Rozdział 2

656 111 4
                                    

Miesiące znów zaczęły mijać w rutynie jak jakiś dziwny twór. Każdego dnia Piter gdzieś znikał, a matka już nawet nie trudziła się by cokolwiek ogarnąć czy iść do pracy. Od kiedy zaczęłam załatwiać jedzenie dzieciom nic jej nie obchodziło. 

-Myślisz, że zauważyłaby gdybyśmy uciekli? - Przez słowa Kim aż walę głową w szafkę w kuchni. 

-Pewnie nie. - tak jak ona patrzę przez otwarte drzwi do salonu na naszą matkę śpiącą na kanapie. Nawet otwarcie okien nie pomaga pozbyć się tego okropnego smrodu z domu, więc postanawiam zamknąć jej drzwi i tym samym odciąć nas od niej. -Zauważyli by oboje, gdyby zaczęli się przewracać o puste butelki. -Mówię wrzucając jedną do kubła na śmieci. 

-Willow mam dość już tego wszystkiego. 

-Ja też. - odpowiadam cicho ale i tak nadal zbieram brudne naczynia by je umyć. 

Zerkam na Bena, który bawi się swoim jedynym samochodzikiem na podłodze. Czasem chciałabym przez chwilę być tak nieświadoma wszystkiego jak on. Nie chciałabym się martwić o wszystko. Nie mieć na głowie powrotu do szkoły za dwa tygodnie, ani nie patrzeć na kolejny rachunek za media na który mnie nie stać. A najbardziej chciałabym się z tego wszystkiego pozbyć ludzi, którzy są moimi niby rodzicami. Matki, która nie wie na czym świat stoi i ojczyma, który robi się coraz bardziej agresywny. Bez nich byłoby nam odrobinę lżej. Gdybym dostała pieniądze z świadczeń na tą dwójkę  i swoją marną wypłatę mogłabym bez problemu sobie poradzić. Jednak nikt nie da małych dzieci na wychowanie dziewiętnastolatce bez szkoły, stałej pracy i bez miejsca gdzie może mieszkać. 

Tak wygląda okrutna rzeczywistość, której wręcz nienawidzę. Lepiej płacić na dzieci alkoholikom i jeszcze bardziej pobudzać ich nałóg dzięki stałemu dopływowi gotówki. 

-Dzisiaj wypłacili pieniądze. - mówi cicho Kim nadal wpatrując się w drzwi do salonu. 

-Tak. Dlatego pójdziemy na górę nim wróci. Lepiej dmuchać na zimne. - Już od dawna nie okłamuję jej i nie upiększam naszej sytuacji. Tak samo nigdy nie daję jej złudnej nadziei na lepszą przyszłość. Musimy przetrwać jeszcze przynajmniej dwa lata. Po moich dwudziestych pierwszych urodzinach mam zamiar zabrać ich z tego miejsca. Do tego czasu znajdę lepszą pracę i miejsce do którego będziemy mogli się wprowadzić. -Jeśli chcesz możesz iść na górę już teraz. Ja tu skończę i też przyjdę. Może przeczytasz dzisiaj kolejny rozdział książki, którą przyniosłam Ci z biblioteki? -Wiem, że takiej propozycji nie odmówi. 

Kim radzi sobie uciekając w świat fantazji dzięki książką. I nie mam nic przeciwko temu, jeśli jej to pomaga. Chciałabym by skończyła szkołę. Może nawet poszła na studia. 

Ja zawsze wolałam muzykę. Odbyłam niezliczoną ilość lekcji tańca jak i śpiewu, nawet chodziłam na zajęcia z gimnastyki dopóki matce zależało. 

Od kiedy pamiętam wmawiała mi, że jestem piękna i ona tego nie zmarnuje. Moje duże, niebieskie oczy przyciągały spojrzenia ludzi już kiedy byłam dzieckiem. Kiedy jedna kobieta powiedziała matce, że mogłabym wygrać konkurs piękność coś się w niej przestawiło. Niezliczoną ilość godzin spędziłam na przebieraniu się za lalki i tak samo jak one sztucznie się czułam. 

Jednak matka miała na tym punkcie obsesję. Zaliczałam co roku konkurs najładniejszych dziewczynek i przechodziłam do finału by tam przegrać. Tysiące razy słyszałam, że niewystarczająco się staram. Powinnam więcej pracy włożyć w taniec albo dokładniej wykonać szpagat. Była do takiego stopnia zdesperowana, że uznała moje kruczoczarne włosy za najgorszą moją wadę. Gdy miałam dwanaście lat postanowiła mi jej przefarbować, bo zazwyczaj wygrywały blondynki. To był chyba najgorszy okres w moim życiu. Kim była malutka i ząbkowała, a matka ciągała mnie od fryzjera do fryzjera bo nikt nie chciał tego zrobić. Ostatecznie postanowiła zrobić to sama w domu. Nie dość, że włosy zrobiły się pomarańczowe to do tego sporo się przypaliło. Przez jej głupie zachowanie straciłam włosy zapuszczane latami. Przez kolejne dni rozpaczała nad swoim dziełem. Ostatecznie ufarbowała mi je ponownie na czarno i dzięki Bogu odpuściła już na zawsze blond. 

WillowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz