Wysiadłem z pro auta Love'a, wziąłem walizkę, a mężczyzna poprowadził mnie do budynku. Do budynku, w którym przebywałem 2 lata temu, w którym działo się tyle rzeczy, o których wolałbym nie pamiętać. Błagam niech tylko Bailong do mnie nie przyjdzie, takich odwiedzin to ja nie lubię. Dostałem pokój number 152, i z pomocą Byrona go znalazłem. Po otworzeniu drzwi zobaczyłem w środku jednoosobowe łóżko, stojące pod ścianą, biurko z lampką pod oknem tuż na przeciwko drzwi i szafę. Szafka nocna, kosz na śmieci i inne duperele. Nie przejmowałem się zbytnio wystrojem, no bo przyjechałem tu tylko na dwa dni, oby.
– Arion zapakował ci zapasowy telefon?
– Tak. Zabiorą mi własny?
– Raczej napewno, nie wszyscy wiedzą, że się sprzeciwiamy – parsknął, a ja się uśmiechnąłem.
– Trzymaj się, Blade.
Skinąłem głową i wszedłem w głąb pokoju, zamykając za sobą drzwi. Postanowiłem się rozpakować i trochę tu się urządzić. Postawiłem walizki obok szafy i zabrałem się za przemeblowanie. Wyszło, tak że łóżko wylądowało po lewej stronie od drzwi, a biurko tam gdzie wcześniej łóżko, czyli po prawej stronie od wejścia. Reszta mebli została w tym samym miejscu. Rozsunąłem zamek błyskawiczny walizki i otworzyłem, ubrania wpakowałem do szafy, telefon zapasowy schowałem pod jakimiś przyborami w szufladzie biurka. Miałem jedno zdjęcie z Arionem w ramce, więc postawiłem je na parapecie. Minęło trochę czasu i wsumie zacząłem się nudzić, w związku z tym postanowiłem wyjść i poszukać kogoś do rozmowy, a przy okazji rozejrzeć się po ośrodku i rozprostować kości. Otworzyłem kartą drzwi i już po chwili przechadzki kogoś zobaczyłem, kogoś znajomego.
– Nako?
– Victor!
– Co ty tu... A no ta. Który masz pokój?
– 207, chcesz przyjść? Pogadamy.
Podszedłem do chłopaka, pokazując gest dzięki, któremu zrozumiał, żeby prowadził. Nawet polubiłem bordowowłosego, miał podobny charakter do mnie, ale wsumie to nie zazdroszczę jego przyjaciołom, jak i moim. Czasem trudno mi samemu siebie zrozumieć, ale o dziwo jakoś dają ze mną radę. Szliśmy w ciszy, kojącej ciszy. Stanęliśmy dopiero przed pokojem Walker'a. Odblokował drzwi kartą, po czym te wydały specyficzny dźwięk i ich obramówka zaświeciła się na zielono, weszliśmy do środka gdy te otworzyły się.
– Siadaj.
Usiadłem na łóżku, a nastolatek na fotelu, który stał w rogu pokoju. I mój i jego wyglądały praktycznie tak samo; ten sam kolor ścian, meble i tak dalej. Nie wiem co prawda dlaczego, ale ten chłopak wzbudził we mnie zaufanie, chociaż nasza znajomość nie zaczęła się najlepiej. Jednak muszę trzymać się na baczności, równie dobrze mógł kłamać, że się sprzeciwstawia, mogli wysłać go specjalnie na przeszpiegi. Mam tylko nadzieję, że Bailong do mnie nie przyjdzie.
– Dopiero przyjechałeś co?
– Hm. A, tak.
– Jakiś taki rozkojarzony jesteś. Stało się coś?
Nie mogę powiedzieć mu o Bailongu, nie ufam mu, aż tak. Wiem jedynie, że on wie, że Axel - dla niego Alex - też jest w rewolucji. Podobno dowiedział się przez przypadek, no ja w to nie uwierze. A powód mojego przyjazdu też zna. Jedyne czego nie wie to wątek z białowłosym.
– Nic takiego. Wiesz przecież po co tu jestem i jaką mam rolę. To trochę stresujące...
– Ah, no tak. Nie przejmuj się, Alex jest wyrozumiały. Dla...niektórych.
Prychnęliśmy. Rozmowa zaczęła się rozkręcać, aż w końcu zacząłem temat, który nie dawał mi spokoju.
– A tak w ogóle, Walker. Kojarze cię z kądś, od kiedy jesteś w Sektorze?
– Byłoby ze 6 lat. - Zdziwiłem się porządnie.
– O kurwa...O! Znaczy kurde.
– Weź nie graj "Good Boy'a". - Pokazałam palcami cudzysłów. - Każdy tu przeklina, bo każdy ma zjebane życie. Pomyśl dlaczego tak właściwie tu jestem.
– Hmm...Problemy rodzinne? – Zacząłem żałować pytania. Sam dołączyłem tutaj spowodu brata i nie był to łatwy temat do przegadania.
Pokiwał głową na "nie".
– Raczej jej brak.
Na chwilę nastała cisza, ale nastolatek zaczął kontynuować.
– Wiesz, kiedy miałem około 9 lat moi rodzice mieli wypadek lotniczy. Jechali na wakacje do Włoch, a nami miała zająć się babcia -
– Sorry, że przerywam, ale jak to "nami"?
– Mam młodszą siostrę, Charlie. Ale ciągnąc dalej. Ich samolot się rozbił i niestety zginęli...To było pare lat temu, nasza babcia służyła nam jako rodzina zastępcza, ale jej emerytura była ledwo wystarczająca. Moja siostra chciała spełniać pasję, grę na pianinie. Postanowiłem dołączyć tutaj, żeby żyło nam się lepiej, odciążyć babcię i ufundować szkołę Char. Teraz ta 13- latka jest jedną z lepszych w Osace. Ale nie chcę niszczyć piłki, uwielbiam ten sport.
– Mam tak samo... Wiesz, już późno muszę iść. Do jutra.
– Dobranoc, Victor.
Wyszedłem z pokoju Walker'a i udałem się do siebie. Chciałem odpocząć po tym wyczerpującym dniu, no i było już dość późno, a ostatnio nie spałem zbyt dobrze. Ciągły strach o Ariona, dreszcz w kościach przed przyjazdem tu i możliwym spotkaniem z Bailongiem nie pomagał. Odblokowałem drzwi i wszedłem do środka, przebrałem się w piżamę. Ehh serio muszę spać w tym Pikachu? Co jak ktoś wejdzie do pokoju rano i mnie w tym zobaczy? Ale wstyd. Miałem się już kłaść, ale zobaczyłem na biurku jakąś karteczkę.
- "Przyjdź jutro o 12⁰⁰ do pokoju numer 124. Poleceniem służbowe. Będziesz musiał wykonać swoją pracę. Nie spóźnij się.
~Alex Zabel~
Trochę mnie to zdziwiło. Cesarz nie wezwał by mnie osobiście? Jeszcze podpisał się imieniem i nazwiskiem...No trudno, rozkaz to rozkaz. I tak muszę tam iść, jednak teraz to muszę położyć się spać. Padam z nóg.
_____________________________________________________
Przepraszam za przerwę w pisaniu, ale aktualnie robię korektę poprzednich rozdziałów i próbuję robić je bardziej estetyczne.
Rozdział krótki, wiem. Ale ledwo się wyrobiłam, bo miałam obowiązki domowe.
Dlategoooooo
Następny rozdział już jutro! Może nawet pojawić się w nocy i będzie dłuższy!Bye, Darlings💨
909 słów❤️
CZYTASZ
Co będzie dalej? ||★Inazuma★||
Ficção Adolescente1 część: Arion Sherwind poznaje swoją przyszłą miłość z dość nietuzinkową, przykrą, a wręcz ohydną przeszłością. Jej najważniejszy element - fobia Victora Blade'a - powraca z przytupem. Witam w opowieści o dwóch chłopakach, którzy nie mogą żyć bez s...