Rozdział 5

695 119 7
                                    

Kim przychodzi ubrana ale nadal z zaczerwionymi policzkami siada obok Bena, widać jak unika wzroku Oliego na co mam ochotę się zaśmiać. 

-Pójdę się umyć. - mówię do nich wszystkich zabierając ostatnią torbę, którą Olivier przyniósł ze sobą. - Jeszcze raz dziękuję za pomoc. 

-Pomogę Ci. - Oli podnosi się z miejsca i nim się obejrzę już stoi przy drzwiach łazienki i przytrzymuje je dla mnie. 

-Nie musisz. -szybko staram się go odwieźć od tego pomysłu ale chyba nic z tego, bo on patrzy na mnie tylko karcąco. 

-Cukiereczku nie zobaczę nic czego bym już nie widział, a po za tym sama wiesz. Zbytnio mnie nie interesujesz. - wzrusza ramionami jakby był niewinnym dzieckiem. Wiem, że tak nie jest. Jeśli chodzi o niego i sferę łóżkową wcale nie jest tak niewinny. Oj, nie. Olivier uwielbia eksperymentować z każdą płcią. Ostatnimi czasy stwierdził, że kobiety go nie kręcą i woli facetów ale i tak nadal nie określił się jako gej. Woli mówić, że jest bi. 

Poznałam go jako trzynastoletnia mała dziewczynka. Jeszcze wtedy pracował jako stylista podczas konkursu piękności. Był zły, że wysłano go do sekcji dziewczynek do piętnastego roku życia. Ten dzień był dla mnie równie zły jak dla niego. Jedna z dziewczyn dodała mi czegoś do napoju i bolał mnie brzuch, a na dodatek matka od dwóch dni nie pozwalała mi jeść bym nie wyglądała grubo i na wzdętą. Oboje mieliśmy focha i łypaliśmy na siebie jakbyśmy byli winni swoich nieszczęść. Jednak natura Oliviera nie dała długo się uśpić. Z każdą chwilą się rozluźniał i zaczął nucić piosenkę pod nosem pracując przy moich włosach. Pochwyciłam co nucił i zaczęłam cichutko śpiewać teks. Piosenka Cold Pley "Yellow" sprawiła, że zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Olivier był dwudziestolatkiem marzącym o własnym salonie i nienawidził słuchać poleceń innych ludzi. Przez trzy lata spotykaliśmy się okazjonalnie lecz gdy otworzył swój wymarzony salon jako jedyny zajmował się moimi włosami i makijażem. Moja matka zawsze korzystała z jego słabości do mnie mając na celu jak najtańsze usługi. 

Przez te sześć lat był jedyną osobą, której zwierzałam się ze swoich problemów. Był dla mnie przyjacielem i nigdy mnie nie oceniał. Wspierał mnie na konkursach, choć wiedział, że nie chciałam tam być. Stał obok i zawsze mnie rozweselał. On jeden dawał mi poczuć, że dla kogokolwiek byłam ważna poza moim rodzeństwem. 

-Kim, pilnuj Ben postaram się pośpieszyć. - Mówię i wchodzę ze spuszczoną głową do pomieszczenia. 

Oli zabiera mi z ręki torbę i ustawia ją na umywalce po czym wyciąga z niej jakiś płyn do mycia, szampon i szczotkę do włosów, do sterty dokłada dwa ręczniki. Torbę stawia z boku z pozostałymi rzeczami i dopiero teraz skupia się na mnie.

-Wyskakuj z ciuszków maleńka. - śmieje się na co sama unoszę kąciki swoich ust. 

-Nie widziałam pleców ale chyba nie wyglądają najlepiej. - ostrzegam i powoli by nie urazić świeżych ran ściągam koszulę nocną. Staje naga przed chłopakiem ale nie potrafię na niego spojrzeć. -Czy mógłbyś odkleić opatrunki. Pielęgniarka powiedziała, że jak się umyję to przyjdzie ze świeżymi jak nacisnę tamten guzik. - wskazuję na ścianę. Olivier bez słowa sprzeciwu powoli i bez pośpiechu odkleja plastry, jednak cisza z jego strony jest wystarczającą wskazówką by lepiej nie oglądać się za siebie. 

Kończy z westchnieniem, więc sięgam po słuchawkę i odkręcam wodę. Przez chwilę czekam aż się zagrzeje i dopiero wtedy wchodzę do brodzika. 

-Daj mi to. - wzdrygam się na szorstki głos Olviera. -Przykro mi cukiereczku. - Delikatnie muska mój bok palcami, co wydaje mi się bardzo kojące. -Gdybym Cię gdzieś uraził to mów. - Powoli bez pośpiechu obmywa moje ciało wodą a później pomaga mi nabrać żelu. Na koniec siadam na kolanach i pochylam się w przód by mógł mi umyć włosy. Jego palce wyczyniają cuda i dają mi chwilę relaksu. 

WillowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz