Rozdział 28

859 132 11
                                    

Ben budzi się niecałą godzinę po moim powrocie. Przez czas kiedy śpi staram się czytać nową lekturę przy kubku kawy. Jest to ciężkie z powodu bruneta leżącego na łóżku z chłopcem. Niby śpi nadal w moim łóżku i jest oddzielony ode mnie ścianą ale i tak nie potrafię oderwać myśli od niego i tego jak jego usta pieściły moje. Już na samą myśl czuję jak rośnie we mnie podniecenie. Z miłą chęcią wróciłabym do nich i go obudziła by ponownie zatracić się z nim w zupełnie innym świecie. 

Powstrzymuje mnie jedynie myśl, że przez całą noc nie spał. Był w pełnej gotowości by nam pomóc więc należy się mu chwila wypoczynku. 

-Wi, łap. - Ben rzuca we mnie piłką. W ostatniej chwili puszczam książkę i łapię ją. Jak dobrze, że zdążyłam odstawić kubek na stolik. Uśmiecham się do niego i odrzucam piłkę tak by udało mu się ją chwycić. Zadowolony z siebie ponownie do mnie rzuca lecz leci ponad moją głową. Od kiedy gra z Lukasem sporo się nauczył i jego rzuty są coraz to bardziej celne, w dodatku piłka leci coraz to dalej. 

Obracam się by podnieść piłkę ale nie znajduję jej na podłodze. Jest w dużej dłoni Scotta. Chłopak stoi za mną i przeciera jedną ręką twarz. 

-Ot! -Ben piszczy i niepewnie podchodzi do niego by zabrać piłkę. Gdy brunet ją puszcza wraca na swoje miejsce. Nie ucieka mojej uwadze, że ogląda się dwa razy za siebie czy czasem ten go nie chce złapać. 

-Kawy? -pytam, bo nie mam pojęcia jak się zachować. Wstaję i już mam go minąć ale łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie. 

-Dlaczego nie wróciłaś do łóżka? -patrzy na mnie jakby był zły.

-Potrzebowałeś się wyspać. -staram się odsunąć ale on ma inne plany, całuje mnie krótko i dopiero wtedy mnie puszcza. Siada na moim miejscu rozkładając się jakby nadal leżał w łóżku. 

-Kawa brzmi świetnie. -Ogląda się za siebie i uśmiecha się jakby wiedział, że ten niespodziewany pocałunek sprawił, że wmurowało mnie w ziemię. Nienawidzę tych jego głupich dołeczków, przez nie nogi robią mi się jak z waty i mam ochotę znów ich dotykać. 

Uciekam do kuchni i robię kawę dla niego starając się nie uśmiechać jak jakaś głupia zakochana nastolatka. Gdy wracam chłopak nadal siedzi w tym samym miejscu ale Ben za to siedzi na jego nodze i śmieje się w głos. Scott macha nogą sprawiając, że mały ma huśtawkę. Stawiam kubek na stoliku i przysiadam na drugim fotelu. Staram się być cicho i nie wybijać chłopca z zabawy. 

Już sama nie wiem jak mam postępować przy nim. Niby wszystko jest normalnie ale wiem, że wczorajszy wieczór znów namieszał mu w głowie. Jest moim oczkiem w głowie i nie chcę by był nieszczęśliwy. 

-A co się tutaj dzieje? -zerkam w bok na Lukasa i choć wygląda jak niewyspane zombie to i tak jak zawsze się uśmiecha. 

-Nie! -od razu zrywam się na nogi i doskakuję do Bena gdy ten schodzi ze Scotta. Szuka drogi ucieczki więc klękam i otwieram swoje ramiona by się przytulił. Wtula się we mnie i kuli, szczelnie obtulam go całego i mam ochotę zapłakać gdy zaczyna się trząść. 

-Kochanie. nie bój się. Ciii... To Lukas. Lubisz Lukasa. Prawda? On bardzo Cię lubi. -tłumaczę cichutko chłopcu i oboje zaczynamy się bujać. Opieram głowę o jego główkę i zerkam na Lukasa. W jego oczach widać ból, ale też rezygnację. Siada na deskach i opiera się o słupek. Chowa twarz w rękach i wiem, że jest przejęty maluchem. Od pierwszych dni starał się jak tylko mógł by malec poczuł się przy nim bezpiecznie i gdy w końcu się to mu udało jeden wieczór zaprzepaścił wszystko. Jego całą pracę jaką włożył w ten miesiąc. - Ben, zobacz jaki Lukas jest smutny. -malec minimalnie unosi głowę by zerknąć na blondyna ale ponownie się wtula we mnie. 

WillowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz