capitolo quarantacinquesimo

181 9 0
                                    

Kendall

Wczoraj Mateo pomógł mi się ogarnąć do spania i został ze mną na noc. Musiałam też coś zjeść i było ciężko, ale się udało.

Otworzyłam leniwie oczy i oślepiły mnie promienie słońca. Zmarszczyłam brwi i ciche westchnienie uleciało z moim ust.

Poczułam oddech na mojej szyi i przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, ale potem zobaczyłam Mateo wtulonego we mnie. Jego głowa znajduje się w zagłębiu mojej szyi i chyba jeszcze śpi, więc nie chce go obudzić.

-Wstałaś?- usłyszałam cichy, zachrypnięty głos czarnowłosego i odpowiedziałam na to cichym mruknięciem. Poczułam jak ułożył dłonie na mojej talii i zaczął ją subtelnie miziać.

-Wyspałaś się?- zapytał inaczej się kładąc i teraz leży na boku i swój wzrok wgapia w mój profil.
Pokiwałam głową i spróbowałam się podnieść co poszło mi dość opornie, ale udało się. Oparłam się plecami o ramę łóżka i wypuściłam powietrze z ust.

                                  •••••••••••••••

Mateo uparł się, że chce mnie gdzieś zabrać i takim o to sposobem pomógł mi się ogarnąć. Znajdujemy się w przedpokoju i pomaga mi założyć buty.

Jest kilka minut po 17 i jakąś godzinę temu Mateo wrócił z warsztatu i postanowił, że jedziemy się dotlenić.

Przyglądam się chłopakowi kiedy wiąże mi sznurówkę. Ubrany jest w szare dresy i tego samego koloru bluzę, a jego włosy są w ładnym nieładzie. Ja za to mam na sobie za duże czarne dresy i bluzkę z długim rękawem. Na dworze powinno być ciepło patrząc na porę roku.

Samo szykowanie się sprawiło, że straciłam siły więc trudno jest mi się nawet podnieść.

Czarnowłosy pomógł mi wstać i lekkie mroczki pojawiły się przed moimi oczami, ale szybko minęły.

-Dasz radę sama iść?- zapytał przejęty na co pokiwałam głową.

Z moim tempem żółwia trochę zajęło zanim wyszliśmy z budynku.
Poczułam orzeźwiające powietrze i lekki powiew wiatru na mojej twarzy. Może nie będzie najgorzej?

Doszliśmy do auta i do niego wsiedliśmy. Poczułam ulgę i zapięłam pasy. Chłopak również to zrobił i odpalił samochód.

-Wszystko okej?- zapytał kiedy oparłam głowę o szybę i zaczęłam wpatrywać się w obraz za nią. Odpowiedziałam krótkim "tak" i chwilę po tym poczułam dużą dłoń na moim udzie. Kocham jego dotyk.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam słabym głosem i spojrzałam się na Mateo.

-Nad to ładne jezioro, mam nadzieję, że nie będzie tam za dużo ludzi- wiem o jakim miejscu mówi. Nie byłam tam chyba od 13 roku życia.
Przytaknęłam i już dalej nie rozmawialiśmy. Komfortowa cisza wypełniła auto.

Jechaliśmy miastem, a następnie trochę bocznymi ulicami. Jedną znam na pamięć i właśnie nią jedziemy. Ten jebany ostry zakręt, który za każdym razem przypomina mi o śmierci mamy. Przed oczami znowu zobaczyłam rozwalony samochód, krew, mamę.

-Co się dzieje?- usłyszałam przejęty głos Rossiego. Wzięłam głęboki oddech.

-Po prostu... na tym zakręcie miałam wypadek z mamą i... to wtedy umarła. Za każdym razem kiedy tędy jadę to się boję... wiem, że to głupie- wyznałam, odwracając wzrok. Dziwnie się czuję mówiąc o tym.

-Kenny to nie jest ani trochę głupie dziękuję, że mi o tym powiedziałaś- powiedział i czuję jak się na mnie przez chwilę patrzył.

Kilka minut później byliśmy już na miejscu i powoli odpięłam pasy i wywlokłam się z pojazdu.

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz