capitolo diciassettesimo

333 9 0
                                    

Kendall:

Jest czwartek i siedzę na chemii, którą mam łączoną z medyczną. To już ostatnia lekcja, a łeb mi paruje od nadmiaru informacji.

Jeśli chodzi o wycieczkę to wyjeżdżamy w poniedziałek o 5 rano. Nie wiem jak ja tak wcześnie wstanę.

Jest dopiero początek chemii, a ja jestem cholernie zmęczona. W nocy nie spałam i nie było konkretnego powodu dlaczego, po prostu miałam za dużo energii, a teraz zdycham.

Jest tyle ludzi w klasie, że baba się nie skapnie, że jedna osoba sobie lula. Na dodatek puściła jakiś nudny film powtórzeniowy.

Ułożyłam głowę na ławce i zamknęłam oczy.

Dobranoc...

Obudziło mnie mocne szturchnięcie krzesełka przez co prawie z niego spadłam. Otworzyłam oczy i z małym zawałem spojrzałam się na sprawcę.

Mateo.

-Nie sądziłem, ze aż tak przysnęłaś- powiedział kiedy wstawałam. Zarzuciłam plecak na ramię i z zamglonym wzrokiem zaczęłam iść w towarzystwie chłopaka.

-Odwiozę cię bo Noah coś pilnego miał do załatwienia- oznajmił na co przytaknęłam. Czuję wzrok niektórych osób na korytarzu i trochę mnie to krępuje.

Kiedy wyszliśmy z budynku to poczułam wielką ulgę.

Wsiedliśmy do samochodu i dzisiaj jesteśmy sami bo Ethan został w domu.

-Pasy- upomniał mnie i od razu je zapięłam. Oparłam głowę o szybę i podziwiam widoki za nią.

-Co ci dzisiaj jest?- zapytał kiedy staliśmy w korku.

-Nie mogłam spać w nocy i teraz chodzę jak jakiś niedojeb- wytłumaczyłam i się na niego spojrzałam, on robił już to pierwszy. Na dodatek jest mi zimno, ponieważ jest zima a przez jebaną szkołę muszę chodzić w spódniczce. Niby mam kurtkę zimową, ale piździ mi po nogach.

-Zimno ci?- zapytał, patrząc się na mnie. Moje dłonie delikatnie drżą, a na nogach mam gęsią skórkę.

-Da się przeżyć- powiedziałam i zdziwiłam się kiedy chłopak odpiął pas i nachylił się na tylne siedzenia. Jak się okazało miał tam bluzę i położył mi ją na nogach. Cicho podziękowałam i lepiej sobie ją rozłożyłam na kolanach.

-Ta szkoła jest pojebana, żeby tak ubierać się w zimę- skomentował i podzieliłam jego zdanie.

Ponownie oparłam głowę o szybę i wszystkie dźwięki przestały do mnie dochodzić...

••••••••••••••••

Otworzyłam leniwie oczy i lekko się przestraszyłam bo nie jestem u siebie w pokoju. Obróciłam głowę w drugą stronę i zobaczyłam Mateo leżącego obok mnie i robiącego coś na telefonie.

-Czemu mnie nie obudziłeś?- spytałam przecierając oczy dłońmi. Jebane soczewki.

-Mówiłaś, że spać w nocy nie mogłaś to teraz cię nie budziłem- odpowiedział odkładając telefon. Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam i rozejrzałam się po pokoju. Jedna ściana jest czarna, reszta biała i wszystko jest urządzone właśnie w tych kolorach. Ma cholernie duże i wygodne łóżko.

-Ja pierdole jutro kartkówka z biologi- podniosłam się do siadu wiedząc, że nic nie umiem.

-Odwołali nam lekcje, mikołajkowa niespodzianka, tak to nazwali- poinformował na co z ulgą opadłam plecami na materac. Dopiero teraz się skapnęłam, że jestem przykryta kołdrą i bardziej się w nią wtuliłam.

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz