capitolo quarantaquattresimo

191 12 0
                                    

Kendall:

Otworzyłam oczy i wraz z tą czynnością całe cierpienie powróciło. Oczy szczypią mnie jak cholera, nie mam siły się ruszyć i czuję się strasznie źle ze sobą.

Obraz się wyostrzył i pierwsze co zobaczyłam to Mateo, leżący obok mnie. Nie śpi i jego wzrok wgapiony jest w moją twarz.

-Jest dopiero 6 możesz jeszcze spać- powiedział lekko zachrypniętym głosem i jego dłoń znalazła się przy moim policzku, bardzo delikatnie odsunął z niego pasmo włosów.

-Muszę iść do pracy- praktycznie wyszeptałam, ponieważ nawet wypowiedzenie kilku słów sprawia mi trudność.

-Załatwiłem to i nie musisz- powiedział na co poczułam jednocześnie ulgę jak i załamanie.

Odetchnęłam i na moich biodrach znalazły się dłonie czarnowłosego i przyciągnął mnie bliżej siebie. Bez zastanowienie ułożyłam głowę na jego torsie i wsłuchałam się w ucie jego serca. Poczułam jak złożył całusa na czubku mojej głowy.

-Spróbuj jeszcze pospać mała- wyszeptał mi do ucha na co odpowiedziałam krótkim mruknięciem. Moje oczy same się przymykały i starłam się nie dopuszczać do siebie złych myśl.

Po kilku może kilkunastu minutach odpłynęłam.

Mateo:

Poczekałem aż brunetka zaśnie. Chcę aby się wyspała, ponieważ wczoraj wyglądała jakby nie spała w ogóle.

Mając ją w obięciach czuję się bardzo dobrze. Subtelnie gładzę jej plecy i wpatruję się w jej pogrążoną w śnie twarz, nieważne co by się działo ona wygląda idealnie.

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i odwróciłem głowę w tamtą stronę. Zobaczyłem Ethan'a i Lizzy.

-Jak z nią?- zapytała blondynka, wpatrując się w Kenny.

-Słabo- odpowiedziałem cicho, tak aby jej nie obudzić. Chwilowa cisza zapełniła pokój, lecz przerwał ją Ethan.

-Lucas wyszedł z więzienia- powiedział na co automatycznie się spiąłem i zdenerwowałem.

Rozpierdolę go.

   •••••••••••••••

Jest jakoś 9 i przed chwilą ja z Accardi się obudziliśmy.

Wydaje się być lekko oszołomiona.

Cicho jęknęła i spróbowała się podnieść ale licho jej to szło więc jej pomogłem. Moja dłoń znajduje się na jej plecach i stanowi jej oparcie.

-Co chcesz zjeść?- zapytałem, siadając obok niej i spojrzałem się na jej bladą twarz. Grymas uświadomił mi co o tym sądzi.

-Kenny... musisz- dodałem na co cicho westchnęła.

-Zrobię tosty oki? Tyle ile dasz radę zjeść to tyle zjesz- chciałem się upewnić, że się zgodzi. Odpowiedziała mi pokiwaniem głową.

-Chcesz to się połóż. Ja zaraz przyjdę- powiedziałem na co ponownie kiwnęła i kiedy ja wstałem to jej plecy powolnie opadły na materac.

Najszybciej jak umiałem poszedłem do kuchni, wyjąłem potrzebne rzeczy i zacząłem robić śniadanie. Sobie też. Po jakiś 8 minutach już wszystko było gotowe i mogłem wrócić do Kendall.

Leżała w takiej samej pozycji. Zero jakiejkolwiek emocji na jej twarzy. Pustka jaka z niej bije dosięga nawet mnie.

Usiadłem obok niej i talerz oraz herbatę postawiłem na stoliku nocnym.

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz