- Proszę...To sen prawda...?
Zaśmiał się. Tak....obrzydliwie. Chciałem uciec, ale drzwi za mną były zamknięte. Nie było okien przez, które mógłbym wyskoczyć. Nie było ucieczki, a ten psychopata wstał i zaczął się do mnie zbliżać. Mój oddech w jednej chwili stał się nierównomierny, szybki i spanikowany. Całym ciałem przykleiłem się do ściany za mną, chciałem się w nią wtopić, żeby mnie nie dotknął, ale nie mam takich mocy...Zatrzymał się tuż przede mną, stał bardzo blisko. Łzy cisnęły mi się na oczy, wiedziałem co mnie czeka. Jednak wypatrywałem cudu, jakiejś możliwej ucieczki. Możs jakiegoś narzędzia czym mógłbym go ogłuszyć, ale wszystko było zbyt daleko, za to on był zbyt blisko. Czułem na sobie jego oddech, przybliżył swoją twarz do mojej, spróbowałem odwrócić wzrok w inną stronę, ale złapał mnie za podbródek i wbił we mnie swój psychiczny wzrok. Nie chciałem go widzieć. Nie chciałem już nigdy go zobaczyć, a on tu jest i każe mi na siebie patrzeć. Nie miałem wyjścia, po prostu to robiłem. Tak strasznie się bałem. Jesteśmy w jakiejś sali, która jest w miejscu gdzie akurat wokół nie ma żadnych pokoi.
Niespodziewanie wyraz twarzy Bailonga zmienił się diametralnie. Już nie był taki jakby zakochany. Pragnął zemsty, mogłem dostrzeć w jego oczach płomyki gniewu. Chciał, co ja gadam, domagał się mojej krwi, krzywdy, łez...Nie, dzisiaj obejdzie się bez łez. On tylko zrobi mi przyjemność.
- Jak tam na podłodze? - Nie wiedziałem o co mu chodzi dopóki...
Puścił mój podbródek i uderzył mocno w policzek. Nie spodziewałem się tego, przez to, że już mnie nie trzymał i ogłuszył upadłem na podłogę. Jak ja go cholernie nienawidzę. Ale przyjemne pieczenie rozprzestrzeniło się na mojej twarzy. Nie mogę jednak mu pokazać, że w środku jestem cały w skowronkach.
- I co? Nie zimno ci?
- Jest idealnie. - Powiedziałem by tylko jeszcze bardziej go wkurzyć.
- Zaczynasz działać mi na nerwy. - O to chodzi. Starałem się powstrzymać uśmiech, wychodzący mi na twarz.
Kopnął mnie prosto w brzuch. Kaszlnąłem krwią, dość dużą ilością, a jej struga ciekła mi po brodzie zjeżdżając na szyję. Jest jeszcze przyjemniej, nie mogę przestać się ekscytować.
- Podobają ci się moje buty? Takie ostre...
- Chujowe. - Serio brzydkie.
- Spróbujmy jeszcze raz. Może przypadną ci do gustu.
Znowu kopnął we mnie. Nie wiem czy w wątrobe, żołądek czy może przeponę. A może nic nie znaczący organ. Nie wiem, ale bolało. Zapragnąłem więcej, więcej krwi, więcej bólu. Nie mogę przestać o tym myśleć, cały czas mam ochotę coś sobie zrobić...
- A teraz jak?
- Piękne.
Uśmiechnął się i wziął mnie zamaszystym ruchem pod ramię. Podniósł mnie do góry i pociągnął wewnątrz pokoju. Rzucił jak lalką - którą dla niego niestety jestem - na kanapę, z ławy stojącej obok rozpalonego kominka. Chwila, gdzie my kurwa jesteśmy? Nieważne. Z ławy wziął nóż myśliwski, w jednej chwili znów znalazł się przy mnie. Zrobił to tak szybko, że nie miałem czasu na ucieczkę, nie dość, że słabo kontaktuję to jeszcze i tak nie mam jak uciec. Drzwi są zamknięte, nie mam karty. Jestem zdany na niego, fajnie.
Uklęknął na mnie i przyłożył ostrze do mojej szyi, naciął je w paru miejscach, a ja dla niepoznaki wydałem kilka syknięć. Uśmiechnął się do mnie odkładając nóż obok mnie, dobra okazja. Jak odejdzie chwycę go i obezwładnie Bailonga!
Nastolatek wbił się w moje usta i całował mocno, bez wzajemności. Bałem się tylko jednego...Gwałtu...Jeśli nikt tu nie wejdzie, Bailong napewno to zrobi. A ja się tak strasznie tego boję...Lubię ból, ale on...On jest tak brutalny i tymbardziej, że nienawidzę go całym, skamieniałym sercem.
CZYTASZ
Co będzie dalej? ||★Inazuma★||
Teen Fiction1 część: Arion Sherwind poznaje swoją przyszłą miłość z dość nietuzinkową, przykrą, a wręcz ohydną przeszłością. Jej najważniejszy element - fobia Victora Blade'a - powraca z przytupem. Witam w opowieści o dwóch chłopakach, którzy nie mogą żyć bez s...