~
01.11-Arion chodź. Nie będę na ciebie tyle czekał.
-Nie przeżywaj tak. Chwila przebieram się.
-Mam to w dupie wchodzę.
-Nieeee!
-Japierdole Arion trzeba było powiedzieć, że nago jesteś!
-MÓWIŁEM, ŻEBYŚ NIE WCHODZIŁ TĘPA DZIDO.
-Język! Dobra wychodzę!
Na policzek Victora jak i Ariona wstąpił nie mały rumieniec.
~
Leżałem nago na łóżku. Brak okien, duchota i czerwone światło, które towarzyszyło mi przez ostatnią godzinę. Było tak zimno, a jednocześnie gorąco. Chyba miałem gorączkę.
Patrzyłem jak Bailong się rozbiera. Skuliłem się by jak najbardziej się zakryć. Nie chciałem, żeby mnie widział, ale co mi z tego? I tak mnie zobaczy. I tak mnie wykorzysta. I tak rozdrapie stare, jeszcze niezagojone rany na mojej psychice. Mogłem coś zrobić? Nie. Byłem bezsilny, i to dosłownie, cały we krwi, leżałem na białej pościeli, która z każdą sekundą zabarwiała się na krwisto czerwono.
-Gdybyś się nie szarpał dałbym ci odpocząć. A tak to pobawimy się dzisiaj.
-Czemu chcesz mi to zrobić? Dlaczego?
-Bo nas podnieca zemsta.
Mówiąc nas miał na myśli ludzi. Miał rację. Zemsta na różne sposoby zmienia umysł człowieka. Ja musiałem trafić, że go akurat podnieca. Czy to będzie koniec?
Skatuje mnie. Nie przeżyję. Ale w końcu żyjemy po to by umrzeć. Ale czy chcę zakończyć to w ten sposób? I tak nie mam nic go gadania. Muszę dać radę. Dla Ariona...
...
Patrzyłem jak podchodzi. Było jak w zwolnionym tempie. Bogowie postanowili, że najgorsza chwila w moim życiu potrwa dwa razy dłużej. Umięśniony, zakrwawiony moją krwią brzuch, zdarte kostki na palcach od uderzeń mojej twarzy. Dumnym krokiem podchodził co raz bliżej. Stanął przede mną. Patrzyłem na niego spod opadającej, ciemnej grzywki. Moje złote oczy pełne strachu, jego rubinowe pragnące mojej krzywdy. Chciałem już to przeżyć, żeby to minęło.
-Zaczynamy.
Jednym, szybkim ruchem rzucił mnie na środek łóżka. Był bardzo silny, silniejszy ode mnie. Nie miałem jak się przeciwstawić.
Związany....rzucony....w opłakanym stanie.... skrzywdzony...ranny...
Czułem, że jeśli będzie ostry umrę z przemęczenia, a jeśli nie to z powodu zakarzenia moich ran. Psychika nie działała. Nie wiedziałem co się dzieje. Byłem tylko świadomy, że coś bardzo złego.
Uderzył mnie z liścia, aż się zakrztusiłem. Obrócił mnie bym leżał ma brzuchu. Wziął coś do ręki, dowiedziałem się co to dopiero gdy przyłożył to do mojego pośladka. Ostrze. Rozciął mi skórę w kilku miejscach dość głęboko. Rany sączyły się, strugi krwi kapały barwiąc pościel na piękny szkarłatny kolor. Leciały jak moje łzy.
Odłożył narzędzie, chwycił mnie w biodrach i przybliżył do siebie, zgiąłem się w pół. Dotknąłem udami ranę brzucha brudząc się czerwoną cieczą jeszcze bardziej. Szybkim, mocnym ruchem Bailong wszedł we mnie na sucho. Nie czekał, aż się przyzwyczęczaję, od razu zaczął szybko się poruszać wywołując u mnie potworny ból. Nikt nie słyszał moich krzyków. Musieliśmy być gdzieś na odludziu... Naprawdę losie?
CZYTASZ
Co będzie dalej? ||★Inazuma★||
Roman pour Adolescents1 część: Arion Sherwind poznaje swoją przyszłą miłość z dość nietuzinkową, przykrą, a wręcz ohydną przeszłością. Jej najważniejszy element - fobia Victora Blade'a - powraca z przytupem. Witam w opowieści o dwóch chłopakach, którzy nie mogą żyć bez s...