Rozdział 10

725 120 10
                                    

-Willow, ja naprawdę mam swój pokój. -krzyk Kimberly niesie nie po domku. Jednak to jest ten dobry krzyk. Wesoły i podekscytowany. 

-No przecież Ci mówiłam. -Paula wzdycha i wchodzi za nią. -Pytałam się mamy i pozwoliła mi dla Ciebie przynieść kilka z moich rzeczy, tylko nie wiem czy będą się Ci podobać. -Dziewczynka wskazuje na pudełko wypełnione po brzegi bibelotami, których zazwyczaj używają ośmiolatki, do tego wystaje z niego parę pięknych lalek Barbie. 

-Chcesz się tym ze mną podzielić? -Kim niepewnie patrzy na Paule. 

-No przecież mówię, że to dla Ciebie. 

-Willow. -Kim podbiega do mnie i przystawia mi dłoń do ucha. Nachylam się by posłuchać o co ma mi do powiedzenia. -Nie jest trochę dziwne, że ona mi to daje. 

-Nie kochanie. Stara się być miła i się z Tobą zaprzyjaźnić.  

-Ale... -zerka na Paule po czym ponownie na mnie. -Ona powiedziała, że jesteś jej siostrą ale jesteś moją siostrą. 

-Kim. Jestem siostrą was obu i myślę, że wy też przez to możecie być siostrami. 

-Co? 

-Wiesz, że jesteś starsza tylko o dwa dni? -Kim wybałusza oczy i tym razem patrzy zupełnie inaczej na Paule. 

-Paula jesteśmy prawie bliźniaczkami. -piszczy i uśmiecha się od ucha do ucha. Cholera chyba muszę porozmawiać z nią o podstawowych sprawach. Mam nadzieję, że wie iż bliźniaki musi urodzić jednak matka. Gdy ucieka do dziewczynki radośnie podskakując. W końcu jej nastawienie się zmienia. 

-Chyba bała się, że Paula zabierze jej siostrę. -Derek zaskakuje mnie swoim stwierdzeniem więc odwracam się do niego. -Przynajmniej ja to tak odebrałem. 

-Chyba masz rację. Porozmawiam z nią jeszcze o tym. 

-Jesteś pewna, że tylko macie to? - Lukas wchodzi do pokoju z naszymi torbami i stawia je na kapanie. 

-Tak dziękuję, że je przyniosłeś. 

-Nie ma za co, chodź nie mogę powiedzieć, że się narobiłem. 

Podchodzę do naszych rzeczy i od razu otwieram swój plecak. Wyciągam zabawki Bena i mu je podaje na co szczęśliwy siada na podłodze i zaczyna się nimi bawić. 

-Kim zabierz swój plecak z książkami. - wołam dziewczynkę i jak proca wpada do niewielkiego salonu w którym jest kanapa i ława. Po prawej stoi stolik z czterema krzesłami, a za nim jest aneks kuchenny. W domku są dwie sypialnie z podwójnymi łóżkami i w dodatku każda z nich posiada łazienkę. Nie spodziewałam się takich luksusów. Na dobrą sprawę wystarczyłby nam jeden pokój, a tutaj jest wręcz nieziemsko. 

-Zabrałaś moje wszystkie przybory do szkoły. - Kim zerka do plecaka i grzebie w środku. 

-Tak. Za niecałe dwa tygodnie nowy rok szkolny. - mówię i od razu przypomina mi się, że nie mogę jej wozić tak daleko do szkoły. -Czy jest tu gdzieś blisko szkoła? -pytam Dereka na co on się uśmiecha. 

-Jeśli chcesz mogę się zająć przeniesieniem jej do szkoły Pauli. - Przez chwilę rozważam propozycję i przytakuję, bo chyba to byłaby najprostsza opcja. 

-Jeżeli jest bliżej niż jej stara szkoła to tak. Nie będę w stanie jej wozić ponad godzinę drogi w jedną stronę do tej starej. 

-Załatwione. Musisz tylko mi podać adres starej by mogli skontaktować się w sprawie jej dokumentacji. -Biorę od Kim zeszyt i wydzieram jedną kartkę po czym zapisuję wszystkie potrzebne dane. -Wpisz od razu dane swoje starej szkoły bym mógł przenieść i ciebie. 

WillowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz