalił wodę. Po chwili chwycił mydło i zaczął się namydlać po czym pomógł mi zrobić to samo.

Gdy wyszliśmy już spod prysznica już umiałem sam się utrzymać na nogach więc Al wyszedł i zaczął się wycierać ręcznikiem. Gdy już byliśmy susi poszliśmy się ubrać. Ja wybrałem sobie te same ubrania co na tamtą eksterminację za to Al założył nową marynarkę.
-mmm.~-
-coś się stało?-
-mhm. Wyglądasz mega hot.~-
-dziękuję, ty też.~-
Powiedział po czym pocałował mnie szybko i zaczął zakładać buty.

Gdy dotarliśmy już do hotelu zobaczyliśmy że jak na razie jeszcze nie ma egzorcystów więc podeszliśmy do naszych przyjaciół i zaczeliśmy obmyślać plan.
-a więc tak tato, ty i Al pójdziecie na dach, ja Husk Angel i Niffty zostaniemy tutaj a ty Vaggie pójdź do środka ponieważ na 100% też tam wejdą. Al jeszcze jedno, chroń mojego tatę okej?-
-oczywiście że będę go chronić! Przecież nosi w sobie moje dzieci!-
-dobrze. A więc na miejsca!-
Powiedziała po czym wziąłem Alastora na ręce i wleciałem z nim na dach hotelu. Oboje dostaliśmy jakieś bronie ale wszyscy wiemy że ja za bardzo ich nie potrzebuję. Nagle na niebie pojawił się wielki portal a z niego zaczeły wylatywać jak je al nazwał ,,uzbrojone gołębie''
-to zaczynamy zabawę.~-
Powiedział po czym przemienił się w swoją pełną formę demona.

Pov. Alastor
Nagle zaczeły podlatywać do nas te kurwy. Popatrzyłem na Lulu który był wkurwiony, wyglądał mega podniecająco. Zagryzłem wargę i zacząłem zabijać te małe kurwi kleszcze. Lulu wzniósł się w powietrze i zaczął ucinać im łby. Po około 30 minutach zobaczyłem że Lulu jest już trochę zmęczony.
-Lulu choć tu na chwilę!-
Krzyknąłem na co on wykonał polecenie.
-co się stało? Tylko mów szybko!-
-odpocznij sobie trochę, widać że jesteś zmęczony, ja ciebie obronię.-
-dobrze.-
Powiedział po czym usiadł na dachu i oglądał mnie uważnie. Tak jak powiedziałem tak też robiłem, pilnowałem go jak oka w głowie, a jak jakąś małą kurewka zbliżyła się do niego na mniej niż 100 metrów zostawała martwa. Lulu siedział tak już 10 minut i chyba już wystarczająco odpoczął ponieważ wstał i zaczął mi pomagać, nagle popatrzyłem na teleport z którego wyłoniły się dość znaną mi sylwetkę. O kurwa... To był nie kto inny niż Adam.. Zamarłem, a on podleciał do nas.
-co ty taki zdziwiony? A myślałeś że nie żyje? A więc tylko przypomnę że zabrali moje ciało i okazało się że jezcze będę żyć.-
Po tych słowach Lulu się odwrucił i popatrzył na niego. Poczułem jak łapie mnie za rękę ponieważ cały się trzęsie z strachu.
-a-a-al... c-czemu o-on ż-żyje..?-
-oj za chwilę już nie .-
-nie wiem czy pamiętasz ale jesteś tylko jebanym OVERLORDEM!-
-oj Adamku, Adamku... I tu się mylisz, odkąd rucham się z oto tutaj tym seksiakiem.~-
-tsa? Uważaj bo jeszcze ci uwierzę że ruchasz się z Luckiem!-
-a co zazdrosny?-
-oczywiście że nie, przecież on od zawsze wolał mnie.-
-tsa? Ciekawe...-
-HA WIDZISZ CZYLI SIĘ ZE MNĄ ZGADZASZ!-
-nie za bardzo, jak byś chciał wiedzieć to dziś rżneliśmy się tak mocno że Lulu nie mógł chodzić.~-
Powiedziałem na co mój narzeczony się zarumienił.
-a jak nie wierzysz to patrz na to.~-
Po tych słowach odchyliłem kołnieżprzyk pokazując moją szyję i barki które wyglądały strasznie, po czym wbiłem się w usta mojego skarba a on odrazu oddał pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliśmy zobaczyłem wkurwę na jego twarzy.
-a plecy wyglądają jeszcze gorzej.~-
Powiedziałem po czym Adam podszedł do mnie i próbował uderzyć ale odskoczyłem. Wtedy on podszedł do mojego ukochanego i wziął go na ręce. Widziałem jak on próbował się wyrywać ale nie miał siły. Spuściłem głowę.
-nikt... Nie... może... go... dotykać...-
Powiedziałem po czym rzuciłem się na niego I zacząłem walić pięściami po twarzy. On zaczął poważnie krwawić a Lulu tylko leżał obok i patrzył na każdy mój ruch, zobaczyłem jeszcze że zaczął zagryzać wargę. Gdy Adam stracił przytomność podszedłem do mojego chłopaka I złapałem w tali.
-a więc podnieca cię to jak ciebie bronię?~-
-mhm.~-
Powiedział po czym zaczął jeździć palcem po moim torsie, złączyłem nasze usta w pocałunku. Gdy się od siebie oderwaliśmy zobaczyłem uśmiech na jego twarzy. Nagle przemienił się w szok, odwruciłem się i wtedy Adam wbił mi włucznię w brzuch.
-KURWA TO MOJA NOWA MARYNARKA!!!-
Krzyknąłem po czym Lulu przemienił się w swoją demoniczną wersję i zaczął nawalać Adama pięściami.
-NIGDY WIĘCEJ NIE SKRZYWDZISZ MNIE ANI MOJEJ RODZINY!!!-
-Lulu ale ja cię kocham!!!-
-A JA MAM TO W DUPIE TAK JAK DZIŚ RANO KUTASA MOJEGO NARZECZONEGO!!!-
Zaczął na niego wrzeszczeć na co ja przegryzłem wargę, podniecający jest. Po chwili zacząłem sobie wyjmować włącznie z brzucha aa wtedy upadłem na podłogę na co Lulu podbiegł do mnie i mi pomógł lecząc swoimi mocami moją ranę.
-dzięki kotek.~-
-nie ma za co Bambi.~-
-zdechło mu się już?-
-mhm.-
-może przyprowadzić Niffty żeby się upewniła?-
-NIFFTY!!!-
Po chwili na dach wybiegła Niffty z jasno szarą igłą.
-upewnij się czy ta świnia jeszcze żyje.-
-oki!-
Powiedziała po czym zaczeła dźgać tą świnię i przy tym śmiała się w niebogłosy. Ah jak ja uwielbiam tego małego potworka.
-nie chcę cię stracić Bambi...-
-a kto powiedział że mnie kiedykolwiek stracisz?-
-przezemnie wpadasz w kłopoty...-
-zawsze w nie wpadałem.-
-obiecasz mi że nigdy mnie nie opuścisz..?-
-już Ci coś ostatnio mówiłem. Nieważne co by się stało, zawsze będę twój i tylko twój.-
-nie żyję!-
Powiedziała Niffty na co ja zobaczyłem że Adam już nawet nie oddycha.
-A WIĘC KURWI KLESZCZE! WASZ PRZYWUDCA NIE ŻYJĘ! WIĘC ZBIERAJCIE DUPY DO SWOJEGO ,,idealnego'' ŚWIATA!-
zacząłem wrzeszczeć na co moje ulubione ptaszki czyli uzbrojone gołębie popatrzyły się na mnie a po chwili wleciały do portalu.poczułem ulgę a wtedy Lulu złapał nie za rękę, ścisnąłem lekko jego malutką rączkę.
-chodź pomóżmy Charlie i wracajmy do domu.-

Gdy już ogarnęliśmy cały bajzel i wróciliśmy do domu Lulu poszedł się myć a ja siedziałem na kanapie i czytałem książkę. Gdy Lulu już wyszedł podszedł do mnie, był w samych bokserkach a z jego oklapniętych włosów kapała woda. Wyglądał mega uroczo. Nagle usiadł okrakiem na moich kolanach i złączył nasze usta w pocałunku. Odłożyłem książkę na stolik i położyłem ręcę na jego tali a on swoje na moich policzkach. Gdy się od siebie oderwaliśmy on spojrzał mi głęboko w oczy i wtedy się odezwał.
-kochasz mnie?-
-tak, nawet nie wiesz jak bardzo.-
-mogę ci coś wyznać?-
-mhm.-
-wiesz że zdradzałem Lilith z wszystkimi pierwszymi ludźmi?-
-czekaj... z Evą i... ADAMEM?!-
-mhm, ale to jeszcze było podczas tego jak był w Edenie, jeszcze wtedy był przystojny.-
-to dla tego dziś był o ciebie taki zazdrosny!-
-mhm, zdaje mi się że od tamtej pory czuł coś do mnie.-
-a kto był na górze?-
-najpierw był on ale potem ja.-
-mmm czyli moją kaczuszka lubi być tym dominującym?~-
-z tobą to co innego, z nim się nudziłem i wogóle nie dochodziłem. Za to z tobą.~-
-czekaj jak się pieprzyłeś z Adamem to nie dochodziłeś?-
-jak byłem na dole to nie, cały czas patrzył tylko na swoje potrzeby, czasami nawet mnie nie rozciągał!-
-czekaj... ile razy się ruchaliście?-
-z 10, albo 15, a co? Zazdrosny jesteś?~-
-nie, przecież ja nawet wtedy nie istniałem.-
-wsumie racja.-
-ale powiedz teraz tak szczerze. Z kim ruchało ci się najlepiej?-
-z tobą.-
-nie, nie o to chodzi. Z pierwszych ludzi.-
-chyba z Evą. Choć też nie umiała się dobrze ruchać.-
-ciekawe...-
-ale z tobą to jest co innego. Nigdy tego nie robiłeś a jesteś w tym taki dobry!-
-serio?~-
-mhm, idziemy spać? Zmęczony już jestem.-
-chodź do mnie moją przyszła królowo.-
Powiedziałem po czym wziąłem go na ręce w stylu panny młodej i zacząłem iść w stronę naszego pokoju. Gdy tam dotarliśmy położyłem go na łóżku i zacząłem się rozbierać. Po chwili położyłem się obok niego a on odrazu się we nie wtulił. Zacząłem głaskać go po główce ipna co on zasnął a zaraz po nim ja.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
•☆coś od autorki☆•
Dziękuję serdecznie wszystkim za życzenia♥︎♥︎♥︎ mam nadzieję że rozdział się wam podobał a jak będą błędy ortograficzne to bardzo przepraszam. Następny rozdział wstawię jutro albo pojutrze. A i ogólnie to lucek jest w 4 miesiącu ciąży jak by ktoś nie wiedział ;)
Love vivi

enemies or maybe lovers?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz