Z podpisanymi dokumentami ruszam w stronę wind. Staram się nie myśleć, że matce nie zależało na nas. Bardziej pragnie tytułu najpiękniejszej kobiety niż własnych dzieci. Z każdą chwilą coraz bardziej się jej brzydzę. Z każdym mijającym dniem widzę w niej coraz to mnie z matki, a więcej z wroga.
Od lat zdawałam sobie sprawę, że to nie ambicja popycha ją do tego wszystkiego. Teraz mam pewność ona ma jakieś chore urojenia. Jej głowa nie może funkcjonować normalnie. Ciekawe czy w ośrodku leczą też psychiatrzy. A może zamiast do ośrodka powinni ją skierować do szpitala psychiatrycznego. Może popełniłam błąd, że sama napędzam te jej urojenia.
-Panienko Willow. - aż podskakuję gdy słyszę męski głos za sobą. - Przepraszam nie chciałem Cię wystraszyć. -obracam się i widzę doktora Crossa. Staram się unormować oddech i opanować dzikie bicie serca.
-Nie musi Pan przepraszać, po prostu jestem... - cholera sama nie mam pojęcia jaka jestem.
-Przewrażliwiona?-lekarz pyta na co kiwam głową.
-Tak chyba jestem przewrażliwiona.
-Widzę, że spotkałaś się z moją żoną. - wskakuje na teczkę na co kiwam potwierdzająco głową.
-Właśnie jej szukam.
-Jest pewnie w swoim gabinecie.
-Dobrze. -odwracam się i robię krok w przód ale po chwili powracam w to samo miejsce. - A powie mi Pan gdzie to jest?
-Nawet lepiej, zaprowadzę Cię. - wskazuje ręką bym szła przed siebie. -Więc udało Ci się coś osiągnąć?
-Tak matka zgodziła się iść do ośrodka i przekazać mi opiekę. -Za jaką cenę Willow? Nie będę teraz o tym myśleć. Upominam samą siebie.
-To chyba dobrze? Bo minę masz nie ciekawą.
- Przepraszam zamyśliłam się. I tak to bardzo dobrze. Jeśli tylko przekonam opiekę, że zapewnię im dach nad głową i sobie stałą pracę dadzą mi dzieci.-Jeszcze długa droga przed tobą. - doktor otwiera przede mną drzwi na kolejny korytarz i idzie swobodnie.
Przez resztę drogi milczymy przez co zaczynam zwracać uwagę na otaczających nas ludzi. Co wcale nie jest dobre. Każda osoba, która choćby na mnie zerknie szeroko otwiera oczy a jedna kobieta aż zatkała sobie usta. Cholerka. Jednak wyglądam gorzej niż mi się wydawało. Spuszczam głowę w dół i patrzę na nogi doktora. Aż żałuję, że Oli zrobił mi dwa warkocze tak samo jak Kim. Gdybym rozpuściła włosy mogłabym choć trochę się za nimi ukryć.
-Jesteśmy. - lekarz oznajmia i staje przed drzwiami. -Willow czy coś Cię boli?
-Nie. - szybko zaprzeczam ale on już unosi rękę do mojego ramienia. Palcem dotyka rękawka koszulki i mojej skóry. Gdy dostrzegam krew na jego dłoni zrezygnowana opuszczam głowę. -Co znowu?
-Albo puścił szew albo któraś z ran zaczęła krwawić. - tłumaczy lekarz i wyciera dłoń w chusteczkę. -Wejdziemy do zabiegowego i Ci to opatrzę. - wskazuje na drzwi po drugiej stronie. -Daj teczkę przekażę mojej żonie. -Podaję mu ją i patrzę jak puka do drzwi po chwili je otwiera i wchodzi do środka. Przez chwilę nasłuchuję dość ostrej wymiany zdań ale nie mogę rozróżnić słów. Już mam podejść bliżej ale doktor Cross wychodzi z pomieszczenia i zatrzaskuje za sobą drzwi. -Zajmijmy się twoimi plecami, a moja żona zaraz do nas dołączy. Ma pewne informacje do przekazania tobie.
Tym razem kiwam tylko głowa i stosuję się do wszystkich wskazówek, które mi udziela. Siadam posłusznie na krześle tyłem do niego i opieram się rękoma o oparcie. Powoli zdejmuję koszulkę i zasłaniam sobie nią piersi po czym zgarniam do przodu warkocze. W ciszy przyglądam się jak lekarz myje ręce po czym je dezynfekuje. Kolejnym jego krokiem jest naszykowanie na tacy opatrunków i jakiś płynów, na koniec zakłada rękawiczki i ze wszystkim podchodzi do mnie.
CZYTASZ
Willow
RomanceMłoda i piękna dziewczyna stara sobie poradzić z wszystkimi przeciwnościami losu. Jedyne na czym jej zależy to dobro jej młodszego rodzeństwa. Nie patrząc na konsekwencje broni ich własnym ciałem i jest w stanie nawet zaprzedać dusze diabłu byleby i...