capitolo ventinovesimo

208 6 0
                                    

Kendall

Obudziłam się czując suchość w gardle. Wzięłam do ręki butelkę z wodą i upiłam z niej kilka sporych łyków. Czuję się jak gówno i nie wiem czy jest to wina wczorajszej imprezy czy tego, że jestem chora po tym jak Noah wrzucił mnie do basenu. Głośno odetchnęłam i pociągnęłam nosem. Wszystko mnie boli i jestem strasznie osłabiona. Muszę jakoś wstać.

Zepchnęłam z siebie pierzynę i usiadłam na rogu łóżka. Ziewnęłam i się podniosłam. Zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie dlatego stałam czekając aż to minie. Chyba jest git.

Podeszłam do szafy z celem wyjęcia jeszcze cieplejszych ciuchów, ponieważ jest mi strasznie zimno i mam dziwne dreszcze. Wybrałam ocieplane dresy i bluzę, grube skarpetki i bieliznę, a następnie skierowałam się do łazienki gdzie się przebrałam i znalazłam jeszcze siły na umycie zębów i twarzy. Rozczesałam włosy i związałam je w niskiego koka. Wróciłam do pokoju gdzie usiadłam na łóżku i wyjęłam z szafki nocnej termometr. Przyłożyłam go do czoła, a kiedy urządzenie wydało z siebie charakterystyczne piknięcie to zobaczyłam wynik i jest już 39 stopni. Ja pierdziele nie ma to jak obudzić się z gorączką. Łyknęłam tabletki, popijając je wodą i położyłam się na łóżku. Wzięłam do ręki telefon i jak się okazało jest już 11. Odetchnęłam i odłożyłam telefon.

Nie mam kompletnie siły, oczy mnie szczypią tak samo jak gardło, wszystko mnie boli i czuję jakbym miała się zaraz zrzygać.

Moje oczy same z siebie zaczęły się przymykać i nie kontrolowałam już tego. Zaczęłam zasypiać...

••••••••••••••••

-Jesteś pierdolonym problemem! Nie możesz nawet obiadu ugotować?! Leżysz opierdalasz się i myślisz, że coś tym zyskasz? Pewnie gdzieś łazisz po nocach i jak zwykle znajomi na pierwszym miejscu, ale o ojcu to już zapominasz! Wstydziłabyś się Kendall! Nawet nie wiesz jak mi głupio, że mam taką córkę- te krzyki mnie obudziły. Z początku nie wiedziałam co się dzieje i po chwili uświadomiłam sobie, że przede mną znowu znajduje się wkurwiony ojciec. Jestem przygotowana na paraliżujący ból.

Tylko mrugnęłam, a ten znalazł się już przy mnie. Złapał mnie za kołnierzyk bluzy i pociągnął do góry przez co zmuszona byłam wyjść z łóżka.

-Żadnego przepraszam ani nic?! Narobiłaś sobie w tym momencie kłopotów szmato- wysyczał i poczułam pierwsze mocne uderzenie w brzuch. Ała.

Nie wiedziałam na czym się skupić na słowach, które kierował w moją stronę czy na bólu.

Dlaczego ja?

Zadawał ciosy za ciosami, a mi było coraz słabiej. Choroba kumulowała się wraz z obrażeniami i razem tworzyły okropny duet.

Zgięłam się w pół i nabrałam powietrza do ust kiedy uderzył mnie strasznie mocno w bok. Nie mogę oddychać. Upadłam.

Dzisiaj widoczny jest brak litości z jego strony. Zaczął mnie kopać i dalej nie pamiętam co się działo, ponieważ pochłonęła mnie kompletna ciemność, chwilowo ból ustąpił i było jakby lepiej.

Jednak nie na długo...

Otworzyłam oczy i wraz z tym całe cierpienie powróciło z podwójną siłą. Ojca już nie ma i to akurat na plus, ale nie mogę się ruszyć.

Nie sądziłam, że aż tak źle mnie potraktuje.

Ile tak leżałam?

Czuję chyba wszystkie możliwe kończyny nawet kiedy biorę oddech to ból się nasila. Chyba mnie połamał.

Co ja mam zrobić do chuja?

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz