Oglądanie bajek Disneya z Arionem nigdy nie było takie przyjemne. Nie było, bo nie byliśmy parą, teraz jesteśmy i uwielbiam to. Ciastka wyszły pyszne, zwykłe ciasto połączone z czekoladą i malinami smakuje przepysznie, jeszcze lepiej, bo z ręki ukochanej osoby. Leżałem na kanapie, a na mojej klatce piersiowej usypiał Sherwind, a może przyszły Blade?
-Arion.....Słońce nie zasypiaj. Nie będę sam oglądać.
Ziewnął.
-W takim razie chodź spać ze mną...
-Sugerujesz coś?- pokiwał głową.- Głupi jesteś.
-Może...Ale mam ochotę.
Odłożyłem ciastka na stolik, Arion leżał na mnie, łokciami podpierał się na kanapie, byłem pomiędzy jego rękami. Patrzył na mnie w taki pociągający sposób, że nie wytrzymałem. Zrzuciałem go z siebie i położyłem tak, że teraz ja byłem nad nim. Przygryzłem wargę, wyglądał tak uroczo z potarganą grzywką.
-Vici.....Proszę....
-Dla ciebie wszystko, kicia.
Przyciągnąłem się do niego złączając nasze usta, oddawaliśmy pocałunki sprawiając jeszcze większą satysfakcję z naszego dotyku obu stronom. Złapałem rękami nadgarstki Sherwinda, mocno ścisnąłem, żeby uniemożliwić mu ruszanie nimi, syknął, ale patrzył na mnie z coraz większym podnieceniem. Zacząłem obdarowywać jego szyję namiętnymi pocałunkami, ssałem jego skórę, lekko przygryzałem. Arion zwijał się pode mną z roszkoszy, czułem, że powstrzymywał się od jęków. Chciałem sprawić, że nie będzie mógł się powstrzymać i będzie krzyczał moje imię na cały dom. To był mój cel, miał oszaleć. Pierwszy raz w życiu to ja kierowałem nim, a nie ktoś mną. Na chwilę przerwałem czynność, spojrzałem na niego, miał rozchylone usta, dużymi, czarnymi źrenicami patrzył na mnie. Przekazywał mi wiadomość: Chcę więcej. Popatrzyłem na moje dzieło, naliczyłem 3 malinki na jego szyi. Za mało. Znów przyciągnąłem się do skóry Sherwinda, znowu zacząłem ją ssać i przygryzać zostawiając kolejne krwiste ślady, które staną się śliwkowe. Nie wytrzymywał już, kilka cichutkich jęków wyłoniło się z jego warg, docisnąłem swoje usta do jego, przygryzłem jego wargę, tymrazem nie dał rady być cicho. Krzyknął w moje usta z frustracji, nie miał siły dalej się powtrzymywać.
-Więcej Vici......Więcej!
Jest blisko oszalenia. Jeszcze nie pora przechodzić dalej, jeszcze będzie mnie błagał, żebym go dotykał. Postanowiłem zdjąć z niego koszulkę. Złapałem za dół jego bluzki, patrząc mu w oczy ściągnąłem ją jednym, szybkim ruchem. Uśmiechnął się wiedząc, że akcja się rozkręca. Przejrzał moje ciało wzrokiem zatrzymując się na mojej bluzie. Pozbawił mnie jej nim zdążyłem się zorientować, spojrzałem na niego z uśmiechem politowania. Tak, to jest mój wiaterek. A jaki szybki. Jego szeroki uśmiech mnie urzekł, znów złapałem jego nadgarstki i splotłem nasze palce ze sobą. Przysunąłem się bliżej niego, zacząłem całować go po żuchwie schodząc na obojczyki, następnie na klatkę piersiową i mostek. Zostawiałem na jego skórze mokre ślady, czerwone kształty i uczucie, tak bardzo za nim tęskniłem w chwilach kiedy to Bailong tak mi robił, tylko że jego dotyk był ostry, nieprzyjemny i bez miłości. Co prawda on może mnie kocha, ale okazuje to w najgorszy możliwy sposób.
-Ugh....VICTOR! BLAGAM!
I jest oczekiwany efekt. Wolną ręką robiłem kółka na żebrach Sherwinda, zjechałem językiem na sutki chłopaka zaczynając je podgryzać.
Jęk.
Oderwałem się od jego ciała, patrzył na mnie tak cholernie podniecająco. Chciał więcej, chciał mnie. A ja chciałem go. Ale czy to dobry moment? Jeszcze mam pozostałości po Bailongu, nie chcę by jego pierwszy raz był z osobą, która jest podpisana jako "dziwka", "chuj" itd. Chociaż oboje bardzo tego pragniemy. Raz się żyje.
CZYTASZ
Co będzie dalej? ||★Inazuma★||
Novela Juvenil1 część: Arion Sherwind poznaje swoją przyszłą miłość z dość nietuzinkową, przykrą, a wręcz ohydną przeszłością. Jej najważniejszy element - fobia Victora Blade'a - powraca z przytupem. Witam w opowieści o dwóch chłopakach, którzy nie mogą żyć bez s...