capitolo quarantaduesimo

190 8 3
                                    

Zbliżamy się powoli do końca!!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dwa tygodnie później...

Kendall:

Brzuch przestał mnie boleć jakieś trzy dni temu i były momenty, że nie mogłam wstać z łóżka.
Teraz jest trochę lepiej jednak koszmary mnie jeszcze dręczą.

Czyli jak zawsze.

Tydzień temu zaczęłam pracować w jednej z bardziej znanych restauracji w Waszyngtonie. Pracownicy tam są bardzo mili i uprzejmi.

Dzisiaj jest piątek i pracuję od 8 do 16. Ruch jest spory i aż nogi mnie bolą od zbierania zamówień. Jeszcze tylko 20 minut.

Nie spałam dobrze i jest to nielekkie utrudnienie, ponieważ moje oczy wręcz same się zamykają.

Dodatkowo dzisiaj jest strasznie ciepło, a ja na sobie mam białą koszulę, czarne spodnie z prostą nogawką i ten jebany, gustowny fartuszek.
Jednak nie powinnam na to narzekać, ponieważ strasznie dobrze mi płacą.

Po kilku chwilach przyszła Emma i nastąpiła nasza wymiana.

-Zaplecze masz wolne, więc na luzie możesz się przebrać- uśmiechnęła się do mnie na co podziękowałam i życzyłam jej powodzenia w dalszej robocie. Poszłam do miejsca, o którym mówiła i tam koszule zmieniłam na białą, dużą koszulkę, a spodnie na zwykłe jeansy.

Minęło kilka minut i siedziałam już w moim Mustangu. Z tym autem mam naprawdę wiele wspomnień i cieszę się, że mogę ponownie go prowadzić.

Już miałam go odpalać, ale usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości i od razu to sprawdziłam.

Od: Lizzy
-Proszę cię przyjedź szybko

Zestresowałam się.

Do: Lizzy
-Daj mi 5 minut

Odłożyłam telefon i najszybciej jak umiałam, wyjechałam z parkingu. Serce bije mi jak pojebane i obawiam się co mogło się wydarzyć.

Stwierdziłam, że szybciej będzie dojechać na około niż pchać sie miastem o tej godzinie. Łamałam przepisy drogowe, a kiedy byłam już pod budynkiem to szybko zaparkowałam i jeszcze szybciej wysiadłam z auta i wręcz pobiegłam do jej mieszkania.

Otworzyłam drzwi z hukiem i pierwsze co zobaczyłam to zapłakaną blondynkę.

-Rany...  Lizzy co się stało?- zapytałam spokojnie, podchodząc do niej. Usiadłam obok na kanapie i ułożyłam dłoń na jej plecach.

-Kendall, cholera zobacz- wypłakała i od razu zwróciłam uwagę na jej dłonie. O Boże!

-O kurwa! Przecież to cudownie- powiedziałam zerkając na test ciążowy. Ta jednak jeszcze bardziej się rozpłakała i nie o to mi chodziło.

Przytuliłam ją do siebie i czuję jak jej łzy moczą materiał mojej koszulki.

-Csiii... będziesz hot mamuśką- wyszperałam na co ta zaśmiała się przez łzy.

Boże, ale się podekscytowałam.

-Ja chyba sobie nie poradzę- powiedziała praktycznie, że szepcząc.

-Wszyscy ci pomożemy i będzie super, zobaczysz. Masz we mnie pełne wsparcie wiesz o tym co nie?- chciałam się upewnić i w odpowiedzi dostałam ciche "Mhm".

-Jak ja mam o tym powiedzieć Ethanowi?- zapytała.

-Jestem pewna, że chłop się ucieszy- zapewniłam.

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz