capitolo diciottesimo

322 12 0
                                    

Mateo:

Czuję wewnętrzną potrzebę pomocy Kendall.

Walczy w ciszy i narazie chyba tylko ja to zauważyłem.

Z początku chciałem ją udupić, ale po naszym pierwszy spotkaniu już było mi głupio więc stwierdziłem, że będę dla niej tylko oschły, będę ją obrażać i inne tego typu rzeczy. W połowie listopada skapnąłem się, że w którymś momencie zacząłem ją w miarę lubić i udawałem tą całą nienawiść.

Mam wrażenie jakby słowa, które do niej mówiłem ją troszkę dobijały.

Niby wiem na temat dziewczyny tak dużo, a jednocześnie strasznie mało.

Poczułem ruch obok siebie i to wyrwało mnie z letargu. Brunetka zaczęła się przebudzać.

Wczoraj już od początku była w złym humorze na domówce, ponieważ bliskość David'a ją zdenerwowała i jakby lekko przeraziła. Potem jakiś szmatławiec dosypał jej czegoś do picia i kilka minut, a Accardi mogła zostać zgwałcona. Widziałem jak bardzo się bała.

Teraz jest trochę zdezorientowana ale wydaje mi się, że sobie trochę przypomniała. Przyłożyła dłonie do twarzy i się delikatnie wzdrygnęła.

-Jak się czujesz?- zapytałem na co obdarzyła mnie pustym wzrokiem.

Niby pusty, a jednak przepełniony bólem.

-Jak gówno- odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem i potem zaczęła się zastanawiać się nad czymś. Miałem się spytać czy w ogóle pamięta co się wczoraj wydarzyło, ale mi przerwała.

-Dziękuję, gdybyś nie to to bym teraz pewnie chuj wie gdzie leżała- powiedziała i czyżby cud się stał, czy Kendall mi szczerze podziękowała. Przyciągnąłem ją do mojego torsu i od razu poczułem jej drobne ramiona oplatające mnie wokół brzucha. Przyłapałem się na lekkim uśmiechu. Trwaliśmy w ciszy i zacząłem delikatnie gładzić plecy Kendall dłonią...

••••••••••••••••

Dziewczyna niedawno poszła ode mnie z domu i jest kilka minut po 14. Siedzę przy blacie i jem spaghetti, które przygotowałem z Accardi, w sumie to ja tylko pomagałem bo tamta się uparła, że chce sama robić.

No i w sumie dobrze bo jest zajebiste.

Usłyszałem krótki dzwonek mojego telefonu i odrazu wziąłem go do ręki. Moja reakcja była bezcenna kiedy zobaczyłem wiadomość od Lucas'a. Od razu w nią kliknąłem.

Byłem pewny, że już nie mam jego numeru.

Od: Lucas
-18, tam gdzie zawsze. Nie masz wymówek

Cicho westchnąłem i jestem cholernie ciekaw o co mu chodzi.

W sumie czemu nie. Najwyżej obiję mu mordę.
Odpisałem krótkim „ok" aby nie zabrzmieć za miło.

Usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu i jak zwykle był to skacowany Ethan, który spał u bliźniaków.
Odłożyłem telefon i przeniosłem wzrok na szatyna.

-Kac?- zapytałem uśmiechnięty chociaż, że dzisiaj nie wygląda najgorzej.

-Chyba mój organizm się zaczął przyzwyczajać bo nie jest najgorzej- odpowiedział i uniosłem brwi w zdziwieniu.

-Ty coś ugotowałeś?- usłyszałem pytanie kiedy tamten wszedł do kuchni. Nagle oczy mu się zaświeciły kiedy zobaczył spaghetti.

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz