Epilogo

229 9 0
                                    

5 lat później...

Kendall

Zamykam drzwi od mojego studia, w którym rozpoczęła się cała moja nowa kariera.

Spełniłam moje mini marzenie z dzieciństwa i jestem projektantką mody... i to całkiem znaną.

Z początku było dość trudno, ale gdy już się rozkręciłam to było cudownie.

W końcu robię coś co bardzo lubię i sprawia mi to przyjemności

Ciepłe czerwcowe powietrze opatuliło moje policzki i sprawiło, że poczułam się jeszcze lepiej. Głośno odetchnęłam i ruszyłam w stronę mojego samochodu. Niestety mój Mustang już miał trochę lat i nadszedł czas aby go wymienić, ponieważ zaczął się kompletnie sypać i zastąpił go Mercedes GT 63. Zdążyłam się już do niego przyzwyczaić.

Wsiadłam do samochodu i po chwili go odpaliłam. Jest kilka minut po 16 i zapewne ruch będzie duży. Mam nadzieję, że jednak nie będzie jakiś dużych korków.

Moje nadzieje szybko minęły, kiedy ledwo co wyjechałam z parkingu. Zajebiście.

Wygodniej się usadowiłam i z cierpliwością czekałam aż kotek się trochę rozluzuje.

Stało się tak dopiero po jakiś 25 minutach i po jakiś 30 minutach parkowałam na parkingu przed wieżowcem. Automatycznie poczułam pewnego rodzaju ulgę. Dzisiaj jest piątek co oznacza mniej stresu i trochę relaksu.
Zaparkowałam i wyszłam z samochodu, a następnie ruszyłam w stronę budynku. Wpisałam prawidłowy kod i potem weszłam do windy, w której kliknęłam guziczek i zaczęła jechać. Poprawiłam torbę na ramieniu i po chwili winda się otworzyła zwiastując to, że jestem już na dobrym piętrze. Przeszłam korytarz i wyjęłam klucze od apartamentu, a następnie otworzyłam drzwi. Wraz z tą czynnością dotarły do mnie głosy Mateo i Aurory. Od razu się uśmiechnęłam.

Zdjęłam buty i weszłam dalej. Mała jak mnie zobaczyła to automatycznie zaczęła do mnie koślawo biec i rzuciła mi się w ramiona.

-Cześć mała- powiedziałam śmiesznym głosem kiedy brałam ją na ręce. Objęła mnie i wlepiła się we mnie jak jakiś kleszcz. Słodziak.

-Cześć Kenny- wypowiedział uśmiechnięty Mateo, podchodząc do mnie, a następnie złożył na moich ustach szybkiego całusa. Kocham go nad życie tak samo jak Aurorę.

Nasza córka jest idealnym naszym odwzorowaniem. Cholernie ciemne włosy, jednak nie są one w pełni czarne, a jeśli chodzi o oczy to skubana ma je identyczne jak moje, z początku były niebieskie, ale jedno z nich zaczęło się zmieniać z czasem. Ma półtora roku i już jest totalna wariatką. Próbuje chodzić i naprawdę dobrze jej wychodzi.

-Zrobiłem twój ulubiony makaron- uśmiechnął się do mnie mężczyzna, na co odwdzięczyłam się tym samym. Makaron nigdy mi się nie znudzi.

Jeszcze jedna rzecz, która strasznie mnie zaskakuje w małej to, to jak szybko umie zasnąć. Właśnie w tym momencie poszła lulać w moich ramionach.

-Zaraz przyjdę to pogadamy- oznajmiłam na co przytaknął i wtedy poszłam ogarnąć Aurorę. Ułożyłam ją na łóżku i z obu stron położyłam poduszki jakby miała spaść co raczej jest niemożliwe bo nigdy się nie kręci i śpi spokojnie. Przykryłam ją małym kocykiem i po chwili wróciłam do salonu. Poszłam do kuchni i usiadłam przy blacie gdzie były postawione dwa talerze z porcjami makaronu.

Chłopak zasiadł obok mnie i zaczęliśmy dyskutować na dosłownie wszystkie tematy i w międzyczasie jedliśmy obiad. Naprawdę nie wiem jak to się dzieje, że nigdy nie brakuje nam rzeczy, które byśmy mogli obgadać. Kocham z nim rozmawiać.

To on sprawił, że odnalazłam sens życia, to on mnie motywował kiedy byłam bliska poddania się, to on pokazał mi co to miłość i jaki jedyny zaakceptował mnie w pełni taką jaką jestem.

To on mnie naprawił.

W tym mieście nie ma już osób moich koszmarów i to również daje mi pewnego rodzaju swobodę. Lucas przedawkował już jakieś 5 lat temu, a mój ojciec zmarł na zatrucie alkoholowe niecałe 3 miesiące temu. Nie odczułam jego straty, nie było mi go żal i mogę wydawać się egoistką, ale przez całe życie go nienawidziłam i teraz czuję ogromną ulgę.

Czuję się dobrze.

Moja psychika się wzmocniła i naprawdę rzadko kiedy mam gorsze zjazdy. Chodziłam też przez pewien moment do psychologa, ale teraz takiego prawdziwego i nie kłamałam na wizytach.

Nawet nie wiem, w którym momencie znaleźliśmy się w salonie na kanapie. Mateo objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie przez co od razu wtuliłam się w jego bok. Jest strasznie gorąco i nawet nie mamy ochoty dzisiaj wychodzić z domu. Może jutro się coś wymyśli.

-Jestes zmęczona?- zapytał strasznie spokojnym i cichym głosem. Jego dłoń zaczęła gładzić moje ramię i jest to strasznie przyjemne.

-Może troszkę- odpowiedziałam również cicho i chyba słychać lekkie zmęczenie w moim głosie. Dzisiaj mieliśmy trochę ciężką noc z Aurorą, praktycznie całą ją przepłakała i do tej pory nie wiem dlaczego. Trochę mnie to stresuje.

-A ty?- spytałam z wiedzą, że oboje nie mogliśmy sobie dzisiaj pospać.

-O dziwo nie, jest całkiem git- stwierdził co mnie bardzo cieszy. Mocniej się w niego wtuliłam i przymknęłam na chwilę oczy, jednak nie na długo bo po jakiś 2 minutach było słychać jak mała się przebudza.

Zaczęłam się podnosić, ale Mateo mnie powstrzymał.

-Odpoczywaj, ja się nią zajmę- zapewnił przez co zrobiło mi się cieplej.

-Dziękuję- wyszeptałam na co posłał mi śliczny uśmiech, a następnie nachylił się nade mną i złożył krótkiego całusa na moich ustach.

-Kocham cię- powiedział czułym i cichym głosem. Odpowiedziałam krótkim "ja ciebie też" i się do niego uśmiechnęłam.

Kocham naszą relację...

Prawda jest taka, że bez niego nigdy bym sobie nie poradziła. Jestem przekonana, że nigdy w życiu nie poznałabym osoby z większym sercem od jego. Jest najlepszym co mnie spotkało i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Mimo tylu lat razem nadal czuję tą ekscytację kiedy powie do mnie miłe słowo, albo złoży krótkiego całusa na moim czole. Nigdy nie pomyślałabym, że wytrzymam z jednym człowiekiem tyle lat, a jednak.

Mogę bez zawahania stwierdzić, że chcę go mieć przy sobie do końca świata...

Chcę go słuchać, widzieć, chwalić, robić wszystko aby nigdy go nie stracić i móc żyć z nim w tak dobrej relacji jaką mamy teraz.

Jest jedynym chłopakiem, któremu tak zaufałam, którego tak mocno pokochałam i dopuściłam do siebie.

Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z Mateo, nawet jeśli był to okres z naszej "nienawiści".

Cholernie się cieszę, że dane było mi poznać go do takiego stopnia i, że nigdy nie odpuściliśmy i pozwoliliśmy aby los pociągnął nas za sobą i takim oto sposobem dotarliśmy do momentu, w którym założyliśmy swoją rodzinę i jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

Bo prawda jest taka, że bez siebie nawzajem bylibyśmy nikim i nie dane było by nam zaznać szczęścia na tym trudnym świecie.

Kocham cię Mateo i to uczucie jest tak mocne, że to aż nierealne.


~~Koniec~~

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz