Wyczerpujący Trening

327 19 13
                                    

pov: Victor

Czekałem, siedząc w autobusie na Ariona. Już 10⁵⁸, a go dalej nie ma. Zaraz wyjeżdżamy. Próbowałem do niego dzwonić, ale włączała się poczta głosowa, zacząłem się martwić.

Daystar i parę innych osób z drużyny też dzwoniło i to samo. Już chciałem iść po niego, może zaspał. Albo coś się stało? Ale trener zabronił mi pójść. Usiadłem tak w połowie pojazdu przy oknie, naszczęście nie mam choroby lokomocyjnej, więc nie boję się o mdłości. Ale Arion ma, znając jego zapomniał wziąć tabletek, dlatego wczoraj z Vladem poszliśmy do apteki i kupiliśmy dla niego.

Trenerzy z kapitanem stali przed wejściem do autobusu widocznie zdenerwowani, prosili, żeby zjawić się punktualnie i do tego zrobić rozgrzewkę, a jeśli Sherwind przyjdzie to znaczy, że zaspał, czyli nie rozgrzewał się. Gdy reszta rozmawiała o tym "jak bardzo nie chce im się trenować tyle godzin, ale i tak lepiej niż mieć lekcje" ja włączyłem sobie muzykę na słuchawkach i dalej wyczekiwałem mojego chłopaka.

Niestety Aitor i Gabi wiedzą o nas, no bo w końcu oni przyczynili się do tego, martwię się trochę, że Aitor się wygada. Ma na mnie haka i może zrobić to specjalnie, żeby zrobić mi na złość. Szczerze nie polecam, ja mam Avatara, on nie. Ja mam duszę, on nie. Ja mam mocną linię ofensywną, za to on nieźle się broni. Ale spokojnie. Jeśli złapałby mnie w swoją Sieć Myśliwską, na luzie mogę ją przeciąć Dwukołowym Ostrzem.

Usłyszałem jak ktoś biegnie i westchnięcia trenerów oraz Di Riggo. Uśmiechnąłem się, ponieważ znaczyło to łaskawe pojawienie się Sherwinda. Obróciłem wzrok z widoku za oknem na drzwi autobusu. Po kilku zdaniach informujących Ariona, że "powinieneś się wyspać, a nie grać po nocach, bo widzisz, że się spóźniasz" do pojazdu weszła po kolei cała czwórka. Zobaczyłem jak – mój – chłopak się rozgląda, widocznie szukał miejsca gdzie siedzę. Podniosłem lekko rękę i mu pomachałem. Uśmiechnął się szeroko i przybiegł dosłownie padając na siedzenie obok mnie.

– Coś ty taki zdyszany? A no tak, spóźniłeś się słońce. – Powiedziałem przyśmiewczo.

– Hahaha. Zabawne. Nie praw mi tutaj morałów tylko weź te giry.

Przysunąłem nogi do siebie, ponieważ wcześniej miałem je rozłożone na obydwu miejscach, a aktualnie Arion siedział mi na nich. Skuliłem je i całkiem zdjąłem słuchawki.

– Serio grałeś całą noc? – Spytałem z dezaprobatą.

– Heloł. Oczywiście, że nie. – Odpowiedział, gdy odkładał plecak na podłogę.

– W takim razie co cię zatrzymało przed zjawieniem się na czas?

– Lubisz mi dogryzać, co? – Pokiwałem głową na tak. –Powiem ci później, a teraz prosiłbym o zwracanie się do mnie z należytym szacunkiem.

– Ależ oczywiście Wasza Spóźnialska Mość.

Uniósł dumnie głowę, najwyraźniej nie rozumiejąc żartu. Prychnąłem pod nosem i sięgnąłem po telefon. Książę Spóźnień również to zrobił, ale nie wnikałem jakie social media przegląda. Ruszyliśmy w drogę, jednak nie raczyli uświadomić nas gdzie jedziemy, ani ile będziemy jechać. Miałem czarną torbę sportową w środku, której znajdował się ręcznik, trikot piłkarski i bidon z wodą z liśćmi mięty.

– Mam dla ciebie tabletki, bo znając życie zapomniałeś, że masz chorobę lokomocyjną.

– Oooo. Za to ty pamiętałeś! – Przewróciłem oczami, ale z uśmiechem.

Wyjąłem z kieszeni bluzy opakowanie leków i wręczyłem je szatynowi. Wziął jedną kapsułkę i popił wodą. Oddał mi resztę, sięgnął z powrotem po telefon, próbując go włączyć zirytował się.

Co będzie dalej? ||★Inazuma★||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz