Rozdział 13

654 123 6
                                    

Zostawiłam Bena z Dianą i dziewczynkami, a wraz z Derekiem udałam się na wizytę u okulisty. Okazało się, że Diana miała rację i mam wadę wzroku. Astygmatyzm jest nieszkodliwy i nie muszę nosić okularów non stop. Głównie powinnam ich używać do czytania i pracy przy komputerze ale także do prowadzenia samochodu. Dzięki temu nie będzie mi się rozmazywać widziany obraz i oczy nie powinny mi się tak bardzo męczyć podczas tych czynności. Lekarka tłumaczyła, że szkła okularów mają dobrany idealny kąt pod moją wadę. Mogę też korzystać z soczewek ale są dużo droższe. 

Oczywiście, że wybrałam okulary. Zdecydowałam się na najprostsze oprawki o owalnym kształcie. Kobieta wyjaśniła, że będę musiała pojawić się za dwa dni zanim otrzymam okulary. Zagryzłam zęby gdy Derek płacił i nie odezwałam się na ten temat. Wzięłam sobie do serca radę Lukasa i odpuściłam, jednak takie zachowanie nie leży w mojej naturze. Ostatecznie dopiero w samochodzie wracając do domu poruszyłam ten temat. 

-Źle się czuję z tym wszystkim. Rozumiem, że stać Cię ale nie chcę Cię wykorzystywać. -tłumaczę spokojnie.

-A ja chcę byś miała coś więcej z życia. Willow nie musisz być matką dla tych dzieci. Możesz też mieć życie poza nimi. Szkoła, przyjaciele. Pamiętam jak to jest być w twoim wieku. Już samo to, że nigdy nie widziałem byś rozmawiała prze telefon jest dziwaczne. Paula ma więcej koleżanek, a ma dopiero osiem lat. 

-Mam inne priorytety. 

-Rozumiem, ale masz też osiemnaście lat. Musisz zaznać życia. 

-W listopadzie skończę dziewiętnaście. 

-Niewielka różnica. -mamrocze wpatrując się przed siebie. -Pół roku. 

-Co pół roku?

-Przez pół roku daj mi być ojcem. Przychodź do mnie po to bym dał Ci na zakupy, bo chcesz iść do cholernej galerii z koleżanką. Nie wiem, możesz nawet jak Lukas zażądać kieszonkowego i możemy się licytować co do kwoty. Cokolwiek. Po prostu daj mi te pół roku na rozpieszczanie cię i sprawienie, że będziesz nastolatką. 

Czy byłoby złe gdybym przyjęła takie rozwiązanie? Odpuść. Znów myślę o radzie Lukasa i może on już nauczył się jak radzić sobie z tymi ludźmi. Tak takie zachowanie nie jest w mojej naturze ale i tak się godzę. Mamy pół roku na dotarcie się. Może po tym czasie oboje zmienimy swoje poglądy. 

-Zgodzę się jeśli nie będziesz się mieszał w jedną z moich spraw. 

-Jaką? -pyta zaciekawiony i jego oczy lustrują mnie gdy tylko zatrzymuje się na czerwonym świetle. 

-Tylko nie wyciągaj pochopnych wniosków. -mamroczę. -Dobiłam targu z matką. 

-Jeszcze nie wiem w czym rzecz ale już mi się to nie podoba. -rusza, a ja patrzę w szybę, wyjawiam mu całą prawdę o matce. 

-Nie chciała iść na odwyk i podpisać dokumentów o przekazanie opieki nad dzieciakami. Nawet jak ją o to błagałam, prosiłam by zrobiła to dla nas. Dla Bena i Kim. Kiedy się nie zgodziła użyłam ostatniej rzeczy, na której wiem, że jej zależało. -milknę i zerkam na niego. Widzę, że się domyśla co teraz powiem. -Za podpisanie dokumentów wezmę udział w eliminacjach stanowych w konkursie miss. 

-To chyba jakiś żart. -kręci głową na boki. Jednak ignoruję jego reakcję i kontynuuję dalej mówić co się z tym wiąże. 

-Raz w miesiącu muszę brać udział w pokazach mody. Ludzie muszą znać moją twarz bym przeszła dalej. Stanowy odbywa się na początku roku, a dwa do trzech miesięcy później jest konkurs krajowy. Nigdy nie wygrałam krajowego ale jeśli by się to stało polecę na konkurs światowy. Matka liczy na razie na eliminację i konkurs stanowy. Jeśli do niego podejdę, a ona się tego dowie znając ją z zemsty zabierze dzieci. -Derek zatrzymuje samochód na podjeździe ale nie wysiada. 

WillowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz